Archiwa tagu: kazik

Kazik & Kwartet Proforma – Tata Kazika Kontra Hedora

kazik tata kazika kontra hedoraW „Białej Księdze Kultu” oraz kilku innych miejscach Kazik wspominał, że cały materiał stworzony przez jego ojca został już wyeksploatowany na „Tacie Kazika” i „Tacie 2” zatem nie ma szans na część trzecią.

Jakiś czas temu okazało się to być nieprawdą – jednak gdzieś teksty Stanisława Staszewskiego jeszcze były i jego syn postanowił je opublikować. W momencie pojawienia się tej informacji serca fanów Kultu z pewnością zabiły szybciej. Czytaj dalej Kazik & Kwartet Proforma – Tata Kazika Kontra Hedora

Kazik – Oddalenie

kazik oddalenieOddalenie to trzeci album w solowej dyskografii Kazika i jednocześnie ostatni, na którym skupia się on praktycznie tylko na rapie. Jest to najbardziej oryginalny i specyficzny krążek w dorobku artysty. Co to znaczy? Najlepiej sami posłuchajcie – gwarantuję Wam niezapomniane przeżycia;) Oddalenie to mieszanka rzeczy na prawdę ambitnych z totalnymi eksperymentami i tworami, które mogły powstać chyba tylko i wyłącznie na wspomagaczach. Ambitne? Eksperymentalne? Proszę bardzo! W tamtych czasach Kazik był  w szczytowej formie tekstowej i na Oddaleniu udało mu się popełnić takie perełkę jak chociażby „Łysy Jedzie Do Moskwy”(idealny komentarz do sytuacji zaistniałej w okresie powstawania krążka). Niczego nie brakuje też „Błagam Was”, „Czy Wy Nas Macie Za Idiotów”, „Wewnętrzne Sprawy” czy też „Komisariat 63 Brooklyn”. Czytaj dalej Kazik – Oddalenie

Kazik – Czterdziesty Pierwszy

kazik czterdziesty pierwszyZmęczenie materiału, kryzys wieku średniego czy kie licho? Takie były moje pierwsze przemyślenia po usłyszeniu tego albumu. Z każdym kolejnym przesłuchaniem było coraz lepiej ale nie zmienia to faktu, że wobec Czterdziestego Pierwszego mam mieszane uczucia. Tak jak jeszcze Melassy dawało się w miarę słuchać w całości i trzymało się to kupy tak tutaj mam bardzo dużo „ale”. Po pierwsze: ilość materiału. Mamy tu 24 utwory, łącznie ponad 2 godziny grania. Problemu nie byłoby gdyby materiał był równy. Ale nie jest. Cholernie nie jest. Utwory na prawdę fajne przeplatają się ze średniakami i gniotami. Panuje tu stylistyczny burdel. Momenty typowo „solowokazikowe” mieszają się ze stylistyką jego albumów z coverami Waitsa i Weilla. Tekstowo też bywa różnie. Czytaj dalej Kazik – Czterdziesty Pierwszy

Kazik – Melassa

kazik melassaPierwsze co rzuca się w oczy to turpistyczna okładka. Mam w domu ponad 500 płyt, kojarzę okładki kolejnych kilku tysięcy i ta ma zdecydowanie najbrzydszą poligrafię (w moim rankingu nie uwzględniam Cannibal Corpse – oni są poza wszelką kolejnością). No ale ja się nie znam i pewnie tak miało być. Poza tym „you can’t judge book by looking at the cover”. Więc czas przejść do tego co mamy w środku czyli do krążka. I tu kolejny zonk bo co do niego też mam mieszane uczucia. Melassa jest składowo kontynuacją 12 Groszy, czyli tu też mamy stylistyczny burdel bez ładu i składu, jedno przeplata się z drugim, trzecie z czwartym itd. plus do tego bardzo fajny początek albumu – intro połączone z kawałkiem tytułowym („zespół nazywa się Melassa i powstał dziś rano”:). Czytaj dalej Kazik – Melassa

Kazik – 12 Groszy

kazik 12 groszyCzy jest ktoś kto nie chciał zadać Kazikowi pytania: „Jak powstają twoje teksty”?:) Ach co to jest za album. Totalny muzyczny burdel. Od rocka po zapędy hip hopowe. Totalny tekstowy burdel. O wszystkim i o niczym. Chaos kompletny, momenty ambitne jak i takie, którym do ambicji daleko. Ale nie wywołują one zażenowania, raczej uśmiech na twarzy. 15 lat po premierze nic się nie zmieniło, słuchając 12 Groszy nadal zamiast irytacji w niektórych momentach mam cały czas banana od ucha do ucha i dziesiątki wspomnień w jakiś sposób związanych z tym wydawnictwem. W 1997 roku album Kazika narobił dużego zamieszania – wszyscy chodzili i nucili sobie refren utworu tytułowego pod nosem, człowiek miał akurat 12 lat, znał tekst na pamięć, nie wiedział za bardzo o co chodzi w niektórych miejscach ale to się nie liczyło. Czytaj dalej Kazik – 12 Groszy

Kazik Na Żywo – Las Maquinas De La Muerte

knż las maquinas de la muerteŻeby było ciekawiej – zacznę od minusów. A tych jest 7: całkowicie niepotrzebna, wciśnięta na chama koncertowa wersja „Artystów” oraz 6 przerywników muzycznych, które za pierwszym razem śmieszą a z każdym kolejnym przesłuchaniem wzbudzają coraz większe zażenowanie. A żeby było jeszcze gorzej to zrobiono z nich osobne tracki i wobec tego utworów na płycie mamy 25 o łącznym czasie trwania w okolicach 76 minut. Jakby to wyrzucić to kawałków byłoby 18 a i czas trwania zmieściłby się w jakichś rozsądnych granicach. A jaki jest LMDLM? Inny niż PPP ale też bardzo dobry. Nie brakuje mu ciężaru jak np. w „Legendzie Ludowej” czy bardzo fajnym, dynamicznym „Mój Dom To Moja Twierdza” ale pojawiają się też inne – bardziej kombinowane klimaty np. w utworze tytułowym czy genialnym coverze Grześkowiaka „W Południe”. Czytaj dalej Kazik Na Żywo – Las Maquinas De La Muerte