Wszystkie wpisy, których autorem jest rolu

Korn (1994)

kornJak już jesteśmy w temacie nu metalu, debiutów itp. to dziś jego druga odsłona. Gdyby zrobić plebiscyt na najważniejsze wydawnictwo w tym gatunku to pewnie zdania byłyby podzielone. Jedni wybraliby któryś z albumów Linkin Park, inni coś od P.O.D, Korna, Limp Bizkit, Godsmacka albo jeszcze innej kapeli. Kwestia gustu;) Moim murowanym faworytem w tej sytuacji byłby krążek ze zdjęcia. Można się z tym zgadzać lub nie, jedna rzecz jest pewna – ze wszystkich nu metalowych tworów Korn zadebiutował najlepiej. Z zespołem tym jest podobna sytuacja jak z niedawno opisywanym tu pierwszym krążkiem od Exodusa. Korn już na starcie wydał swoje szczytowe osiągnięcie, później pobłądzili, zaczęli eksperymentować itp. Czytaj dalej Korn (1994)

Robimy Internety, czyli Rolu reklamuje całkowicie za darmo;)

kot na syntezatorzeWidzę, że akcja wymyślona przez autora blogu Jestkultura.pl zatacza coraz szersze kręgi więc i ja się podczepię. Każdy z generujących swoją piątkę wrzuca do wpisu jakieś zdjęcie, nie za bardzo miałem pomysł na coś oryginalnego więc wkleiłem fotę kota przemierzającego kosmos na syntezatorze:)

A cała zabawa polega na tym: Czytaj dalej Robimy Internety, czyli Rolu reklamuje całkowicie za darmo;)

Limp Bizkit – Three Dollar Bill, Yall$

limp bizkit three dollar bill yallsDziś będzie „mniej ambitnie”. Pewnie każdy zetknął się na przełomie wieków z bardzo popularną falą nu metalu. Jedni nucili sobie pod nosem to co leciało w mediach, inni wkręcili się głębiej i poznawali całą twórczość coraz to nowszych kapel powstających jak grzyby po deszczu. Trochę wody w Odrze upłynęło od tamtych czasów, ogólny entuzjazm i uwielbienie dla gatunku posypały się jak grecka gospodarka. Jedni nadal w tym siedzą, inni przerzucili się m.in. na coś co jest bardziej „trendi”. Ogólnie raczej przyjmuje się, że nu metal był/jest obciachowy i nic by się nie stało jakby go nie było. Przyznam szczerze, że w liceum słuchało się Linkin Parka, P.O.D. i kilku innych wynalazków. Nigdy jakoś wybitnie mnie to nie kręciło, człowiek zdał maturę i opuszczając LO zostawił tam też ten gatunek. Czytaj dalej Limp Bizkit – Three Dollar Bill, Yall$

Exodus – Bonded By Blood

exodus bonded by bloodJakiś czas temu pisałem już o krążku Let There Be Blood >klik<, kilka tygodni temu dotarła do mnie w końcu jego wersja oryginalna czyli Bonded By Blood z 1985 roku. W internecie krąży wiele rankingów najlepszych płyt thrashowych wszech czasów. W większości z nich ten album się znajduje, zazwyczaj w ścisłej czołówce. Czasem na pierwszym miejscu, innym razem przegrywa z Reign In Blood Slayera lub innym krążkiem. To już kwestia gustu kto co bardziej lubi. Ja natomiast wiem jedno – Bonded By Blood to zdecydowanie najlepszy thrashowy debiut w historii. I tu pewnie zaczną się krzyki: ale jak to?! Spójrzmy prawdzie w oczy: taki np. Kill’em All od Mety to bardzo dobry krążek ale zespół w pełni rozwinął skrzydła dopiero później Czytaj dalej Exodus – Bonded By Blood

Kreator – Hordes Of Chaos

kreator hordes of chaosDo Kreatora miałem już kilka podejść ale jakoś nigdy nie mogłem się do końca przekonać do tego zespołu jak i ogólnie do niemieckiej sceny thrashowej. Ostatnio za namową Dirka z „konkurencyjnego” bloga Rockomotive spróbowałem jeszcze raz. Tym razem nie chronologicznie tylko od samego końca czyli (jeszcze przez chwilę) ich najnowszego krążka Hordes Of Chaos z 2009 roku. Na początek kawałek tytułowy – niby fajny, wszystko jest na swoim miejscu ale bez wielkiej rewelacji i nie ma tu niczego co zatrzęsło by sceną thrashową. No ale utwór się kończy i po nim następuje „War Curse” – tu już jest duża moc. Niespokojne wprowadzenie, „rwany” riff, szybkie tempo, agresja. Świetna rzecz. Taka „slayerowata” zarówno muzycznie jak i wokalnie. No i tak w dalszej części wygląda ten album. Czytaj dalej Kreator – Hordes Of Chaos

