Archiwum kategorii: Muzyczny

Armia – Triodante

armia triodanteGdyby istniał ranking płyt trudnych to Armia z albumem Triodante byłaby w nim wysoko. Bardzo wysoko. Nie jest to płyta do słuchania na codzień. Nie jest to krążek przebojowy. Nie jest to muzyka dla wszystkich. Nie usłyszymy jej raczej w środkach przekazu typu radio czy TV. Jest to płyta strasznie wymagająca(coś jak abstrakcyjna sztuka teatralna), do przesłuchania raz na jakiś czas w pełnym skupieniu tylko na niej od pierwszej do ostatniej sekundy. Puszczanie Triodante na wyrywki z mp3ki to krzywdzenie tego wydawnictwa. No i w tym momencie po przeczytaniu pierwszych linijek przeciętny słuchacz mógłby dojść do wniosku, że ten album to jedna wielka buła, pomyłka i nie ma sensu zawracać nim sobie głowy. A tu g… prawda;) Czytaj dalej Armia – Triodante

Iron Maiden – The X Factor

iron maiden the x factorWielu fanów Ironsów uważa, że tej płyty w ogóle nie powinno być i ogólnie etap z Bayleyem to jedna wielka pomyłka. Mojej skromnej osobie chyba słoń nadepnął na ucho bo tak się akurat składa, że The X Factora bardzo lubię. Ba! Uważam nawet, że jest o wiele lepszy od 2 poprzedzających go krążków nagranych jeszcze z Dickinsonem na wokalu. Blaze to nie Bruce ale to chyba dobrze, nie? Gość ma głos zupełnie inny, ale też ciekawy. Poza tym Dickinson jakoś nie pasuje mi do tego repertuaru. A jaki jest X Factor? Przede wszystkim długi, można by tu przyciąć, tam skrócić i byłoby lepiej ale tak też jest dobrze. Te prawie 71 minut to 11 rozbudowanych kompozycji mieszczących się w przedziale 4-11 minut. Najkrótszy i zarazem najbardziej żywiołowy jest tutaj „Man On The Edge” – świetny, dynamiczny killer koncertowy. Czytaj dalej Iron Maiden – The X Factor

Baroness – Red Album

baroness red albumBaroness to moje najnowsze odkrycie. Kapela trochę już istnieje – powstała w 2003 roku. Ich debiut LPowy (czyli album opisywany:) powstał 4 lata później. Trafiłem na nich szukając zespołu grającego muzykę podobną do Mastodona. Oprócz Baroness „pod nóż” poszły też Kylesa i Black Tusk ale to właśnie ci pierwsi najbardziej mi podeszli i ich Red Album wylądował u mnie na półce(i nie tylko on;) No i co my tu mamy? Baroness zaliczany jest przez wielu do grup grających sludge/progressive metal. Czyli podobnie jak Mastodon. I faktycznie można znaleźć podobieństwa między tymi zespołami. I tu i tam mamy do czynienia z mnóstwem połamanych riffów, setkami zmian tempa, przejściami, „wygibasami” perkusyjnymi itp itd. Czytaj dalej Baroness – Red Album

The Black Keys – Brothers

black keys brothersNo i stało się tak jak przewidywałem przed przesłuchaniem El Camino. Wiedziałem, że jeśli kapela wpadnie mi w ucho to prędzej czy później ich dyskografia (albo chociaż najlepsze krążki) zagości u mnie na półce. Na razie kilka tygodni temu do mojej kolekcji dołączył bezpośredni poprzednik El Camino czyli Brothers. Pierwsze co rzuca się w oczy/uszy to to, że krążek ten jest zdecydowanie mniej przebojowy. Nie znaczy to, że płyta jest słaba. Świetnej muzyki mamy tu pod dostatkiem. Druga rzecz: El Camino to 11 utworów ściśniętych w niecałe 38 minut muzyki, na Brothers kawałków mamy 15, wyszło tego lekko ponad 55 minut. Tam jest samo „gęste”, tu płyta lekko się rozjeżdża: początek jest genialny, napięcie opada w okolicach 10 utworu i płytka przelatuje sobie do końca praktycznie bez żadnych emocji oprócz „Never Give You Up”. Czytaj dalej The Black Keys – Brothers

Acid Drinkers – Fishdick Zwei

acid drinkers fishdick zweiZasadniczo nie przepadam za albumami z coverami. Jeden przerobiony (najlepiej w ciekawej, innej aranżacji a nie czysta zżyna z oryginału) utwór wciśnięty między autorski materiał jest ok, ale żeby cały krążek był taki to już zdecydowanie za dużo. Nie dotyczy to Acid Drinkersów i ich Fishdicków. „Kwasożłopy” to straszni jajcarze i ludzie z wielkim dystansem do siebie i tego co robią. Bo kto inny ruszyłby klasykę w postaci „Seasons In The Abyss” Slayera i przerobił ten kawałek na country? Albo „Nothing Else Matters” na folklor z akordeonem i Mozilem na wokalu? A takich rodzynków jest tu więcej. Niesamowitego kopa ma albumowy otwieracz – „Ring Of Fire” Johnny’ego Casha. Czytaj dalej Acid Drinkers – Fishdick Zwei

