Screaming Trees – Uncle Anesthesia

screaming trees uncle anesthesiaScreaming Trees z nazwy znam od wielu lat ale po ich twórczość sięgnąłem dopiero kilka mięsięcy temu. Głównie ze względu na to, że moja kolekcja grunge’owa przejadła mi się i potrzebowałem czegoś nowego. Dodatkowym atutem było to, że kilka ich albumów „chodzi” na angielskim amazonie za śmieszne pieniądze. No i w ten sposób stałem się posiadaczem m.in. Uncle Anesthesia. Pierwsze co na starcie rzuca się w uszy to jakaś taka mała zawartość grunge’a w grunge’u. Zespół, mimo że podczepiany pod gatunek, brzmi trochę inaczej niż pozostali jego przedstawiciele. Wikipedia i Sputnik Music zespół podciągają pod psychodelię i rock alternatywny (oraz oczywiście gatunek wyjściowy). Coś w tym jest bo już pierwszy utwór – „Beyond This Horizon” pachnie mi trochę klimatem progresywnym. Nie za mocno ale jednak lekką nutkę czuć. Reszta albumu brzmi już zdecydowanie bardziej „normalnie”. Zespół powstał w 1985 roku czyli w czasach kiedy późniejsze gwiazdy pokroju Nirvany, Alice In Chains czy Pearl Jam jeszcze nie istniały. Na świecie był już Soundgarden ale popularnością nie grzeszył;) Kilka lat później kapele te zostały filarami gatunku podczas gdy ekipa Screaming Trees została potraktowana po macoszemu i wielkiego sukcesu nigdy nie odniosła. Było to jednym z powodów rozwiązania zespołu jakiś czas po wydaniu albumu Dust. Słuchając np. opisywanego tu Uncle Anesthesia nie jestem w stanie do końca ogarnąć czemu zespół nie został jednym z filarów gatunku. Przecież wszystko się tu zgadza. Jest tu kupa świetnych melodii np. „Story Of Her Fate”(wokalnie bardzo mi to przypomina „Gremmie Out Of Control” PJ), „Lay Your Head Down”(najbardziej przebojowa rzecz na krążku) czy też „Bed Of Roses”; mamy tu też odrobinę kombinowania: wspomniany wcześniej „Beyond This Horizon”, niesamowity „Caught Between” czy też oszczędny w formie „Before We Arise”; no i przede wszystkim jest tu charyzmatyczny, oryginalny i charakterystyczny wokalista – Mark Lanegan. Jego głos zalatuje przepaleniem i przepiciem, ma w sobie coś intrygującego, świetnie się go słucha. Tak jak całego krążka Uncle Anesthesia – to lekko ponad 47 minut bardzo fajnego, gitarowego grania. No i na koniec kilka ciekawostek. Przy produkcji i w „chórkach” udzielał się Chris Cornell. Warto też zwrócić uwagę na grafikę Marka Rydena zdobiącą okładkę: jest na swój sposób piękna w swojej brzydocie. Jej autor chyba ma jakieś problemy bo nikt normalny chyba by takiego czegoś nie wymyślił;) Podsumowując: ekipa Screaming Trees spełniła wszystkie warunki żeby zostać gwiazdą. Czemu nie do końca wyszło? Nie wiem. Z drugiej strony – kto ma o nich wiedzieć ten wie;)

Moja ocena -> 9/10

2 myśli nt. „Screaming Trees – Uncle Anesthesia”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *