Archiwum kategorii: Muzyczny

Killing Joke – Democracy

killing joke democracyDemocracy to jedna z pierwszych płyt Killing Joke po które sięgnąłem. Do dziś darzę ją olbrzymim sentymentem chociaż nie jest to najlepszy krążek w dyskografii zespołu. Nie zmienia to faktu, że jest tu dużo świetnych momentów. Chociażby „Savage Freedom” – kawałek, jak na ten zespół, bardzo przebojowy. Należy do listy tracków kojarzących mi się z górami. Wczesny ranek w lecie na grani w Tatrach Zachodnich – „this savage freedom I love”:) Kolejny silny punkt tego krążka – „Prozac People” – ze świetną gitarą tworzącą trudny do opisania klimat oraz wrzeszczącym „get me out!!!” Colemanem. „Aeon” – najdłuższy na płycie, istna ściana dźwięków. Utwór, który spokojnie mógłby się znaleźć na Pandemonium, tam podobnych klimatów było dużo. Czytaj dalej Killing Joke – Democracy

Kazik Na Żywo, Ale W Studio

kazik na żywo ale w studioDebiut KNŻ ciężko nazwać pełnoprawnym wydawnictwem studyjnym. Niby wszystko jest jak trzeba ale nie do końca, nawet napis na okładce zdradza, że projekt nie uformował się jeszcze do końca. Dla mnie krążek ten jest bardzo udaną składanką: są tu przeróbki utworów solowych Kazika, Kultu, covery: Dead Kennedys („Kalifornia Ponad Wszystko”) oraz Zaciera („Odpad Atomowy”) oraz kilka kawałków premierowych. Wszystko to podane jest w bardzo smacznym, gitarowym sosie. W takiej konwencji najwięcej zyskują kazikowe solówki, które w większości brzmią o wiele lepiej niż pseudo-rapowe oryginały. Chyba najlepszym przykładem będzie tu „Świadomość” – utwór o wiele bardziej dynamiczny i agresywny niż jego wersja „podstawowa”, która u Kazika solo ginęła w tłumie. Czytaj dalej Kazik Na Żywo, Ale W Studio

Kult – Poligono Industrial

kult poligono industrialNajwiększy niewypał w historii zespołu. Płyta nieudana, wymuszona, niepotrzebna. Najfajniejszy utwór na niej zawarty, czyli stara „Kasta Pianistów”, została spieprzona przez umieszczenie jej na płycie jako kawałek nr 0. Przez taki idiotyczny zabieg duża część ludzi nie jest w stanie tego odtworzyć na swoim sprzęcie. Inny utwór o dużym potencjale – „Kazelot” znany z maxi singla został tutaj umieszczony w wersji hiszpańskiej, która wypada bardzo blado w porównaniu z oryginałem. „Kocham Cię, A Miłością Swoją” – kolejny zmarnowany potencjał. Miała to być swego rodzaju kolejna część „Do Ani” i „6 Lat Później”. Niestety wstyd postawić ten utwór obok wyżej wymienionych. Czytaj dalej Kult – Poligono Industrial

Riverside – Out Of Myself

riverside out of myselfRiverside z nazwy kojarzyłem od kilku lat ale jakoś nigdy nie czułem wielkiego parcia by poznać ich twórczość. Aż tu nagle kilka tygodni temu (chyba w okolicach pisania recenzji Fear Of A Blank Planet Porcupinek) coś mnie natchnęło na coś nowego prog-rockowego. Skoro mamy w Polsce zespół znany i szanowany na świecie, porównywany do PT to może faktycznie coś w tym jest? Z pomocą przyszedł YT, no i jak widać – od jakiegoś czasu Out Of Myself (tak jak i reszta ich studyjnych krążków) jest już u mnie na półce. Nie wiem czemu tak długo czekałem nie wiadomo na co. Już dawno temu mogłem zapoznać się z Riverside a nie żyć w nieświadomości. Ale na szczęście błąd został naprawiony. Czytaj dalej Riverside – Out Of Myself

Rage Against The Machine – Evil Empire

rage against the machine evil empireDziś z rana miałem ochotę na coś innego, coś czego bardzo dawno nie słuchałem. Padło na RATM i ich Evil Empire. Po nagraniu świetnego debiutu zespół mógł pójść za ciosem i nagrać swego rodzaju Debiut 2, wciągnąć kupę kasy of fanów i jednocześnie pewnie zjeść swój ogon. Była jeszcze druga opcja: stworzyć zupełnie coś innego. No i tak wyszło. Debiut i Evil Empire są jak Kozi Wierch i Wołowiec – niby te same góry ale jednak zupełnie inne. Kiedyś puściłem znajomemu oba wydawnictwa. Na temat EE powiedział coś w stylu: fajna demówka, wypuścili te kawałki na płycie? Coś w tym jest. RATM brzmi czyściutko, składnie, ładnie. EE to natomiast klimatycznie garażówa, coś jak udane nagranie z próby. Czytaj dalej Rage Against The Machine – Evil Empire

