Archiwum kategorii: Muzyczny

Pearl Jam – Rearviewmirror

pearl jam rearviewmirrorZ reguły nie kupuję wszelkiego rodzaju kompilacji, składanek, the best of’ów itp. Jeśli już lubię jakiś zespół to mam w domu jego dyskografię także takie wydawnictwa są raczej dla niedzielnych słuchaczy albo fanatyków chcących mieć wszystko co zostało wydane przez daną grupę. Pewnie nigdy nie zostałbym posiadaczem Rearviewmirror gdyby nie to, że przy hurtowych zakupach na angielskim ebayu trafiłem na egzemplarz w idealnym stanie za 2 funty. Początkowo miał on pójść na sprzedaż na allegro ale ostatecznie został u mnie w domu. A dlaczego? O tym za chwilę:) Rearviewmirror to zasadniczo typowy „the best of” ale też nie do końca. Mamy tu pearl jamowe klasyki, kilka z nich w odświeżonych wersjach. Do tego dochodzi kilka smaczków: „State Of Love And Trust” – genialny utwór z filmu Singles, „I Got Shit/ID” z Merkin Ball, „Man Of The Hour” z Big Fish, „Last Kiss” ze świątecznego singla Czytaj dalej Pearl Jam – Rearviewmirror

Pearl Jam – Binaural

pearl jam binauralZ Binaural pochodzi pierwszy w pełni świadomie rozpoznawalny przeze mnie utwór grupy – „Nothing As It Seems”. Wcześniej słyszałem wielokrotnie „Given To Fly” z Yield ale nazwa zespołu nie wyryła mi się jakoś specjalnie w pamięci. Wtedy zafascynowany byłem Nirvaną więc kogo obchodziła jakiś tam inna grupa. Aż tu przyszedł 2000 rok a wraz z nim właśnie „Nothing…”. Utwór ten poznałem słuchając Szczecińskiej Listy Przebojów. Raz poleciał – spodobał się, tydzień później nagrałem go na kasetę i już mogłem katować do woli. Porywał mnie ten ponury klimat, specyfika: kawałek kojarzył mi się z letnim upalnym, leniwym dniem nad wodą w oczekiwaniu na nadchodzącą burzę i ulewę (dziwne skojarzenie?). Do dziś dażę ten utwór olbrzymim sentymentem i często do niego wracam – chociażby żeby powspominać sobie stare czasy:) Czytaj dalej Pearl Jam – Binaural

Mark Lanegan – Blues Funeral

mark lanegan blues funeralScreaming Trees znam już od jakiegoś czasu jednak po solową twórczość Lanegana sięgnąłem stosunkowo niedawno bo dopiero kilka miesięcy po premierze Blues Funeral. Album kojarzyłem z wielu bardzo pochlebnych recenzji ale jakoś nie czułem parcia na poznanie „co tam jest w środku”. Akurat w domu zaczęły mi się kumulować krążki Screaming Trees więc w końcu doszedłem do wniosku, że chyba jednak trzeba poznać Marka w wersji solo. Padło na towar na czasie czyli właśnie Blues Funeral. Od pierwszego przesłuchania minęło może z 2-3 miesiące a ja zdążyłem już przeżyć kilka etapów fascynacji tym wydawnictwem. Tak ponurego, mrocznego, przygnębiającego, depresyjnego Czytaj dalej Mark Lanegan – Blues Funeral

Death By Stereo – Into The Valley Of Death

death by stereo into the valley of deathNa Death By Stereo trafiłem przez przypadek. Akurat po dłuższej przerwie do kiosków wróciła Machina (z tego co pamiętam to na okładce była Madonna jako Matka Boska?). W dziale z recenzjami pojawiła się bardzo pozytywna opinia na temat Into The Valley Of Death. Jakiś czas później udało mi się dorwać ten krążek, przesłuchałem kilka razy i w niedługim czasie stałem się posiadaczem własnej kopii:) A co właściwie gra Death By Stereo? Jest to takie połączenie punka z hardcorem czy tam metalcorem. Ich muzyka, kompozycje są bardziej rozbudowane i „wielowątkowe” niż w przeciętnym american punku, dodatkowo momentami cięższe i bardziej agresywne. Do tego dochodzi inny wokal – Efrem Schulz płynnie przechodzi z czystego śpiewu w krzyk. A wydrzeć się ten koleś potrafi solidnie. Czytaj dalej Death By Stereo – Into The Valley Of Death

The Doors – Strange Days

doors strange daysPo nagraniu debiutu Morrison wraz z kolegami nie próżnował i w okresie „okołociążowym” wydał kolejny album. Oba krążki dzieli niecały rok zatem nie ma co oczekiwać rewolucji. Strange Days jest kontynuacją tego co zespół zaprezentował na The Doors. Chociaż…. nastały Dziwne Dni a wraz z nimi jakby trochę dziwniejsza odsłona grupy. Widać to już po okładce – cyrkowcy ale nie tacy jakich znamy z dzieciństwa, z występów na cyrkowej arenie, tylko jakby trochę szemrani, podejrzani. Nie ma tu też kolorystyki kojarzonej z tego rodzaju rozrywką. Zamiast niej mamy kupę szarości i czerń, wszystko to dodatkowo jest wypłowiałe, brudne także ekipa okładkowa bardziej przygnębia niż rozwesela. Podobnie jest z muzyką zamieszczoną na płycie. Mało tu aury pozytywnej, dużo za to ponurych, posępnych chwil. Już na starcie w „Strange Days” zespół atakuje słuchacza specyficznym klimatem, Czytaj dalej The Doors – Strange Days

