The Black Keys – Brothers

black keys brothersNo i stało się tak jak przewidywałem przed przesłuchaniem El Camino. Wiedziałem, że jeśli kapela wpadnie mi w ucho to prędzej czy później ich dyskografia (albo chociaż najlepsze krążki) zagości u mnie na półce. Na razie kilka tygodni temu do mojej kolekcji dołączył bezpośredni poprzednik El Camino czyli Brothers. Pierwsze co rzuca się w oczy/uszy to to, że krążek ten jest zdecydowanie mniej przebojowy. Nie znaczy to, że płyta jest słaba. Świetnej muzyki mamy tu pod dostatkiem. Druga rzecz: El Camino to 11 utworów ściśniętych w niecałe 38 minut muzyki, na Brothers kawałków mamy 15, wyszło tego lekko ponad 55 minut. Tam jest samo „gęste”, tu płyta lekko się rozjeżdża: początek jest genialny, napięcie opada w okolicach 10 utworu i płytka przelatuje sobie do końca praktycznie bez żadnych emocji oprócz „Never Give You Up”. Nie mówię, że reszta jest słaba bo nie jest ale po dużej dawce świetnego grania z początku krążka pozostawiają niedosyt na jego końcu. Można by to i owo stąd wyrzucić i byłby wtedy świetny koncentrat na miarę El Camino, a tak mamy „tylko” bardzo dobry krążek;) Ze świetnymi momentami jak np. „Tighten Up”, który spokojnie mógłby się znaleźć na EC. Ale to nie najlepszy moment płyty. Są tu 2 rodzynki w postaci „The Only One” i „Too Afraid To Love You”. Pierwszy kojarzy mi się z latem na amerykańskiej plaży w latach 60-70tych (kawałków kojarzących się z tym klimatem jest jeszcze kilka), drugi to muzyczna podróż przez magiczny świat, pasuje mi do jakiejś fantastycznej opowieści. Cudowne rzeczy. Poza nimi jest tu jeszcze kupa fajnych garażówek: „Ten Cent Pistol”, „She’s Long Gone”, „Howlin’ For You”, „Next Girl” czy „Everlasting Light”. Czuć, że muzycy mieli dużą frajdę i niesamowity luz nagrywając ten krążek. A my możemy się świetnie bawić słuchając efektu końcowego ich wysiłków. Co nie zmienia faktu, że przy El Camino bawiłem się „o oczko” wyżej – głównie ze względu na większe skoncentrowanie świetnego grania;) Tu jednak ta końcówka, mimo wielu przesłuchań, nadal mnie jakoś specjalnie nie rusza.

Moja ocena -> 8/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *