Dziś z rana miałem ochotę na coś innego, coś czego bardzo dawno nie słuchałem. Padło na RATM i ich Evil Empire. Po nagraniu świetnego debiutu zespół mógł pójść za ciosem i nagrać swego rodzaju Debiut 2, wciągnąć kupę kasy of fanów i jednocześnie pewnie zjeść swój ogon. Była jeszcze druga opcja: stworzyć zupełnie coś innego. No i tak wyszło. Debiut i Evil Empire są jak Kozi Wierch i Wołowiec – niby te same góry ale jednak zupełnie inne. Kiedyś puściłem znajomemu oba wydawnictwa. Na temat EE powiedział coś w stylu: fajna demówka, wypuścili te kawałki na płycie? Coś w tym jest. RATM brzmi czyściutko, składnie, ładnie. EE to natomiast klimatycznie garażówa, coś jak udane nagranie z próby. Wielu osobom się to nie spodobało i ogólnie opinie o krążku są bardzo rozstrzelone: od zachwytu po mieszanie z błotem. Mi akurat to odpowiada. EE jest brudny, cięższy, szybszy, bardziej chaotyczny, inny. I to jest właśnie fajne. Czasem brzmi to rockowo jak np. świetny „Revolver” czy „Snake Charmer”, innym razem zdecydowanie mocniej: singlowy „Bulls On Parade” czy „People Of The Sun”, czasem zahacza o punk i hardcore jak np. w genialnym „Tire Me”. Co by nie było: mimo zmiany brzmienia nadal mamy tu do czynienia z dobrym Rage’em. Zack (mimo, że trochę brudniej) nadal bardzo dobrze daje radę na mikrofonie: czasem się wydrze, czasem czuć w jego głosie taką agresję jakby nawijał mając zaciśnięte zęby. Morello dalej wyczynia cuda na gitarze – słuchając jego solówki w „Without A Face” człowiek ma wrażenie, że znajduje się w kurniku. Wszystko to nadal dobrze funkcjonuje mimo tego, że jest podane w troszkę innym (bardziej pikantnym) sosie niż debiut. Dziś – po 16 latach od premiery (a ponad 10 od poznania tego krążka) nie jara mnie to tak jak kiedyś gdy człowiek dopiero poznawał kapelę i taką muzykę ale nadal chętnie wracam do dyskografii RATM ze szczególnym naciskiem właśnie na EE, który na tle pozostałych krążków jest inny. Jarać jak kiedyś może i nie jara ale nadal jest to kawał dobrego rocka z porządnym butem. W dzisiejszych czasach wielu kapelom tego brakuje.
Moja ocena -> 8/10