Wszystkie wpisy, których autorem jest rolu

Metallica – … And Justice For All

metallica and justice for allWśród fanów ciężkiego grania krążą opinie, że Metallica skończyła się na Kill’em All. Może być i tak ale później zaczęła się z powrotem na Ride…, trwała na Master… i skończyła się na …And Justice – moim zdaniem ich najbardziej dojrzałym i najlepszym wydawnictwie obok debiutu i Ride… Wiele osób wiesza psy na produkcji tego albumu: a bo nie słychać basu, a bo to, a bo tamto. Ale co z tego skoro wszystkie minusy przysłania i zawstydza niczym Turbodymomen zawartość tego wydawnictwa? Mamy tu 9 arcydzieł thrashowego grania z posmakiem progresywnym, średnia długość trwania utworów mieści się w okolicach 7 minut (najkrótszy lekko ponad 5, najdłuższe prawie 10 minut). Chyba najbardziej znany jest tutaj „One” – kawałek do obrzydzenia przerabiany i coverowany przez dziesiątki kapel m.in. Korn. Czytaj dalej Metallica – … And Justice For All

Mastodon – Blood Mountain

mastodon blood mountainKiedyś nie lubiłem Blood Mountain. Patrzyłem na tę płytę z perspektywy Leviathana. I to był mój błąd bo przecież każda ich płyta jest inna, unikatowa. Zmieniłem podejście i od razu zmianie uległa też ocena płyty. Po kilkunastu przesłuchaniach bez leviathanowych uprzedzeń stawiam ją tuż za poprzednikiem. Do Blood Mountain mam tylko jeden zarzut. Nazywa się „Bladecatcher”. Sam w sobie ten potworek nie jest jeszcze tak wybitnie zły ale ma fragmenty a’la „skreczowane”(?), które są po prostu paskudne, przez nie za każdym razem omijam cały utwór. Nie wiem po co zespół umieścił go na płycie, nic ciekawego do albumu nie wnosi a z tego co czytałem to nie tylko mojej skromnej osobie przeszkadza i psuje opinię całościową. A ta i tak jest bardzo wysoka. Czytaj dalej Mastodon – Blood Mountain

Killing Joke – What’s THIS For…!

killing joke whats this forWhat’s THIS For…! jest bezpośrednią kontynuacją tego co mogliśmy usłyszeć na debiutanckim albumie Killing Joke czyli nadal mamy do czynienia z „soundtrackiem do apokalipsy”. Nie pamiętam już teraz dokładnie gdzie przeczytałem takie stwierdzenie ale jest ono w 100% prawdziwe. Album ten można by puścić bez obaw w dzień kiedy to świat się skończy. A żeby nie odbiegać za bardzo w te klimaty to przykład nam bliższy – instrumentalnie ten album (i poprzednika) widziałbym np. w grach typu Fallout czy Stalker. W post apokaliptycznym klimacie te dźwięki świetnie by się sprawdzały. No ale się rozmarzyłem – wracamy do płyty. A ta od samego początku miażdży. Na starcie umieszczone zostały 3 killery, moim zdaniem najlepsze utwory z tego albumu: „The Fall Of Because” oparty w większości na jednym, monotonnym riffie; „Tension” – najbardziej melodyjny i najłatwiej przyswajalny moment albumu; „Unspeakable” – to już jest totalne mistrzostwo świata. Czytaj dalej Killing Joke – What’s THIS For…!

Biohazard – Reborn In Defiance

biohazard reborn in defianceDawno, dawno temu kiedy to w MTV można jeszcze było posłuchać muzyki, istniał w owej stacji blok tematyczny z muzyką ciężką. Było to jakoś lekko po 2000 roku (czyli jakby się uprzeć – nie tak dawno), skacząc po kanałach trafiłem na niego, akurat leciał „Would?” Alice In Chains, później  puścili „Shades Of Grey” i niedługo po nim „Punishment” Biohazarda. W ten sposób poznałem kapelę i rozpoczęła się moja kilkuletnia przygoda z ich muzyką. Był taki okres, że te klimaty kręciły mnie nieziemsko. Akurat ukazał się „Uncivilization”, człowiek słuchał tego i słuchał. Później fascynacja lekko przygasła, w 2003 roku ukazał się „Kill Or Be Killed”, który zasadniczo różni się od wcześniejszych dokonań grupy i serwuje nam muzykę totalną. Czytaj dalej Biohazard – Reborn In Defiance

Stieg Larsson – Millennium

mężczyźni którzy nienawidzą kobietPrzyznam szczerze, że po serię Larssona sięgnąłem niedawno, na fali szumu wokół filmu „Dziewczyna Z Tatuażem”. O Millennium słyszałem już kilka lat temu, znajoma wychwalała książkę pod niebiosa. Ale z racji tego, że jest ona wielką fanką romansideł stwierdziłem, że to pewnie kolejny badziew z jej jałowej kolekcji:) Od tego czasu temat serii przewijał się kilka razy, coraz więcej osób ją zachwalało, dodatkowo w pewnym bardzo drogim sklepie na E przeczytałem opinię Mellera umieszczoną na tylnej okładce no i przełamałem się bo „chyba coś faktycznie musiało w tym być”. No i faktycznie było/jest. Trzy części przerobiłem w niecałe 2 tygodnie. Dawno nie trafiłem książki, którą tak dobrze by mi się czytało. Czytaj dalej Stieg Larsson – Millennium

