Archiwa tagu: machine head

Machine Head – Of Kingdom And Crown

machine head of kingdom and crownCzy po wydaniu absolutnie beznadziejnego „Catharsis” ktoś w ogóle oczekiwał kolejnego albumu Machine Head? W przypadku Polaków nastawienie zmieniło się stosunkowo szybko bo już w drugiej połowie 2019 roku kiedy to do zespołu dołączył Wacław Kiełtyka. Chyba większość polskich fanów ciężkiej muzyki była ciekawa czy Vogg wniesie powiew świeżości do pogrążonego w marazmie zespołu Czytaj dalej Machine Head – Of Kingdom And Crown

Machine Head – Catharsis

machine head catharsisW zasadzie „Catharsis” można by zrecenzować jednym zdaniem: ekipa Machine Head zebrała wszystko co najgorsze w swojej dotychczasowej dyskografii i umieściła to na tym krążku.

Historia zespołu Roberta Flynna to pasmo wzlotów i upadków. Po świetnym początku nadeszła era nu metalowa, która w znaczny sposób naruszyła reputację grupy. Czytaj dalej Machine Head – Catharsis

Machine Head – Bloodstone & Diamonds

machine head bloodstone & diamondsPo średnim Unto The Locust nie czekałem z niecierpliwością na nowe wydawnictwo Machine Head. Nie śledziłem zapowiedzi, tylko pobieżnie przesłuchałem wrzucone do sieci nowe utwory. Ale oczywiście jak przyszło co do czego to i tak w dniu premiery musiałem posłuchać co tam Flynn z zespołem wymyślił. Od premiery minęło kilka dni i ładnych kilkanaście przesłuchań. Czas zatem wyciągnąć jakieś wnioski. Zaczniemy od minusów aby jak najszybciej mieć je za sobą. Najpoważniejszy zarzut – Bloodstone & Diamonds jest po prostu za dużo… Album trwa 71 minut czyli o 10 minut od świetnego moim zdaniem The Blackening. Problem jest taki, że TB stanowił w miarę spójną całość i tej długości nie było aż tak bardzo czuć. Tutaj są momenty kiedy człowiek myśli „skończy się to wreszcie czy nie?”. Tam mieliśmy 8 utworów, tu mamy ich 12 – obecności niektórych w ogóle nie rozumiem. Czytaj dalej Machine Head – Bloodstone & Diamonds

Machine Head – Through The Ashes Of Empires

machine head through the ashes of empiresW grudniu 2003 roku ukazał się album dzięki któremu poznałem Machine Head. Z natury jestem bardzo skromną osobą ale jedno nie ulega wątpliwości – w przypadku muzyki mam „świetną intuicję co do złotych strzałów w ciemno”;) Jak w wielu innych przypadkach tak i tu spodobała mi się okładka. Taka mistyczna, tajemnicza, na swój sposób magiczna. Całe szczęście, że na MH trafiłem 10 a nie 12 lat temu bo wtedy, po kontakcie z Superchargerem, moja znajomość z zespołem szybko by się skończyła i pewnie po Through The Ashes Of Empires w ogóle bym nie sięgnął. Ale wyszło tak jak wyszło i dzięki temu moja przygoda z ekipą Flynna trwa do dziś. Nie zmienia to faktu, że Superchargera staram się omijać szerokim łukiem;) Wracamy do TTAOE. Bez wątpienia jest to materiał, który wgniata w fotel. Album zaczyna się i kończy w epicki sposób. Otwierający krążek „Imperium” poraża rozmachem Czytaj dalej Machine Head – Through The Ashes Of Empires

Machine Head – The More Things Change…

machine head the more things changePamiętam w jak wielkim szoku byłem gdy po kilkumiesięcznym zauroczeniu Burn My Eyes sięgnąłem wreszcie po drugi album Machine Head. „Przecież to jest 100 razy cięższe i mocniejsze od debiutu” – stwierdziłem. I faktycznie – The More Things Change… jest jak uderzenie 10tonowego młota. Tak bezkompromisowej płyty zespół ani wcześniej ani później nie nagrał. Okładkę jak i wkładkę „zdobią” zdjęcia przedstawiające „efekty działań wojennych”. I tak właśnie widzę TMTC – jako wydawnictwo okrutne, bezlitosne, poniewierające słuchaczem. I to jest właśnie piękne w tym krążku. Taki np. „Stuck A Nerve” jest jak kilkuminutowa seria z karabinu maszynowego. Podobne tempo i klimat utrzymuje też „Bay Of Pigs”. I są to najbardziej dynamiczne momenty krążka. Reszta prezentuje zdecydowanie mniejsze obroty ale mocy tu nie brakuje;) Czytaj dalej Machine Head – The More Things Change…

Machine Head – The Blackening

machine head the blackeningKilka dni temu podczas słuchania Burn My Eyes przeglądałem moje stare recenzje. W pewnym momencie trafiłem na The Blackening i doszedłem do wniosku, że ten album zasługuje na znacznie więcej niż te kilka zdań skleconych ponad rok temu, które dodatkowo po części dotyczyły spraw innych niż sama muzyka. Także piszemy historię od nowa;) The Blackening to lekko ponad godzina muzyki zamknięta w 8 kompozycjach. Całość zaczyna się i kończy w na prawdę epicki sposób: wielowątkowymi, rozbudowanymi utworami trwającymi po ponad 10 minut. Reszta utworów też zdecydowanie nie jest 3minutówkami idealnymi do radia. Najkrótszy na krążku „Beautiful Mourning” dobija do 5 minut, reszta tę magiczną barierę przekracza, 2 utwory kończą się mając ponad 9:00 na liczniku. Czytaj dalej Machine Head – The Blackening

Machine Head – Burn My Eyes

machine head burn my eyesOstatnio w mojej kolekcji szukałem czegoś co już od dawna nie gościło w odtwarzaczu. Wybór padł na debiut Machine Head. Zespół ten poznałem w 2003 roku, krótko po premierze Through The Ashes Of Empires. Moją uwagę przyciągnęła okładka tamtego wydawnictwa. Posłuchałem i okazało się, że to świetny materiał. Całe szczęście, że nie był to 2001 rok bo po przesłuchaniu Superchargera w ekspresowym tempie bym sobie MH odpuścił;) Jakiś czas później okazało się, że kolega jest zakamuflowanym fanem Flynna. Polecił mi debiut, który miał „kopać po dupie” zdecydowanie bardziej. I co? I zdecydowanie tak jest! Burn My Eyes to niesamowicie dobry krążek. Rozpoczyna się od potężnego kopa w postaci 3 zespołowych klasyków: „Davidian”, „Old” oraz „A Thousand Lies”. A dalej jest równie ciekawie. Czytaj dalej Machine Head – Burn My Eyes

Machine Head – Unto The Locust

machine head unto the locustNie wiem jak ugryźć ten album. Z jednej strony jest lepiej niż na The Burning Red i Superchargerze ale słabiej niż na pozostałych ich wydawnictwach. Lecimy po kolei: „I Am Hell” – „klasztorny” wstęp, po tym mocne wejście, dalej szybka, ostra jazda, jest dobrze…. do momentu kiedy wokalnie Flynn dostaje wsparcie. Tylko po co? „Be Still And Know” – w sumie żadnych zastrzeżeń, fajna dynamiczna solówka w klimatach The Blackening. „Locust” – wokalnie mocny, muzycznie jakiś taki wygładzony w porównaniu z np. poprzednikiem. I dodatkowo te solówki. Takie pitu pitu nadające się na płytę Porcupine Tree (pierwsza) czy Megadeth (druga). „This Is The End” – całkiem fajny utwór ale trochę zajeżdża tu czasami Superchargera, no i kolejne niepotrzebne wokale dodatkowe. „Darkness Within” – kolejny kawałek w klimatach dwóch najsłabszych płyt. Czytaj dalej Machine Head – Unto The Locust