Adam Yauch (1964-2012)

adam yauchKiedy w czerwcu zeszłego roku powstawał ten blog nie zakładałem, że wystarczy mi tyle samozaparcia i motywacji by go systematycznie prowadzić. Myślałem o nim raczej w formie chwilowej zabawy, czymś nowym, eksperymencie. Dziś rolowy ma na liczniku ponad 120 wpisów i podjeżdża pod 10 000 odwiedzin. Z założenia miałem się tu skupiać na moich wyprawach rowerowych, górskich (książki i seriale doszły później i nadal są traktowane po macoszemu) oraz przede wszystkim na recenzjach muzycznych, moich ulubionych(i nie tylko) płytach. Innych opcji raczej nie przewidywałem. Czytaj dalej Adam Yauch (1964-2012)

Beastie Boys – Hot Sauce Committee Part Two

beastie boys hot sauce committee part twoSiedem lat przyszło czekać fanom Beastie Boys na ich nowy, pełnoprawny album. Po drodze – w 2007 roku był jeszcze The Mix Up ale albumy instrumentalne w ich wykonaniu to nie to co prawdziwe tygrysy lubią najbardziej;) Po drodze od The Mix Up do wydawnictwa widocznego na zdjęciu obok w zespole trochę się wydarzyło (MCA miał problemy rakowe, z tego co pamiętam to Mike D miał wypadek na rowerze) i szczerze mówiąc wątpiłem, że ten krążek w ogóle się ukaże. No ale jakoś się udało i w marcu 2011 roku mogliśmy poznać efekty 7 lat rapowej „posuchy”. Album wielkiej rewolucji nie przynosi, mamy tu do czynienia z tym co kapela prezentuje od ponad 25 lat. Mike D, MCA i AdRock to chłopy podjeżdżające z dużą prędkością pod 50tkę ale nie wydorośleli w ogóle, nadal tworzą muzykę z jajem. Czytaj dalej Beastie Boys – Hot Sauce Committee Part Two

Kult – Kaseta

kult kasetaKaseta to jedno z najbardziej „normalnych” wydawnictw Kultu. Nie ma tu różnych udziwnień, kombinowania. Jest za to bardzo dużo rockowego grania. Może właśnie ta normalność, rockowa „pospolitość” jest przyczyną tego, że Kaseta nie jest za bardzo doceniana a utwory z niej nie królują w zestawieniach na największy przebój grupy. Przyznam szczerze, że sam jakoś szczególnie często do niej nie wracam, raczej podczas przypominania sobie całej dyskografii niż wyrywkowo, tak po prostu. Nie zmienia to faktu, że dobrych utworów tu nie brakuje. Szczególnie wybija się „Wolność/Po Co Wolność” – genialny kawałek ze świetnym tekstem – jednym z najlepszych spłodzonych kiedykolwiek przez Kazika. Przeciętny słuchacz z albumu kojarzy jeszcze pewnie „Czekając Na Królestwo J.H.W.H.” oraz swego czasu często pojawiający się na koncertach „Oni Chcą Ciebie” Czytaj dalej Kult – Kaseta

Iron Maiden – Virtual XI

iron maiden virtual xiPodobno Virtual XI jest jeszcze większą obrazą majestatu niż The X Factor. Podobno bo ja nie do końca się z tym zgadzam. Chociaż trzeba przyznać, że trochę prawdy w tym jest. Album ma 3 zasadnicze wady. Pierwsza – wizualna: tak paskudnej w całości poligrafii nie widziałem w żadnym innym wydawnictwie a płyt mam kilkaset. Pod względem okładki konkurować z nią może tylko Dance Of Death ale tam w środku jest normalnie. Tu kicz i tandeta króluje praktycznie wszędzie. Ja rozumiem, że album był robiony „na fali” Mistrzostw Świata we Francji i muzyki do gry z maskotką zespołu ale tolerancja ma swoje granice. Grafika odpowiedzialnego za to coś spaliłbym na stosie:) Druga sprawa: rozciągnięcie na chama „The Angel And The Gambler” oraz „Don’t Look To The Eyes Of A Stranger”. Czytaj dalej Iron Maiden – Virtual XI

Baroness – Blue Record

baroness blue record„Niebieski” jest kontynuacją tego co Baroness zaprezentowali na „Czerwonym”. Niby jest podobnie ale jednak nie do końca – tam było super, tu jest jeszcze lepiej. Pierwsze co rzuca się w oczy to okładka >klik<, która jest jeszcze ciekawsza od tej z debiutu. John Baizley jest człowiekiem niesamowicie uzdolnionym nie tylko muzycznie. A z jego projektów korzysta nie tylko Baroness ale również inne kapele z nurtu sludge jak np. Kylesa, Black Tusk czy też Kvelertak. Każda z jego okładek to takie małe dzieło sztuki. Ale wracamy do muzyki. Tak jak już pisałem: niby jest podobnie jak na debiucie ale jakby bardziej przebojowo jeśli gatunek muzyki prezentowany przez Baroness może być w ogóle przebojowy. Moim zdaniem może. Czytaj dalej Baroness – Blue Record