Fear Factory – Mechanize

fear factory mechanizeW 1995 roku zespół Fear Factory nagrał Demanufacture – jeden z najlepszych i najważniejszych albumów industrial metalowych w historii. Później bywało różnie: raz lepiej – np. Obsolete, raz gorzej – np. Transgression. Chociaż z tym albumem jest problem bo można na niego patrzeć z 2 perspektyw: samego albumu (który jest całkiem dobry) i pod kątem wcześniejszej twórczości FF (i tu już wygląda blado). Co by nie było: po odejściu Cazaresa kapela trochę się pogubiła. Na szczęście w kwietniu 2009 Dino wrócił do zespołu. Jakiś czas później w sieci pojawiła się zapowiedź nowego albumu w postaci kawałka „Powershifter”. Wśród fanów apetyt na Mechanize rósł – utwór był potężny, dawał niezłego kopa i nadzieję na powrót do formy z czasów Demanufacture. W lutym 2010 odbyła się premiera albumu i raczej nikt nie mógł być zawiedziony. Dla mnie i dla wielkiej rzeszy innych fanów Mechanize to najlepszy album FF od 15 lat. Już od pierwszych dźwięków czuć tu starą Fabrykę. Industrialne dźwięki, rzężące, motoryczne gitary brzmiące niczym młot pneumatyczny, Burton C. Bell w dobrej formie. Większość albumu to przytłaczające, mechaniczne, szybkie kawałki takie jak np. „Industrial Discipline”, „Powershifter”, „Controlled Demolition” czy jeszcze kilka innych. We wszystkich utworach dominuje growl Burtona, tu i tam pojawia się czysty fragment (czyli schemat, który już dobrze znamy z poprzednich wydawnictw). Na tle tej industrialnej, mechanicznej sieczki wyróżnia się końcówka albumu – 3 ostatnie utwory, które są troszkę wolniejsze i budową odbiegają od reszty. Moc „Designing The Enemy” to przede wszystkim czyste zaśpiewy wokalisty, fajnie prezentuje się „Metallic Division” – swego rodzaju wprowadzenie do ostatniego numeru. Mamy tu 1,5 minuty dźwięków rodem z bezdusznej manufaktury, słuchając tego kawałka człowiek czuje się jakby był w ogromnej fabryce rodem z klimatów np. Blade Runnera. No i na koniec „Final Exit” – utwór jak na FF bardzo spokojny chociaż nie bez pazura na początku. Bardzo fajnie prezentuje się początek „Christploitation”: niespokojne pianino jakby z horroru. Po chwili jednak wracamy do normy i zaczyna się typowa fabryczna rzeź a motyw początkowy słyszymy jeszcze kilkukrotnie. Mechanize słucha się bardzo przyjemnie i tak jak pisałem wyżej: jest to zdecydowanie najlepszy album od czasów Demanufacture/Obsolete.

Moja ocena -> 9/10

2 myśli nt. „Fear Factory – Mechanize”

  1. Zgadzam się z autorem, że Mechanize to świetny album i w mojej hierarchii także stoi zaraz za Demanufacture. Warto jeszcze wspomnieć, że już 5 maja ukaże się kolejny album grupy, nagrany w tym samym składzie, więc zapowiada się ciekawie. A już tak całkiem poza tematem to jestem zaskoczony (mile!), że takie klimaty też pojawiają się na tym blogu.

    1. 5 czerwca;) No, staram się różne gatunki tutaj prezentować żeby to wszystko nie popadło w monotonię (a wachlarz możliwości mam bardzo duży bo mój gust muzyczny nie jest skierowany na jeden konkretny gatunek:). Ogólnie obecnie jest dobry czas na „ciężkie”. Niedawno ukazały się albumy Megadeth, Machine Head, Mastodona. Za niedługo będzie nowy Soulfly (recenzja na dniach), a troszkę później Overkill, Killing Joke, Testament oraz właśnie Fear Factory. Krążą plotki o nowym Slayerze w tym roku.Także ciężkie granie ma się dobrze a nawet bardzo dobrze:) A jak płytki tylko się ukażą to na pewno kilka słów na ich temat się tu pojawi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *