Archiwa tagu: rock

Alien Ant Farm – truANT

alien ant farm truantJeśli ktoś nie kojarzy tej kapeli z nazwy to pewnie zna chociaż ich przeróbkę “Smooth Criminal” Jacksona albo śmieszny teledysk do “Movies”, którym bombardowały nas na początku XXI wieku stacje puszczające muzykę. Co by nie było – powyższe kawałki pochodzą z ich poprzedniego albumu (ANThology) i zasadniczo nie oddają w pełni tego co zespół ma do zaoferowania. Wiele osób przykleiło im etykietę “śmieszna, jajcarska kapela, kilku pokręconych kolesi i wokalista z wygolonym paskiem na głowie”. Po przesłuchaniu ANThology człowiek zmienia zdanie bo mimo tego wizerunku oni na prawdę mają dużo ciekawych pomysłów. Apogeum formy zespołu przypada moim zdaniem na truANTa. Czytaj dalej Alien Ant Farm – truANT

U2 – War

u2 warWar to mój ulubiony krążek U2 obok The Unforgettable Fire. Muzycy w czasie jego nagrywania skupieni byli na tworzeniu genialnych kompozycji a nie np. na misji ratowania świata:) I to słychać – War nie ma praktycznie słabych momentów. Jakby się uprzeć na siłę to można wybrać “The Refugee” jako kawałek lekko odstający poziomem. Nie oznacza to, że utwór jest słaby – tylko troszkę gorszy od wspaniałej reszty;) Na War mamy 2 wielkie hity grupy czyli “Sunday Bloody Sunday” o Krwawej Niedzieli w Irlandii Północnej oraz “New Year’s Day” z polskim, solidarnościowym akcentem. Dwa absolutne klasyki. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że War oferuje nam 4 równie dobre (jeśli nie lepsze) utwory: “Seconds”, “Like A Song”, “Drowning Man” oraz “Surrender”. Czytaj dalej U2 – War

Kult – Muj Wydafca

kult muj wydafcaNajbardziej niespójna i bałaganiarska a zarazem jedna z najciekawszych płyt Kultu. Pierwszym porównaniem, które od razu ciśnie mi się na myśl jest 12 Groszy Kazika solo. Tutaj też mamy gatunkowy bałagan. Muj Wydafca oferuje praktycznie wszystko: od klasycznego rocka do którego przyzwyczaił nas zespół przez covery, ballady, przeróbki itp itd. Chyba najwięcej tu tego “kultowego” grania. Już na starcie dostajemy “Ręce Do Góry” – utwór kojarzący mi się z albumem Your Eyes, jakby zagubiony/odrzucony z tamtej sesji. W kolejce czekają następne charakterystyczne dla zespołu kawałki: “Kulcikriu”, “Krutkie Kazanie Na Temat Jazdy Na Maxa”, świetny “Psalm 151″(jeden z najlepszych utworów na płycie) i jeszcze parę innych. Muj Wydafca to także 2 bardzo fajne covery: “Pasażer” Popa oraz “Dziewczyna O Perłowych Włosach” Omegi. Czytaj dalej Kult – Muj Wydafca

The Cranberries – Roses

cranberries rosesJedenaście lat przyszło nam czekać na nowy album Żurawinek. I co? Rozczarowanie? Zachwyt? Raczej ani jedno ani drugie. Roses to po prostu kolejny co najmniej poprawny album The Cranberries. Co prawda nie wywołuje już takich emocji jak na prawdę świetne dwa pierwsze krążki ale od ich wydania minęło już prawie 20 lat także nie można było tego nawet oczekiwać. Roses dołączy raczej do grona pozostałych albumów, których fajnie jest od czasu do czasu posłuchać ale bez jakiejś wielkiej ekscytacji czy uwielbienia. W ich stylu przez ten długi czas praktycznie nic się nie zmieniło. Od pierwszych dźwięków człowiek domyśla się, że to właśnie oni, po chwili do muzyki dołącza Dolores i tym samym rozwiewa resztę wątpliwości. Czytaj dalej The Cranberries – Roses

The Black Keys – El Camino

black keys el caminoZ tego co zauważył mój muzyczny sokoli wzrok wynika, że ostatnio było dość głośno o tym albumie. Mnóstwo pozytywnych opinii w internecie, 4,5/5 w Teraz Rocku, wychwalanie przez znajomych itp itd. W kwestii muzyki mam tak, że zazwyczaj nie lubię takich polecanek, często puszczam je mimo uszu i nawet nie poznaję “własnousznie” danego wydawnictwa, wolę samemu coś odkryć czy odkopać ze staroci niż dostać gotowe na tacy. Dodatkowo poznanie nowego artysty grozi w wypadku zainteresowania zakupem dyskografii a płyt w domu i tak już teraz mam dużo. No ale kurczę: same pozytywy, ochy, achy, do tego jeszcze ta okładka: totalnie banalna a zarazem intrygująca i kojarząca się jednoznacznie z Ameryką. Sięgnąłem po El Camino i muszę przyznać, że dawno nie miałem takiej frajdy podczas słuchania czegoś zupełnie dla mnie nowego. Czytaj dalej The Black Keys – El Camino

The Cranberries – Everybody Else Is Doing It, So Why Can’t We?

cranberries everybody else is doing it so why cant weWielkimi krokami zbliża się oficjalna premiera nowego albumu The Cranberries. Skorzystam z okazji i dziś będzie kilka słów na temat ich debiutu sprzed prawie 20 lat. Dolores O’Riordan jest obok Kasi Nosowskiej moją ulubioną wokalistką. Ktoś, kiedyś, gdzieś powiedział mi, że zwyciężyła w rankingu na najgorszą tekściarkę (albo była w czubie tabeli – nie pamiętam). Co by nie było – szczególnie się tym nie przejąłem. Tekstów grupy tłumaczyć nie planuję, z tego co zrozumiem ze słyszenia to jakoś wybitnie głupie i prostackie nie są a poza tym nie o nie w ich muzyce mi chodzi. Jak dla mnie to Dolores mogłaby na tej płycie śpiewać “po norwesku” (jak to mówi Kasia Nosowska) i pewnie zdania na temat krążka bym nie zmienił. A jaki jest Everybody Else…?? Niesamowicie lekki, świeży, przyjemny. Czytaj dalej The Cranberries – Everybody Else Is Doing It, So Why Can’t We?

Deftones – Adrenaline

deftones adrenalineWiele osób uważa Deftones za typowego przedstawiciela nu-metalu. Ja nigdy nie stawiałem ich twórczości obok takiego Korna, Godsmacka albo innego Limp Bizkit. Zespół nie zamyka się w schematach, czerpie z różnych gatunków, ma o wiele więcej do zaoferowania od wyżej wymienionych kapel a i Chino Moreno jest nietypowym wokalistą, który czasem irytuje (szczególnie gdy ogląda się niektóre z jego wyczynów koncertowych – sławny “Passenger” bez Keenana) ale częściej wzbudza zaciekawienie. Chociażby na Adrenaline, już na starcie w “Bored” gdzie śpiewa jakby na prawdę był znudzony – coś w klimatach Kazika na Poligono Industrial tylko, że 100 razy lepiej i z takim zamierzeniem a nie bo tak akurat wyszło:) Czytaj dalej Deftones – Adrenaline

Kazik – Melassa

kazik melassaPierwsze co rzuca się w oczy to turpistyczna okładka. Mam w domu ponad 500 płyt, kojarzę okładki kolejnych kilku tysięcy i ta ma zdecydowanie najbrzydszą poligrafię (w moim rankingu nie uwzględniam Cannibal Corpse – oni są poza wszelką kolejnością). No ale ja się nie znam i pewnie tak miało być. Poza tym “you can’t judge book by looking at the cover”. Więc czas przejść do tego co mamy w środku czyli do krążka. I tu kolejny zonk bo co do niego też mam mieszane uczucia. Melassa jest składowo kontynuacją 12 Groszy, czyli tu też mamy stylistyczny burdel bez ładu i składu, jedno przeplata się z drugim, trzecie z czwartym itd. plus do tego bardzo fajny początek albumu – intro połączone z kawałkiem tytułowym (“zespół nazywa się Melassa i powstał dziś rano”:). Czytaj dalej Kazik – Melassa

Pearl Jam – Backspacer

pearl jam backspacerNa Backspacera, podobnie jak kilka poprzednich płyt zespołu, można patrzeć z dwóch perspektyw: samej muzyki – i tu album wypada dobrze, jak i zespołowej “spuścizny” oraz wpływu na grunge – i tu jest już zdecydowanie gorzej. Najpierw ta jaśniejsza strona: 11 utworów, praktycznie wszystkie wpadają w ucho. Ale jest jedno zastrzeżenie: album jest za krótki. Od poprzednika minęły 3 lata – nie można było spłodzić więcej materiału? Wracamy do tematu: praktycznie wszystkie kawałki są łatwo przyswajalne, lekkie, łatwe i przyjemne, wprost do radia. Grzecznie tu, przeważnie spokojnie, czasami słodko, wręcz coldplayowo. No i fajnie ale… Ale ten album nagrał jeden z filarów grunge a nie Chris Martin ze swoją świtą!!! I tu przechodzimy do ciemnej strony mocy. Czytaj dalej Pearl Jam – Backspacer

Kazik – 12 Groszy

kazik 12 groszyCzy jest ktoś kto nie chciał zadać Kazikowi pytania: “Jak powstają twoje teksty”?:) Ach co to jest za album. Totalny muzyczny burdel. Od rocka po zapędy hip hopowe. Totalny tekstowy burdel. O wszystkim i o niczym. Chaos kompletny, momenty ambitne jak i takie, którym do ambicji daleko. Ale nie wywołują one zażenowania, raczej uśmiech na twarzy. 15 lat po premierze nic się nie zmieniło, słuchając 12 Groszy nadal zamiast irytacji w niektórych momentach mam cały czas banana od ucha do ucha i dziesiątki wspomnień w jakiś sposób związanych z tym wydawnictwem. W 1997 roku album Kazika narobił dużego zamieszania – wszyscy chodzili i nucili sobie refren utworu tytułowego pod nosem, człowiek miał akurat 12 lat, znał tekst na pamięć, nie wiedział za bardzo o co chodzi w niektórych miejscach ale to się nie liczyło. Czytaj dalej Kazik – 12 Groszy