Los bywa przewrotny. Zazwyczaj to starsi uczą młodszych i nawet mimo upływu lat mogą poszczycić się większą wiedzą i doświadczeniem. Jednak ta sytuacja nie jest standardem. Są dziedziny, w których coraz częściej to właśnie młodzi dochodzą do głosu i zawstydzają starszych mimo oczywistego bazowania właśnie na nich. Czytaj dalej Havok – Conformicide
Archiwa tagu: thrash
Warbringer – Woe To The Vanquished
Pierwszy kwartał 2017 roku był bardzo udany dla fanów thrashu. Najpierw zaatakowała stara gwardia i premiery miały nowe albumy Kreatora i Overkill. Oba spotkały się z pozytywnym odbiorem słuchaczy i krytyki. Chwilę później do głosu doszła tak zwana „nowa fala thrashu” i premierowy materiał wypuścił m.in. Power Trip, Havok czy właśnie Warbringer. Czytaj dalej Warbringer – Woe To The Vanquished
Overkill – The Grinding Wheel
Thrash praktycznie od początku istnienia przeżywał okresy wzlotów i upadków. Niektórzy prekursorzy gatunku już dawno od niego odeszli, czasem w rejony niezrozumiałe dla fanów. Są jednak ekipy, na które można liczyć praktycznie przez cały czas. Bez wątpienia należy do nich Overkill, który od 37 lat raczy swoich fanów solidną dawką thrashu najwyższej próby. 18 album studyjny w dorobku grupy utrzymuje świetną passę, która rozpoczęła się w 2010 roku. Chociaż muszę przyznać, że „The Grinding Wheel” nie miał zbyt dobrego startu. Czytaj dalej Overkill – The Grinding Wheel
Kreator – Gods Of Violence
Ależ dobrze wchodzi ten nowy Kreator. Po kilku przesłuchaniach mamy wrażenie, że „Gods Of Violence” znamy od lat. Ale nie dlatego, że nowy materiał jest aż tak dobry tylko ze względu na to, że jest to kolejna taka sama płyta niemieckiej legendy thrashu.
Petrozza wraz z zespołem opanowali do perfekcji sztukę tworzenia przebojowych, chwytliwych i pompatycznych utworów garściami czerpiących m.in. z power metalu. I sztukę tę na „Gods Of Violence” dalej kultywują. Czytaj dalej Kreator – Gods Of Violence
Sepultura – Machine Messiah
Ilu fanów metalu tyle opinii na temat Sepultury. Praktycznie na każdym forum, pod każdym artykułem czy recenzją bez problemu odnajdziemy teksty w stylu „Sepa bez Maxa to nie Sepa”, „Sepa skończyła się na Arise” itp.
Prawda jest taka, że zespół istnieje od 1984 roku a Cavalera opuścił go w 1996 czyli po 12 latach. Nowy wokalista dołączył do grupy w 1998 czyli chcąc nie chcąc jest w niej od prawie 20 lat. Zatem historia pisana z Greenem za mikrofonem jest już zdecydowanie dłuższa od tej napisanej z Maxem. A czy lepsza? To już kwestia gustu. Czytaj dalej Sepultura – Machine Messiah
Vader – The Empire
Jeszcze parę lat temu powiedziałbym: „o! kolejny album Vadera”. I w zasadzie to by było na tyle. Twórczość Olsztynian znałem pobieżnie, nigdy się w nią nie zagłębiałem bo zwyczajnie nie czułem takiej potrzeby.
Sytuacja ta odmieniła się dopiero przy „Welcome To The Morbid Reich”, który na swój sposób mnie wciągnął i zainteresował. Podobnie, chociaż nie aż tak bardzo, było w przypadku „Tibi Et Igni”. Czytaj dalej Vader – The Empire
Testament – Brotherhood Of The Snake
W wywiadach udzielanych w czasie tworzenia nowego albumu członkowie zespołu zapewniali, że będzie to materiał na miarę „The Gathering”: rzecz mocna, thrashowa i wyrywająca z butów podobnie jak krążek z 1999 roku.
Z drugiej strony w sieci pojawiały się przebąkiwania o tym, że nagrania się przedłużają, wydawca ciśnie a wolny czas jest tylko gdzieś pomiędzy kolejnymi koncertami. Słaby prognostyk, nie? Czytaj dalej Testament – Brotherhood Of The Snake
Acid Drinkers – PEEP Show
Według zapowiedzi zespołu „Peep Show” miał być najcięższym albumem w dorobku Acid Drinkers. Nie jest… W zapowiedziach pojawiały się również informacje o tym, że nowy album będzie najlepszym co zespół nagrał. Nie jest… Ale szczerze mówiąc w ogóle mi to nie przeszkadza;)
W jednym z wywiadów Titus stwierdził, że nowy krążek to „kop w papę”. To się zgadza i akurat w przypadku Acidów jest to aspekt najważniejszy. Czytaj dalej Acid Drinkers – PEEP Show
Sodom – Decision Day
W moim przypadku „Decision Day” namieszał dość mocno jeszcze na długo przed premierą. Z jednej strony zespół głośno chwalił się, że nowy album to jedna z najbardziej złowieszczych rzeczy jaką nagrali na przestrzeni 35 lat. Z drugiej (jeszcze głośniej) słyszałem albumowe zapowiedzi, które wydawały się być totalnym zaprzeczeniem słów muzyków. Jak do tej pory słuchanie „Decision Day” nie sprawiło, że moje uczucia stały się mniej mieszane. Chociaż z każdym kolejnym odsłuchem jest coraz lepiej! Ale zacznijmy od początku.
Death Angel – The Evil Divide
Jak do tej pory 2016 rok można uznać za dobry dla thrashu. Wydawali już „ci wielcy” (Anthrax, Megadeth) jak i „ci mniejsi” (Destruction, Suicidal Angels itp.). W sieci krążą informacje o premierowym materiale od Testamentu, z cyklu dwuletniego wychodziłoby na to, że Overkill też coś nagra;) O Metallice nawet nie wspominam.
Swoje 5 groszy do thrashowej puli dorzuciła też ekipa Death Angel. Chociaż w ich wypadku te „5 groszy” to zdecydowanie zaniżanie puli. Ale zacznijmy nietypowo – od wad. Czytaj dalej Death Angel – The Evil Divide