Grammatik – Światła Miasta

grammatik światła miastaJakiś czas temu – w sumie 12 lat po premierze – ukazała się reedycja Świateł Miasta. Nie wiem czemu to tak długo trwało – ważne, że w końcu się ukazało bo na przestrzeni ostatnich lat krążące na allegro pierwsze wydania tego krążka były coraz droższe. Teraz biznes się ukrócił i każdy może nabyć własną kopię. Album nie wywołuje już takiej ekscytacji jak 12 lat temu ale nadal uważam, że jest to najlepszy polski krążek hip hopowy. Etap mojej fascynacji tym gatunkiem minął dawno temu(pozostał mi tylko sentyment do Łony, Eldo i OSTRego, chociaż do tego ostatniego coraz mniejszy z każdym kolejnym wydawnictwem), może od tego czasu ukazało się coś równi dobrego lub lepszego ale szczerze mówiąc wątpię. Czytaj dalej Grammatik – Światła Miasta

Killing Joke – MMXII

killing joke mmxiiPierwsze przesłuchanie – lekkie rozczarowanie. Drugie – mały niedosyt. Przy trzecim wszystko odwróciło się o 180 stopni i teraz z każdym kolejnym jest coraz lepiej. Po kilkunastu odsłuchach wciągam MMXII w całości praktycznie bez żadnych zarzutów. A przyznam szczerze, że za pierwszym razem utkwiły mi w pamięci tylko rzeczy znane jeszcze sprzed premiery krążka czyli „Rapture” i „In Cythera” oraz jeszcze dwa kawałki (najlepsze – o których na końcu). MMXII nie jest ściśle ukierunkowany tak jak np. „Hosannas…”, zdecydowanie bliżej temu krążkowi do „Absolute Dissent”. Mamy tu dość dużą różnorodność, swego rodzaju przekrój przez karierę zespołu. Z tym, że moim zdaniem poprzednie wydawnictwo jest na starcie łatwiejsze do przyswojenia dla przeciętnego Kowalskiego. Czytaj dalej Killing Joke – MMXII

Overkill – The Electric Age

overkill the electric ageOverkill nie ma słabych płyt w swojej dyskografii. Jednak albumem Ironbound zawiesili sobie poprzeczkę baaaardzo wysoko. Dlatego nie do końca było wiadomo czego oczekiwać po The Electric Age. Z jednej strony w ich karierze nie było żadnych rewolucji (popowej płyty nie nagrali:), z drugiej – nie było wiadomo czy nowy krążek dorówna poprzednikowi. Jakiś czas przed premierą TEA ukazała się zapowiedź tego co nas czeka w postaci „Electric Rattlesnake”. No i już wtedy było wiadomo, że raczej będzie dobrze. Po pierwszym przesłuchaniu wszelkie wątpliwości się rozwiały, po kilku następnych bez żadnych wątpliwości mogę powiedzieć, że nowe wydawnictwo dorównuje Ironbound a może nawet jest od niego lepsze. Ciężko stwierdzić, oba są świetne. Czytaj dalej Overkill – The Electric Age

Pearl Jam – Vitalogy

pearl jam vitalogyNiby nie jest to debiut ani Vs. ale spośród wszystkich krążków PJ to właśnie do Vitalogy wracam najczęściej. Jest to najbardziej specyficzna pozycja w dyskografii grupy. Pod każdym względem. Pierwsze co rzuca się w oczy to oprawa graficzna. Vitalogy stylizowane jest na starą książkę o zdrowiu i życiu. Z zewnątrz mamy imitację skórzanej oprawy(w tekturze) ze złotymi tłoczeniami a w środku m.in. stare zdjęcia, teksty Veddera, reprodukcje z książki Ruddicka itp itd. Niby nic wielkiego ale to jednak coś zupełnie innego niż zwykłe wydania plastikowe czy nawet digipaki. Trochę płyt w swojej kolekcji mam i ta jest zdecydowanie najfajniej wydana. A jak przedstawia się sprawa muzyki? Czytaj dalej Pearl Jam – Vitalogy

Heathen – Victims Of Deception

heathen victims of deceptionNiby bardzo lubię thrash ale na Heathen trafiłem dopiero w 2010 roku. w Teraz Rocku pojawiła się recenzja Evolution Of Chaos. 4,5/5 oraz mnóstwo innych bardzo pozytywnych opinii w internecie skłoniło mnie do odpalenia YT i zapoznania się z tym krążkiem. No i faktycznie – w tych opiniach nie było ani grama przesady – album jest genialny. Dlatego gdy trafiłem na ich poprzedni krążek(czyli ten na zdjęciu:) bez zastanowienia „wciągnąłem” go w ciemno. Dopiero później okazało się, że to dzieło uznawane jest przez fanów/krytyków za najlepsze w dyskografii zespołu. Ogólnie Heathen jest bardzo specyficzną kapelą: istnieją od 1984 roku z prawie 10letnią przerwą (1993-2002) i mają na koncie tylko 3 krążki (ale za to jakie!). Czytaj dalej Heathen – Victims Of Deception