Alien Ant Farm – truANT

alien ant farm truantJeśli ktoś nie kojarzy tej kapeli z nazwy to pewnie zna chociaż ich przeróbkę „Smooth Criminal” Jacksona albo śmieszny teledysk do „Movies”, którym bombardowały nas na początku XXI wieku stacje puszczające muzykę. Co by nie było – powyższe kawałki pochodzą z ich poprzedniego albumu (ANThology) i zasadniczo nie oddają w pełni tego co zespół ma do zaoferowania. Wiele osób przykleiło im etykietę „śmieszna, jajcarska kapela, kilku pokręconych kolesi i wokalista z wygolonym paskiem na głowie”. Po przesłuchaniu ANThology człowiek zmienia zdanie bo mimo tego wizerunku oni na prawdę mają dużo ciekawych pomysłów. Apogeum formy zespołu przypada moim zdaniem na truANTa. Czytaj dalej Alien Ant Farm – truANT

Exodus – The Atrocity Exhibition: Exhibit A

exodus atrocity exhibition exhibit aNajbardziej ekstremalna pozycja w dotychczasowej dyskografii Exodusa. Dorównać jej jedynie może Exhibit B ale nie do końca bo są tam momenty, które jakby się uprzeć to można uznać za lżejsze. Tu tego praktycznie nie ma. Od początku do końca mamy do czynienia z ekstremalną jazdą. Exhibit A jest szaleńczy, brutalny, ekstremalny, ciężki, toporny. Panuje tutaj przytłaczający klimat, taki z piekła rodem. Już na początku – w „Riot Act” atakuje nas motoryczny riff, człowiek ma wrażenie, że to dźwięk jakiejś maszyny a nie gitara. A później jest jeszcze lepiej. Lekko przed końcem pierwszej minuty „The Atrocity Exhibition” zaczyna się prawdziwa rzeźnia – słuchacza atakuje opętańcza, ekstremalna ściana dźwięków z gitarą rodem z sennych koszmarów. Czytaj dalej Exodus – The Atrocity Exhibition: Exhibit A

Pulp Fiction Soundtrack

pulp fiction soundtrackQuentin Tarantino kręci specyficzne filmy – nie dla wszystkich. Dla wszystkich natomiast jest znaczna część soundtracków do jego produkcji. Gość ma niesamowity talent do wybierania odpowiednich kawałków, które świetnie „grają” w filmach oraz poza nimi. Chyba nie będę oryginalny i nie będę należał do mniejszości gdy napiszę, że ścieżka z Pulp Fiction to mój ulubieniec? Zaraz za tym soundtrackiem znajduje się Kill Bill cz.1 ale to jakby nie patrzeć nie ta półka, PF jest jedyny i niepowtarzalny. Utwory są dobrane po mistrzowsku i świetnie komponują się z tym co dzieje się na ekranie, są mocną stroną całości. Czytaj dalej Pulp Fiction Soundtrack

Soulfly – Enslaved

soulfly enslavedZ Enslaved jest podobny problem jak z meczami polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Najpierw mamy do czynienia z hurraoptymizmem i hucznymi zapowiedziami – wg muzyków jest to najlepszy album zespołu (z resztą co innego mogliby powiedzieć? nagraliśmy taką sobie płytę?). Później nadchodzi otrzeźwienie i weryfikacja oczekiwań – najgorszy „zapowiadacz” płyty w historii: przeciętny „World Scum”(nie w ogóle tylko w stosunku do poprzedników od czasów Prophecy) oraz zdecydowanie lepszy „Gladiator”(niesamowicie nośna rzecz). Po otrzeźwieniu przechodzimy do fazy poznania efektu końcowego, w której to dochodzimy do wniosku, że Soulfly nagrał płytę „taką sobie”. Czytaj dalej Soulfly – Enslaved

Fear Factory – Mechanize

fear factory mechanizeW 1995 roku zespół Fear Factory nagrał Demanufacture – jeden z najlepszych i najważniejszych albumów industrial metalowych w historii. Później bywało różnie: raz lepiej – np. Obsolete, raz gorzej – np. Transgression. Chociaż z tym albumem jest problem bo można na niego patrzeć z 2 perspektyw: samego albumu (który jest całkiem dobry) i pod kątem wcześniejszej twórczości FF (i tu już wygląda blado). Co by nie było: po odejściu Cazaresa kapela trochę się pogubiła. Na szczęście w kwietniu 2009 Dino wrócił do zespołu. Jakiś czas później w sieci pojawiła się zapowiedź nowego albumu w postaci kawałka „Powershifter”. Wśród fanów apetyt na Mechanize rósł – utwór był potężny, dawał niezłego kopa i nadzieję na powrót do formy z czasów Demanufacture. Czytaj dalej Fear Factory – Mechanize