The Chemical Brothers – Dig Your Own Hole

chemical brothers dig your own holePo fali płyt punkowych i metalowych przeskakujemy w totalnie inne klimaty. Nie jestem specjalistą od tego rodzaju brzmień – dla mnie The Chemical Brothers to po prostu muzyka elektroniczna. Z reguły tego gatunku słucham rzadko a nawet bardzo rzadko także nie wiem na jakim poziomie znajduje się dzisiejsza scena. Jedno jest pewne – lata 90te to bardzo dobry czas dla fanów elektroniki. Do klasyki przeszły albumy Fatboy Slima, The Prodigy czy właśnie chemicznych braci. Dig Your Own Hole wprowadził duet na salony. Potwierdził, że Exit Planet Dust nie był jednorazowym wybrykiem tylko skład naprawdę głowę do tworzenia tego rodzaju muzyki. DYOH to taka mieszanka wybuchowa. Stąd pochodzi jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów duetu czyli „Block Rockin Beats”. Do tego dochodzą dwie totalne jazdy: „Elektrobank” oraz „Setting Sun”. Pierwszy utwór to jakby ekspresowy koszmar schizofrenika, Czytaj dalej The Chemical Brothers – Dig Your Own Hole

Riverside – Shrine Of New Generation Slaves

riverside shrine of new generation slavesPrzyznam szczerze, że po usłyszeniu zapowiedzi nowego albumu Riverside w postaci „Celebrity Touch” miałem mieszane uczucia. Atmosfery nie poprawiały wywiady z muzykami, którzy twierdzili, że nowy krążek będzie się składał z krótszych utworów, bardziej piosenkowych itp. I jak to ostatecznie wyszło z SONGS? W moim przypadku nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale od drugiego/trzeciego już jak najbardziej. Album zaczyna się intrygująco od lekko połamanego „New Generation Slave”, dopiero po jakimś czasie utwór wskakuje na właściwe tory. Niespokojną atmosferę wprowadza następujący po nim „The Depth Of Self-Delusion” ze świetną końcówką. No i w końcu dostajemy albumowego zapowiadacza czyli „Celebrity Touch”. Przy pierwszym odsłuchu cholernie mi się ten utwór nie podobał. Czytaj dalej Riverside – Shrine Of New Generation Slaves

Bad Religion – True North

bad religion true northGdy jakiś czas temu w internecie pojawiły się zapowiedzi True North w postaci m.in. „Fuck You”, miałem mieszane uczucia. A nawet bardzo mieszane. Utwór nie jest zły ale brakuje mu tego czegoś, ma beznadziejne chórki i ogólnie jest jałowy. No i niestety ten jałowy nastrój przeniósł się na całą płytę. Na początku warto zaznaczyć, że True North zagrany jest na szybko, nie ma tu ani grama ballad znanych z poprzednich wydawnictw, wszystko zamyka się w lekko ponad 36 minutach co przy 16 utworach daje 2 minuty z przecinkiem na kawałek. Początek nie zapowiada niczego złego, prezentuje się całkiem ciekawie: utwór tytułowy, „Past Is Dead”, „Robin Hood In Reverse” i „Land Of Endless Greed” to rzeczy bez tej „bożej iskry” Czytaj dalej Bad Religion – True North

AFI – The Art Of Drowning

afi art of drowningLubię AFI. Tzn.lubię AFI gdy nie muszę ich oglądać, tylko słuchać. I gdy to słuchanie dotyczy ich twórczości sprzed Sing The Sorrow. Zespół poznałem w 2001 roku grając w Tony Hawk’s Pro Skater 3. Tam pojawił się ich utwór „The Boy Who Destroyed The World” z All Hallow’s EP(świetny cover Helloween!). Spodobało się więc sięgnąłem po ich dotychczasowe wydawnictwa rozpoczynając właśnie od The Art Of Drowning z 2000 roku. I tu można powiedzieć, że miałem niesamowitego farta, iż nie był to rok 2003 i Sing The Sorrow czy jeszcze późniejszy krążek bo moja przygoda z AFI skończyłaby się jeszcze szczybciej niż się zaczęła. Nie podoba mi się kierunek, w którym zespół podążył i w który (z tego co słyszałem) brnie nadal. Nie zmienia to faktu, że trafiłem dobrze bo The Art Of Drowning to genialny album. Mamy tu przekrój przez różne odsłony punkowego grania. Czytaj dalej AFI – The Art Of Drowning

Bad Religion – The Dissent Of Men

bad religion the dissent of menThe Dissent Of Men to, jeszcze przez kilka dni, najnowsze dziecko Bad Religion pochodzące z 2010 roku. Przed ukazaniem się tego krążka pojawiały się informacje jakoby TDOM miał być powrotem do korzeni, do grania z czasów Suffer-No Control-Against The Grain. Czy te zapowiedzi się potwierdziły? Niespecjalnie… Początek albumu jest genialny: zespół atakuje słuchacza krótkim prawym prostym w postaci niespełna 90sekundowego „The Day That The Earth Stalled”. Dalej jest co najmniej równie ciekawie bo „Only Rain” jest (moim zdaniem) jednym z najlepszych utworów, które BR stworzyli na przestrzeni ostatnich lat. Wysoki poziom utrzymuje jeszcze bardzo szybki, również świetny „The Resist Stance”. Licznik w wieży przeskakuje na track nr4 i tu gwałtownie zwalniamy. „Won’t Somebody” to zdecydowanie wolniejsza odsłona zespołu, taka piosenkowa – do radia. Czytaj dalej Bad Religion – The Dissent Of Men