Tajemnicze Złote Miasta

tajemnicze złote miastaDziś odskocznia od muzycznej rzeczywistości. Jeśli urodziliście się w latach 80tych lub wcześniej to na 100% pamiętacie stare,dobre czasy kiedy to seriale animowane przedstawiały sobą jakąś wartość a nie ociekały bezsensowną przemocą, idiotyzmem i głupotą. Wśród wielu ciekawych propozycji były m.in. Tajemnicze Złote Miasta, które można było spotkać w TVP2 oraz jakiś czas później na RTL 7(TVN 7). W wielkim skrócie żeby nie dublować Wikipedii: XVI wiek, Barcelona, Esteban – kilkunastoletni chłopiec wyrusza w rejs do Ameryki w poszukiwaniu owych Tajemniczych Złotych Miast. Po drodze i wielu komplikacjach poznaje Zię oraz Tao, razem – dążąc do celu – przeżywają wiele przygód. Bajkowa fikcja (Solaris, Wielki Kondor itp.) miesza się z realnym światem i rzeczami, które do dziś intrygują(Machu Picchu, rysunki z Nazca, El Dorado). Czytaj dalej Tajemnicze Złote Miasta

Riverside – Shrine Of New Generation Slaves

riverside shrine of new generation slavesPrzyznam szczerze, że po usłyszeniu zapowiedzi nowego albumu Riverside w postaci „Celebrity Touch” miałem mieszane uczucia. Atmosfery nie poprawiały wywiady z muzykami, którzy twierdzili, że nowy krążek będzie się składał z krótszych utworów, bardziej piosenkowych itp. I jak to ostatecznie wyszło z SONGS? W moim przypadku nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale od drugiego/trzeciego już jak najbardziej. Album zaczyna się intrygująco od lekko połamanego „New Generation Slave”, dopiero po jakimś czasie utwór wskakuje na właściwe tory. Niespokojną atmosferę wprowadza następujący po nim „The Depth Of Self-Delusion” ze świetną końcówką. No i w końcu dostajemy albumowego zapowiadacza czyli „Celebrity Touch”. Przy pierwszym odsłuchu cholernie mi się ten utwór nie podobał. Czytaj dalej Riverside – Shrine Of New Generation Slaves

Bad Religion – True North

bad religion true northGdy jakiś czas temu w internecie pojawiły się zapowiedzi True North w postaci m.in. „Fuck You”, miałem mieszane uczucia. A nawet bardzo mieszane. Utwór nie jest zły ale brakuje mu tego czegoś, ma beznadziejne chórki i ogólnie jest jałowy. No i niestety ten jałowy nastrój przeniósł się na całą płytę. Na początku warto zaznaczyć, że True North zagrany jest na szybko, nie ma tu ani grama ballad znanych z poprzednich wydawnictw, wszystko zamyka się w lekko ponad 36 minutach co przy 16 utworach daje 2 minuty z przecinkiem na kawałek. Początek nie zapowiada niczego złego, prezentuje się całkiem ciekawie: utwór tytułowy, „Past Is Dead”, „Robin Hood In Reverse” i „Land Of Endless Greed” to rzeczy bez tej „bożej iskry” Czytaj dalej Bad Religion – True North

AFI – The Art Of Drowning

afi art of drowningLubię AFI. Tzn.lubię AFI gdy nie muszę ich oglądać, tylko słuchać. I gdy to słuchanie dotyczy ich twórczości sprzed Sing The Sorrow. Zespół poznałem w 2001 roku grając w Tony Hawk’s Pro Skater 3. Tam pojawił się ich utwór „The Boy Who Destroyed The World” z All Hallow’s EP(świetny cover Helloween!). Spodobało się więc sięgnąłem po ich dotychczasowe wydawnictwa rozpoczynając właśnie od The Art Of Drowning z 2000 roku. I tu można powiedzieć, że miałem niesamowitego farta, iż nie był to rok 2003 i Sing The Sorrow czy jeszcze późniejszy krążek bo moja przygoda z AFI skończyłaby się jeszcze szczybciej niż się zaczęła. Nie podoba mi się kierunek, w którym zespół podążył i w który (z tego co słyszałem) brnie nadal. Nie zmienia to faktu, że trafiłem dobrze bo The Art Of Drowning to genialny album. Mamy tu przekrój przez różne odsłony punkowego grania. Czytaj dalej AFI – The Art Of Drowning

Bad Religion – The Dissent Of Men

bad religion the dissent of menThe Dissent Of Men to, jeszcze przez kilka dni, najnowsze dziecko Bad Religion pochodzące z 2010 roku. Przed ukazaniem się tego krążka pojawiały się informacje jakoby TDOM miał być powrotem do korzeni, do grania z czasów Suffer-No Control-Against The Grain. Czy te zapowiedzi się potwierdziły? Niespecjalnie… Początek albumu jest genialny: zespół atakuje słuchacza krótkim prawym prostym w postaci niespełna 90sekundowego „The Day That The Earth Stalled”. Dalej jest co najmniej równie ciekawie bo „Only Rain” jest (moim zdaniem) jednym z najlepszych utworów, które BR stworzyli na przestrzeni ostatnich lat. Wysoki poziom utrzymuje jeszcze bardzo szybki, również świetny „The Resist Stance”. Licznik w wieży przeskakuje na track nr4 i tu gwałtownie zwalniamy. „Won’t Somebody” to zdecydowanie wolniejsza odsłona zespołu, taka piosenkowa – do radia. Czytaj dalej Bad Religion – The Dissent Of Men

