Jeśli ktoś nie kojarzy tej kapeli z nazwy to pewnie zna chociaż ich przeróbkę „Smooth Criminal” Jacksona albo śmieszny teledysk do „Movies”, którym bombardowały nas na początku XXI wieku stacje puszczające muzykę. Co by nie było – powyższe kawałki pochodzą z ich poprzedniego albumu (ANThology) i zasadniczo nie oddają w pełni tego co zespół ma do zaoferowania. Wiele osób przykleiło im etykietę „śmieszna, jajcarska kapela, kilku pokręconych kolesi i wokalista z wygolonym paskiem na głowie”. Po przesłuchaniu ANThology człowiek zmienia zdanie bo mimo tego wizerunku oni na prawdę mają dużo ciekawych pomysłów. Apogeum formy zespołu przypada moim zdaniem na truANTa. Tu wg. wikipedii spotykają się post-grunge, rock i metal alternatywny. Mieszanka ciekawa(dla mnie to po prostu rock:). Momentami jest tu spokojnie(np.”Tia Lupe”, „Glow”, „Hope”, „Never Meant”), czasem miesza się to z lekkim gitarowym pazurem(np. „Quiet”), częściej jednak mamy do czynienia z porządnym rockowym graniem („Drifting Apart” z fragmentem gitarowym jak z RATM, „1000 Days”, „Sarah Wynn”, „Goodbye”), nawet w wersji hard! (genialne i najcięższe na płycie „Rubber Mallet” i „S.S. Recognize”). Najbardziej znany z całej płyty jest utwór „These Days” (należący do grupy rockowego grania:) ale takiej sławy jak cover z poprzedniego albumu nie zdobył mimo tego, że to bardzo dobry kawałek. Tak jak z resztą cała płyta. Szkoda, że AAF nie zdobyli większej popularności w świecie bo na prawdę grają ciekawie i prezentują o wiele wyższy poziom od kilku kapel usilnie promowanych przez media różnego rodzaju. Ale w sumie – kto chce ten do nich dotrze i ich twórczość pozna. Ja do AAF się dokopałem i nie żałuję. A jakim wyzwaniem było skompletowanie ich dyskografii kilka lat temu. Na jeden z albumów polowałem na ebayu ponad miesiąc i w końcu przyleciał do mnie z Kanady. Teraz z tego co widzę to jest o wiele łatwiej a truANTa można bez problemów dostać na Allegro za parę złotych:) Śmieszne pieniądze a na prawdę warto.
Moja ocena -> 9/10