W Białej Księdze Kultu Kazik wspomina, że nie do końca był przekonany czy ta płyta powinna ujrzeć światło dzienne. Dobrze, że stało się jak się stało i dziś, prawie 20 lat po premierze wydawnictwa, możemy cieszyć uszy twórczością taty Kazika – Stanisława. A twórczość ta jest wyjątkowa, piękna a zarazem w większości smutna i przygnębiająca. Czuć, że szczęśliwy człowiek tego nie napisał (no i jest tego potwierdzenie we wspomnieniach w Białej Księdze). Najbardziej znanym utworem z tego albumu jest bez wątpienia „Baranek” a właściwie jego refren. Ze znajomością zwrotek jest już gorzej:) Na drugim miejscu „Celina”, którą akurat zdecydowanie wolę w wersji szybszej z repertuaru KNŻ. Ta z Taty jest wolna, rozciągnięta do granic. W sumie pasuje do klimatu całego albumu: początek ubiegłego wieku, późny wieczór, zadymiona knajpa, szemrane towarzystwo, podpity grajek/muzyk itp. Na takiej bazie oparta jest właśnie „Celina” i kilka innych klasyków jak np. „Knajpa Morderców”, „Dziewczyna Się Bała Pogrzebów”, piękne „W Czarnej Urnie” (ale i tak wolę wersję z Unplugged:), pijacki „Inżynierowie Z Petrobudowy” czy też „Bal Kreślarzy”. Oczywiście nie brakuje też szybszych momentów jak np. wyżej wspomniany „Baranek”, „Kurwy Wędrowniczki”, „Marianna” czy też genialny „Dyplomata”. Muzycy zespołu mając tylko teksty i wątpliwej jakości stare nagrania niektórych utworów stworzyli niepowtarzalny, przygnębiający ale i piękny klimat. Genialne wydawnictwo. Tata Kazika to jedna z moich ulubionych płyt, chociaż muszę przyznać, że jest to specyficzne wydawnictwo – nie na każdą okazję: raczej nie do samochodu czy domówkę, bardziej na sporadyczne przesłuchanie w zaciszu domowym, bez bodźców zewnętrznych.
Moja ocena -> 10/10
Ta płyta… zostawiam ją na specyficzny nastrój, ale zdobi półkę i nie kurzy się za mocno. kawał dobrej muzyki w dobrym wykonaniu.
Ano. Tata Kazika i Tata Kazika II z całą pewnością nie są „zbieraczami” kurzu. Świetne płyty. Ciekaw jestem co sądzicie o najnowszej płycie Jacka Bończyka „Mój Staszewski”?
Gdzieś czytałem na temat Bończyka, sam nie słyszałem, muszę obadać. Tak na bieżąco odpaliłem sobie „Śmierć Poety” dostępną w wersji koncertowej na YT i średnio mi się podoba, wolę wersję kultową:)
Hmm – wg mnie bardziej przypomina klimatem lata ’50, może wczesne ’60, czasy Bieruta, schyłek Stalinizmu…