Bad Religion – The Process Of Belief

bad religion the process of beliefPo wydaniu „świętej trójcy”  losy Bad Religion bywały różne. Czasem wydawali płyty genialne, czasem troszkę mniej, trafiały się też rzeczy przeciętne i takie, których mogłoby w ogóle nie być. Aż tu nagle przyszedł 2002 rok a wraz z nim The Process Of Belief – album, którym zespół udowodnił, że wciąż ma dużo do powiedzenia i zaoferowania. Wszystko zaczyna się świetnie. Pierwsze trzy utwory: „Supersonic”, „Prove It” i Can’t Stop It” trwają łącznie niewiele ponad 4 minuty. Mamy tu powrót do starych dobrych czasów czyli: szybko, krótko, zwięźle i na temat. Dalej album jakoś ekstremalnie nie zwalnia. Słuchamy krążka przez niecałe 12 minut a tu już 7 utwór z track listy – „Kyoto Now!” – pierwsza rzecz, która przekracza 3:00 na liczniku. I to jaka rzecz. Mamy tu do czynienia ze świetnym połączeniem wolnego wstępu z dalszym – szalonym galopem. Czytaj dalej Bad Religion – The Process Of Belief

The Offspring – Ignition

offspring ignitionKilka dni temu po raz n-ty zostałem posiadaczem Smash i Ignition Offspringa. Ale jak to tak po raz n-ty? Otóż tak: te dwa krążki bardzo lubię, co jakiś czas do nich wracam, ale co jakiś czas też zespół coś wydaje i na fali „nienawiści” do tego nowego czegoś pozbywam się wszystkiego co ma jakikolwiek związek z Hollandem i spółką. Chore?:) Po ostatniej dostawie obu albumów doszedłem do wniosku, że to właśnie Ignition (a nie Smash) z ich dyskografii najbardziej lubię. Dlaczego? Po kolei: za „Dirty Magic” – chyba ich najlepszy utwór w ogóle, rzecz „ponad-punkowa” ze świetnym motywem gitarowym, który kiedyś umiałem sam zagrać; za „Forever And A Day” – tu też mamy świetny klimat, brud no i te chórki. Ignition wydaje się być o wiele bardziej spójny od Smasha, tam mieliśmy do czynienia ze stylistycznym bałaganem, tu wszystko jest jakby bardziej poukładane. Czytaj dalej The Offspring – Ignition

Armia – Ultima Thule

armia ultima thulePo wydaniu Pocałunku Mongolskiego Księcia Armia wkroczyła na wojenną ścieżkę i nagrała coś zdecydowanie a-przebojowego, ciężkiego, surowego, momentami topornego, hardkorowego. Gdzieś, kiedyś przeczytałem, że mamy tu do czynienia z Armią nu metalową. Może jest w tym trochę przesady ale na pewno i ten gatunek można tu wyczuć. Druga sprawa – wokale. Budzyński jest tu zdecydowanie mniej delikatny niż na PMK. Śpiewu mamy tu mało, dużo za to „wydzieru”. Na tekstach nie będę się skupiał bo pewnie tylko długa rozmowa z ich autorem wyjaśniłaby o co chodzi:) Jak dla mnie niewielka jest różnica między „sato sato” w utworze otwierającym album – „Biesy” a pełnoprawnymi tekstami w stylu „Strzały znikąd, chłopcy stąd”. Ważne, że popisy wokalne dobrze komponują się z muzyką, jedno z drugim się nie gryzie tylko dobrze gra. Czytaj dalej Armia – Ultima Thule

Screaming Trees – Uncle Anesthesia

screaming trees uncle anesthesiaScreaming Trees z nazwy znam od wielu lat ale po ich twórczość sięgnąłem dopiero kilka mięsięcy temu. Głównie ze względu na to, że moja kolekcja grunge’owa przejadła mi się i potrzebowałem czegoś nowego. Dodatkowym atutem było to, że kilka ich albumów „chodzi” na angielskim amazonie za śmieszne pieniądze. No i w ten sposób stałem się posiadaczem m.in. Uncle Anesthesia. Pierwsze co na starcie rzuca się w uszy to jakaś taka mała zawartość grunge’a w grunge’u. Zespół, mimo że podczepiany pod gatunek, brzmi trochę inaczej niż pozostali jego przedstawiciele. Wikipedia i Sputnik Music zespół podciągają pod psychodelię i rock alternatywny (oraz oczywiście gatunek wyjściowy). Coś w tym jest bo już pierwszy utwór – „Beyond This Horizon” pachnie mi trochę klimatem progresywnym. Nie za mocno ale jednak lekką nutkę czuć. Czytaj dalej Screaming Trees – Uncle Anesthesia

Slayer – World Painted Blood

slayer world painted bloodOd dłuższego czasu krążą w różnego rodzaju mediach informacje o tym, że Slayer planuje coś nagrać. Nowy krążek miał się ukazać w zeszłym roku ale jak widać – nie wyszło. Teraz mówi się, że „w 2013 już na pewno!”. Do końca roku droga daleka także Araya z ekipą mają dużo czasu zatem zobaczymy co z tego będzie. A dziś słów kilka o najnowszym, jak do tej pory, dziecku Slayera czyli World Painted Blood z 2009 roku. Na starcie słuchaczowi rzuca się w oczy skromna w formie poligrafia. Czerwona, zrobiona z grubej folii okładka z nazwą zespołu ukrywa właściwą książeczkę. Ta też bogactwem nie grzeszy. Z tego co pamiętam to jest kilka wersji, ogólnie idea oparła się na przedstawieniu specyficznej mapy świata. Ja trafiłem na Europę i Azję. Reszty nie widziałem. Druga sprawa poligraficzna. WPB to pierwszy album Slayera, który nie ma typowych dla American Recordings grzbietów. Czytaj dalej Slayer – World Painted Blood

Dobra muzyka 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu