War to mój ulubiony krążek U2 obok The Unforgettable Fire. Muzycy w czasie jego nagrywania skupieni byli na tworzeniu genialnych kompozycji a nie np. na misji ratowania świata:) I to słychać – War nie ma praktycznie słabych momentów. Jakby się uprzeć na siłę to można wybrać „The Refugee” jako kawałek lekko odstający poziomem. Nie oznacza to, że utwór jest słaby – tylko troszkę gorszy od wspaniałej reszty;) Na War mamy 2 wielkie hity grupy czyli „Sunday Bloody Sunday” o Krwawej Niedzieli w Irlandii Północnej oraz „New Year’s Day” z polskim, solidarnościowym akcentem. Dwa absolutne klasyki. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że War oferuje nam 4 równie dobre (jeśli nie lepsze) utwory: „Seconds”, „Like A Song”, „Drowning Man” oraz „Surrender”. Pierwszy traktujący o potencjalnym wybuchu wojny jądrowej, z dodatkowym Edge na wokalu. Drugi – emocjonalny, wczuwający się śpiew Bono szczególnie od fragmentu „A generation without name, ripped and torn…”, coś wspaniałego. „Like A Song” jest moim zdaniem jednym z najbardziej niedocenionych utworów grupy obok „The Unforgettable Fire” i (trzeciego) „Drowning Man”. Tu dopiero jest moc. Kawałek inny niż wszystkie, skromniejszy w formie, niesamowity w treści. Znów mamy tu do czynienia z wczuwającym się Bono. Plus ta gitara… Piękna rzecz – trzeba posłuchać. No i pozostał czwarty kawałek – lekko tajemniczy i intrygujący „Surrender” z bardzo fajnym wstępem. War słuchałem kiedyś bardzo często wracając samochodem znad morza. Właśnie ten utwór najbardziej kojarzy mi się z tym wspomnieniem. Nadchodzący wieczór, zachodzące słońce, prosta droga szybkiego ruchu znad Bałtyku do Szczecina, w głośnikach „Surrender”. A zaraz po nim „40” – świetne zakończenie genialnej płyty. A po drodze między końcem a wszystkimi opisanymi wyżej utworami mamy tu jeszcze bardzo ciekawy „Red Light” oraz przebojowy „Two Hearts Beat As One”. War to genialny album i tyle w temacie:)
Moja ocena -> 10/10