Queen – Made In Heaven

queen made in heavenDruga obok Innuendo płyta Queenów, której nie umiem obiektywnie ocenić. Darzę ją olbrzymim sentymentem. Tak jak z Innuendo wiele osób podzielało moje zdanie tak tutaj już nie bardzo. Trudno Made In Heaven nazwać nowym – pełnoprawnym albumem grupy. Po Freddiem zostało kilka partii wokalnych (m.in. genialne „Mother Love” i „A Winter’s Tale”), zespół dorobił do tego resztę. Na dokładkę poszły utwory z solowych albumów Mercurego w innych aranżacjach (m.in. „Made In Heaven”), solowy utwór Maya („Too Much Love Will Kill You”) czy inna wersja B-Side’a z singla „Scandal” („My Life Has Been Save”). To wszystko składa się na album strasznie rozstrzelony stylistycznie. Najbardziej porusza „Mother Love” – ostatni utwór zaśpiewany przez Freddiego (niestety nie zdążył go dokończyć i ostatnią zwrotkę musiał zaśpiewać May) ze wstawką z Larrego Lurexa na końcu oraz „Too Much Love Will Kill You” z bardzo dobrym tekstem. „Let Me Live” kręci się w klimatach „All God’s People” z Innuendo. „You Don’t Fool Me” bardziej pasuje do solowej twórczości Mercurego niż Queen. Świetny jest „It’s A Beautiful Day”, zarówno pierwszy jak i reprise. Ale tego co następuje po 2 części już nie rozumiem. Po kiego grzyba robić z „YEAH!” osobny track?! Co on tutaj w ogóle robi? To samo dotyczy utwory następnego – ukrytej ponad 22minutowej instrumentalnej kobyły. Nie rozumiem jej sensu. Ma to być hołd dla Freddiego czy zapychacz płyty? Jeśli opcja pierwsza to mogli się bardziej postarać, jeśli druga to lepiej zostawić pustą przestrzeń niż upychać coś na chama. Ale te 2 niedogodności rekompensuje w pełni reszta albumu, do którego (jak pisałem wcześniej) nie umiem obiektywnie podejść. Dla mnie jest to queenowa klasyka i album, który trzeba znać – nawet jeśli krytycy myślą inaczej:)

Moja ocena -> 9/10

2 myśli nt. „Queen – Made In Heaven”

  1. Czy jest możliwe, żeby na tym świecie znalazła się druga osoba, która dokładnie tak samo odbiera ten album? 🙂 Bingo ! Niestety, album był kręcony w takich warunkach w jakich był, nie chcę powtarzać rzeczy oczywistych po tobie. Uwielbiam “Mother Love” – przejmujące, wzruszające i oddające charakter tego, co było nieuniknione. Podobają mi się twoje nawiązania poszczególnych utworów z innych albumów. Pozdro !!! :p

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *