W Białej Księdze Kultu Kazik wspomina, że nie do końca był przekonany czy ta płyta powinna ujrzeć światło dzienne. Dobrze, że stało się jak się stało i dziś, prawie 20 lat po premierze wydawnictwa, możemy cieszyć uszy twórczością taty Kazika – Stanisława. A twórczość ta jest wyjątkowa, piękna a zarazem w większości smutna i przygnębiająca. Czuć, że szczęśliwy człowiek tego nie napisał (no i jest tego potwierdzenie we wspomnieniach w Białej Księdze). Najbardziej znanym utworem z tego albumu jest bez wątpienia “Baranek” a właściwie jego refren. Ze znajomością zwrotek jest już gorzej:) Na drugim miejscu “Celina”, którą akurat zdecydowanie wolę w wersji szybszej z repertuaru KNŻ. Ta z Taty jest wolna, rozciągnięta do granic. W sumie pasuje do klimatu całego albumu: początek ubiegłego wieku, późny wieczór, zadymiona knajpa, szemrane towarzystwo, podpity grajek/muzyk itp. Czytaj dalej Kult – Tata Kazika
Archiwa tagu: rock
Kult – Spokojnie
“-Coś tam było… -Człowiek! -Może dostał? -Może….” – tak zaczyna się zdecydowanie najlepszy album Kultu. A właściwie zaczyna się reedycja z 1993 roku bo pierwsze wydanie “Czarnych Słońc” nie zawiera. Bardzo dobrze, że zespół zdecydował się na dodanie tego kawałka do wersji cd, moim zdaniem jest to jeden z najlepszych utworów Kultu, pełen emocji, ze świetnym tekstem i jeszcze lepszą muzyką. Cudo… A same “Czarne Słońca” pochodzą z filmu pod tym samym tytułem, który jakoś wybitną popularnością w naszym kraju się nie cieszył. Przyznam szczerze, że sam go jeszcze nie widziałem, w telewizji nie emitują go tak często jak Kevina, ostatnio pomógł mi internet, muszę zebrać się w sobie i w końcu obejrzeć. Podobno bardzo ciężkie kino oparte na historii Tadeusza W. W Białej Księdze Kultu streszczono ją przy okazji omawiania utworu. Wstrząsająca rzecz…. Czytaj dalej Kult – Spokojnie
Kazik Na Żywo – Występ
Przepis na, moim zdaniem, dobrą płytkę koncertową: bierzesz największe klasyki w dorobku, nie odwalasz lipy przed ludźmi, którzy przyszli na koncert i grasz długo, najlepiej z bisami. Ponadto nie grzebiesz za dużo przy nagraniu żeby efekt końcowy nie brzmiał jak studyjne dzieło no i istnieje wtedy duże prawdopodobieństwo, że będzie z tego co najmniej dobra koncertówka. Tak przynajmniej jest w w wypadku Kazika Na Żywo a właściwie Kaenżetu. Na Występie są największe klasyki kapeli, ewidentnie brakuje mi tu tylko “Co Się Z Tobą Stanie…” i może jeszcze “Stałem Się Sprawcą…” ale to bardziej ze względu na “poszli!”:) Oprócz utworów formacji macierzystej mamy tu też kawałki z solowej twórczości Kazika jak np. “12 Groszy”, “Maciek, Ja Tylko Żartowałem”, “Jeszcze Polska” czy “Ja Tu Jeszcze Wrócę” oraz “Krzesło Łaski” z płyty z melodiami Weilla. Czytaj dalej Kazik Na Żywo – Występ
Kazik Na Żywo – Las Maquinas De La Muerte
Żeby było ciekawiej – zacznę od minusów. A tych jest 7: całkowicie niepotrzebna, wciśnięta na chama koncertowa wersja “Artystów” oraz 6 przerywników muzycznych, które za pierwszym razem śmieszą a z każdym kolejnym przesłuchaniem wzbudzają coraz większe zażenowanie. A żeby było jeszcze gorzej to zrobiono z nich osobne tracki i wobec tego utworów na płycie mamy 25 o łącznym czasie trwania w okolicach 76 minut. Jakby to wyrzucić to kawałków byłoby 18 a i czas trwania zmieściłby się w jakichś rozsądnych granicach. A jaki jest LMDLM? Inny niż PPP ale też bardzo dobry. Nie brakuje mu ciężaru jak np. w “Legendzie Ludowej” czy bardzo fajnym, dynamicznym “Mój Dom To Moja Twierdza” ale pojawiają się też inne – bardziej kombinowane klimaty np. w utworze tytułowym czy genialnym coverze Grześkowiaka “W Południe”. Czytaj dalej Kazik Na Żywo – Las Maquinas De La Muerte
Pearl Jam – Live At The Gorge 05/06
Z reguły nie kupuję albumów LIVE, nawet ich nie słucham(w swojej dość bogatej kolekcji mam ich tylko kilka, w większości seria Unplugged). Jak dla mnie typowe koncertówki to w większości próba wyduszenia kolejnych pieniędzy z fanów. Pearl Jam jest w ścisłej czołówce pod względem tego rodzaju wydawnictw. Kilka oficjalnych albumów live, tysiąc pięćset sto bootlegów itp itd. To już jest atrakcja nie dla fana tylko raczej dla psychopaty, zespołowego zboczeńca:) Z tym wydawnictwem jest podobnie… ale nie do końca. Live At The Gorge 05/06 to zapis 3 koncertów grupy w tamtejszym amfiteatrze. Lokalizacja robi niesamowite wrażenie ->klik<- . Historia powstania tego albumu jest mniej więcej taka: jeden koncert w 2005 roku, spełniona obietnica powrotu za rok i 2 koncerty dzień po dniu. Czytaj dalej Pearl Jam – Live At The Gorge 05/06
Queen – Made In Heaven
Druga obok Innuendo płyta Queenów, której nie umiem obiektywnie ocenić. Darzę ją olbrzymim sentymentem. Tak jak z Innuendo wiele osób podzielało moje zdanie tak tutaj już nie bardzo. Trudno Made In Heaven nazwać nowym – pełnoprawnym albumem grupy. Po Freddiem zostało kilka partii wokalnych (m.in. genialne “Mother Love” i “A Winter’s Tale”), zespół dorobił do tego resztę. Na dokładkę poszły utwory z solowych albumów Mercurego w innych aranżacjach (m.in. “Made In Heaven”), solowy utwór Maya (“Too Much Love Will Kill You”) czy inna wersja B-Side’a z singla “Scandal” (“My Life Has Been Save”). To wszystko składa się na album strasznie rozstrzelony stylistycznie. Czytaj dalej Queen – Made In Heaven
Kult – Posłuchaj To Do Ciebie
Drugi i zarazem jeden z najlepszych albumów w dorobku grupy. Jakby mi ktoś kazał zmontować TOP3 płyt Kultu to miałbym duży problem bo uwielbiam ich 6 albumów. Całe szczęście, że takiego przymusu nie ma, przynajmniej nie mam dylematu:) Posłuchaj To Do Ciebie to dzieło (to słowo idealnie tutaj pasuje), które nie ma praktycznie słabych punktów. Są tutaj totalne killery jak m.in. “Polska”, “Do Ani”, “Wódka”, “Hej, Czy Nie Wiecie”, “Piosenka Młodych Wioślarzy” itp. Nawet nie ma sensu się na ich temat rozpisywać bo to bezsprzecznie klasyka i wstyd jej nie znać. Więc żeby nie powielać peanów na ich temat przejdę do utworów mniej znanych a też genialnych. Na potrzeby koncertu Unplugged odświeżono 2 moje ulubione kawałki z tej płyty: “Post” oraz “Umarł Mój Wróg”. Czytaj dalej Kult – Posłuchaj To Do Ciebie
Kult – Your Eyes
Dziś popołudniu w 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego TVN24 wyemitował w całości kawałek “Parada Wspomnień”, rzecz zasadniczo niespotykana. Już jakiś czas temu chciałem opisać ten najbardziej niedoceniony album w dorobku Kultu, korzystając z okazji w końcu swój plan zrealizuję. Nie rozumiem czemu Your Eyes jest przez dużą rzeszę fanów systematycznie omijany przy wymienianiu ich najlepszych albumów. Utwory tu zebrane też wyjątkową popularnością nie grzeszą. A przecież jest tu świetny, wyżej wspomniany kawałek, a zaraz po nim jeden z moich ulubionych utworów grupy – “6 Lat Później” – takie “Do Ani #2”, kontynuacja po 6 latach związku, piękny kawałek i wyznanie Kazika. Te dwa tracki poprzedza bardzo dobry “Chodź Z Nami” a na sam koniec dostajemy koncertowego evergreena i killera w jednym – “Generała Ferreirę”. Czytaj dalej Kult – Your Eyes
Queen – Innuendo
16 lat po premierze Nocy W Operze powstał album, który dorównuje jej poziomem, album wybitny. W wypadku Innuendo jestem totalnie subiektywny, darzę tę płytę olbrzymim sentymentem, uwielbiam ją. I nie jestem sam – Teraz Rock “wycenił” album na 5/5. Ale nie wszystkie opinie są tak pochlebne: od Allmusic poszło już tylko 3/5, tak samo w Rolling Stone (chociaż od internautów jest już ok. 4,5/5). Co by nie było jest to pierwsze wydawnictwo grupy, które zorganizowałem sobie sam i przesłuchałem z własnej, nieprzymuszonej woli. Kawałkami z wcześniejszych płyt gnębili mnie kuzyni:) Innuendo rozpoczyna się już z grubej rury kawałkiem tytułowym. Jest to utwór potężny, genialny, dorównujący poziomem “Bohemian Rhapsody”. Smaczku dodaje mu fragment grany na gitarze hiszpańskiej przez Steve’a Howe z Yes. Czytaj dalej Queen – Innuendo
Queen – The Miracle
Przedostatni album wydany za życia Freddiego przynosi zwyżkę formy. Już to, że 5 z 10 utworów umieszczonych na The Miracle było wydanych na singlu i cieszyło się olbrzymią popularnością, o czymś świadczy. Początek wielkiej rewelacji nie zapowiada chociaż źle nie jest: “Party” i “Khashoggi’s Ship” są typowymi średniakami, mogą być ale jakby ich nie było to też by nikt nie rozpaczał. Po nich zaczyna się przebojowa kanonada na czele z hardrockowym “I Want It All” oraz “The Invisible Man” i “Breakthru”. Do tych dwóch ostatnich nakręcono świetne teledyski. Później na chwilkę zwalniamy przy słabym “Rain Must Fall” by znów rozkręcić się na genialnym i bardzo niedocenionym utworze “Scandal”. Następnie przez kilka minut słuchamy smęcenia w “My Baby Does Me”. Czytaj dalej Queen – The Miracle