Kazik – Melassa

kazik melassaPierwsze co rzuca się w oczy to turpistyczna okładka. Mam w domu ponad 500 płyt, kojarzę okładki kolejnych kilku tysięcy i ta ma zdecydowanie najbrzydszą poligrafię (w moim rankingu nie uwzględniam Cannibal Corpse – oni są poza wszelką kolejnością). No ale ja się nie znam i pewnie tak miało być. Poza tym „you can’t judge book by looking at the cover”. Więc czas przejść do tego co mamy w środku czyli do krążka. I tu kolejny zonk bo co do niego też mam mieszane uczucia. Melassa jest składowo kontynuacją 12 Groszy, czyli tu też mamy stylistyczny burdel bez ładu i składu, jedno przeplata się z drugim, trzecie z czwartym itd. plus do tego bardzo fajny początek albumu – intro połączone z kawałkiem tytułowym („zespół nazywa się Melassa i powstał dziś rano”:). Czytaj dalej Kazik – Melassa

Pitbull

pitbullMój ulubiony polski serial „policyjny” i jednocześnie jeden z lepszych polskich w ogóle (stworzonych w ostatnich latach). Panuje tu ciężki, czasem przytłaczający klimat. Dodatkowo wrażenie umacnia kolorystyka produkcji, specyficzna jakość dźwięku oraz muzyka. Bardzo dobrze dobrano obsadę ze szczególnym naciskiem na Despero – Dorocińskiego i Gebelsa – Grabowskiego. Reszta depcze im po piętach. Pitbull w odróżnieniu od produkcji typu „Kryminalni” nie jest słodki i grzeczny. Mamy tu przemoc, przeklinanie i inne smakołyki, które sprawiają, że serial jest bardziej realny:) Mi oprócz strony wizualnej szczególnie przypadł do gustu fakt, że nie ma tu praktycznie bohaterów bez skazy/problemów: Nielat jest ćpunem, Metyl chleje, Despero ma powiązania z półświatkiem, Gebels walczy z żoną o dziecko, Łapka ma romans, Igor opiekuje się córką swego brata, który siedzi w więzieniu za zabójstwo. Czytaj dalej Pitbull

Pearl Jam – Backspacer

pearl jam backspacerNa Backspacera, podobnie jak kilka poprzednich płyt zespołu, można patrzeć z dwóch perspektyw: samej muzyki – i tu album wypada dobrze, jak i zespołowej „spuścizny” oraz wpływu na grunge – i tu jest już zdecydowanie gorzej. Najpierw ta jaśniejsza strona: 11 utworów, praktycznie wszystkie wpadają w ucho. Ale jest jedno zastrzeżenie: album jest za krótki. Od poprzednika minęły 3 lata – nie można było spłodzić więcej materiału? Wracamy do tematu: praktycznie wszystkie kawałki są łatwo przyswajalne, lekkie, łatwe i przyjemne, wprost do radia. Grzecznie tu, przeważnie spokojnie, czasami słodko, wręcz coldplayowo. No i fajnie ale… Ale ten album nagrał jeden z filarów grunge a nie Chris Martin ze swoją świtą!!! I tu przechodzimy do ciemnej strony mocy. Czytaj dalej Pearl Jam – Backspacer

Kazik – 12 Groszy

kazik 12 groszyCzy jest ktoś kto nie chciał zadać Kazikowi pytania: „Jak powstają twoje teksty”?:) Ach co to jest za album. Totalny muzyczny burdel. Od rocka po zapędy hip hopowe. Totalny tekstowy burdel. O wszystkim i o niczym. Chaos kompletny, momenty ambitne jak i takie, którym do ambicji daleko. Ale nie wywołują one zażenowania, raczej uśmiech na twarzy. 15 lat po premierze nic się nie zmieniło, słuchając 12 Groszy nadal zamiast irytacji w niektórych momentach mam cały czas banana od ucha do ucha i dziesiątki wspomnień w jakiś sposób związanych z tym wydawnictwem. W 1997 roku album Kazika narobił dużego zamieszania – wszyscy chodzili i nucili sobie refren utworu tytułowego pod nosem, człowiek miał akurat 12 lat, znał tekst na pamięć, nie wiedział za bardzo o co chodzi w niektórych miejscach ale to się nie liczyło. Czytaj dalej Kazik – 12 Groszy

Kult – Tata Kazika

kult tata kazikaW Białej Księdze Kultu Kazik wspomina, że nie do końca był przekonany czy ta płyta powinna ujrzeć światło dzienne. Dobrze, że stało się jak się stało i dziś, prawie 20 lat po premierze wydawnictwa, możemy cieszyć uszy twórczością taty Kazika – Stanisława. A twórczość ta jest wyjątkowa, piękna a zarazem w większości smutna i przygnębiająca. Czuć, że szczęśliwy człowiek tego nie napisał (no i jest tego potwierdzenie we wspomnieniach w Białej Księdze). Najbardziej znanym utworem z tego albumu jest bez wątpienia „Baranek” a właściwie jego refren. Ze znajomością zwrotek jest już gorzej:) Na drugim miejscu „Celina”, którą akurat zdecydowanie wolę w wersji szybszej z repertuaru KNŻ. Ta z Taty jest wolna, rozciągnięta do granic. W sumie pasuje do klimatu całego albumu: początek ubiegłego wieku, późny wieczór, zadymiona knajpa, szemrane towarzystwo, podpity grajek/muzyk itp. Czytaj dalej Kult – Tata Kazika