Z przykrością muszę stwierdzić, że eksperymenty kierujące muzykę Deftones w rejony innych projektów Chino Moreno sprawiły, że w moim przypadku „Gore” nie przeszło próby czasu i jest to pozycja w dyskografii Deftones, do której wracam najrzadziej – prawie w ogóle i nadal mam problemy z identyfikacją utworów po tytułach. Czytaj dalej Deftones – Ohms
Archiwa tagu: alternative
All Them Witches – Nothing As The Ideal
Patrząc na premiery muzyczne ostatnich tygodni oraz zapowiedzi nadchodzących, można odnieść wrażenie, że druga połowa 2020 roku stara się zrekompensować marazm pierwszych 6-7 miesięcy. Sam mogę stwierdzić, że pod kątem muzycznym najlepsze dopiero przede mną i „Nothing As The Ideal” jest świetnym wstępem do nadchodzących kolejnych premier. Czytaj dalej All Them Witches – Nothing As The Ideal
Kazik – Zaraza
Chyba żaden polski album na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat nie miał tak dobrej promocji jak „Zaraza”. W całej tej sytuacji najśmieszniejsze jest to, że promocja ta wcale nie była zamierzona i została wygenerowana przez przypadek. Wszystko zaczęło się krótko po premierze utworu zapowiadającego album – „Twój Ból Jest Lepszy Niż Mój”. Czytaj dalej Kazik – Zaraza
Mark Lanegan – Straight Songs Of Sorrow
Nie od dziś wiadomo, że Mark Lanegan to człowiek wyjątkowo zapracowany i można go usłyszeć praktycznie każdego roku – jak nie w solowym wydawnictwie to jako zespół, kooperacja lub gościnny występ u innego artysty. W październiku zeszłego roku ukazał się „Somebody’s Knocking” i już wtedy wiadomo było, że Lanegan pracuje nad kolejnym materiałem, którego premierę zaplanowano na maj 2020. Czytaj dalej Mark Lanegan – Straight Songs Of Sorrow
Mark Lanegan – Somebody’s Knocking
Ostatnio zastanawiałem się kiedy nastąpi mój osobisty przesyt twórczością Marka Lanegana. W końcu od powrotu studyjnego w 2012 roku artysta wydał łącznie 10 albumów: 5 autorskich/z zespołem, 3 kooperacyjne i po 1 z nagraniami archiwalnymi i remixami. Dużo? I tak i nie bo jak do tej pory ilość szła w parze z jakością Czytaj dalej Mark Lanegan – Somebody’s Knocking
A Perfect Circle – Eat The Elephant
Od premiery „Eat The Elephant” minęło już ładnych parę miesięcy. Mniej więcej tyle samo czasu minęło od mojego ostatniego przesłuchania tego krążka. Krótko po premierze miałem do niego kilka podejść lecz szybko nowy A Perfect Circle został odstawiony na boczne tory, z których nie miałem ochoty go ściągać. A przecież zapowiadało się całkiem nieźle… Czytaj dalej A Perfect Circle – Eat The Elephant
Foo Fighters – Concrete And Gold
Dla mnie jako osoby, która większość lat 90tych oparła o thrash metal i przede wszystkim grunge, Foo Fighters był przedłużeniem tego co zapoczątkowała Nirvana.
Był to kierunek troszkę inny ale trzeba przyznać, że debiut nowego zespołu Grohla miał dużo wspólnego z zespołem, który tworzył m.in. z Cobainem. Czytaj dalej Foo Fighters – Concrete And Gold
Queens Of The Stone Age – Villains
Josh Homme to człowiek orkiestra: Queens Of The Stone Age, Eagles Of Death Metal, Them Crooked Vultures, Kyuss. Te nazwy w gitarowym świecie robią wrażenie. Dla mnie szczególnie ważna jest ostatnia z nich. Kyuss to dla mnie kwintesencja grania stonerowego i jeden z ulubionych zespołów. Eagles Of Death Metal nie jestem w stanie zdzierżyć, do Queens Of The Stone Age też bardzo długo nie mogłem się przekonać. Czytaj dalej Queens Of The Stone Age – Villains
Fufanu – Sports
Gdyby można było z czystym sumieniem oceniać płyty tylko i wyłącznie po okładce to z pewnością z własnej, nieprzymuszonej woli po „Sports” nigdy bym nie sięgnął. Pewnie świat by się od tego nie zawalił ale ominąłby mnie całkiem spory kawałek interesującej muzyki stworzonej praktycznie na końcu świata. Czytaj dalej Fufanu – Sports
Afghan Whigs – In Spades
Ekipę Afghan Whigs znam od wielu lat. Uwielbam „Congregation” i bardzo często do niego wracam. Do „Gentlemen” rzadziej, do „Black Love” sporadycznie.Krążki te poznawałem w momencie coraz większej radykalizacji mojego gustu.
Tymczasem z albumu na album Dulli ze swoją świtą coraz bardziej odjeżdżali od drogi, którą prezentowali jeszcze na „Congregation”. „1965” w ogóle mi nie podszedł a reaktywację po 16 latach długo omijałem. Czytaj dalej Afghan Whigs – In Spades