Archiwa tagu: electronica

The Prodigy – Invaders Must Die

prodigy invaders must dieEkipa The Prodigy przyzwyczaiła swoich fanów do tego, że każdy ich kolejny album jest inny, świeży, niepowtarzalny. Nawet raczej nielubiany Always Outnumbered… ma wiele interesujących momentów oraz innowacji. Słuchacze mogli zatem oczekiwać nieoczekiwanego. No i ci, którzy tak zrobili już na starcie mogli czuć się zawiedzeni. Invaders Must Die czerpie garściami ze wcześniejszych dokonań grupy. I to z tych najlepszych momentów. Ale co z tego skoro jakoś nie do końca to gra? Niby IMD słucha się fajnie ale całość nie porywa chociaż w połowie tak dobrze jak Music For The Jilted Generation czy Fat Of The Land. Są tu oczywiście świetne momenty ale i zdecydowanie słabszych nie brakuje. Do tych pierwszych bez dwóch zdań można zaliczyć „Thunder” – taki odpowiednik „Out Of Space” z Experience – tu też mamy do czynienia z raggae’owym samplem. Czytaj dalej The Prodigy – Invaders Must Die

Apollo 440 – Gettin’ High On Your Own Supply

apollo 440 gettin high on your own supplyPamiętacie drugą połowę lat 90tych kiedy to płyty kupowało się przeważnie na bazarach i były to głównie składanki typu Bravo Hits, Viva Hits itp.? Ja niestety pamiętam. Młody byłem, nie do końca ukształtowany muzycznie no i słuchało się tego i owego. Większość z tych rzeczy (na szczęście) udało mi się już zapomnieć. Są jednak takie, które pamiętam do dziś i nadal bardzo je lubię. Są wśród nich m.in. „Krupa” i „Ain’t Talk About Dub” stworzone przez Apollo 440 w 1997 roku. Były na którejś ze składanek, bardzo mi się spodobało i w tamtym czasie to było na tyle. 2 lata później słuchałem już od jakiegoś czasu Szczecińskiej Listy Przebojów. Pewnego pięknego dnia na liście pojawił się utwór „Stop The Rock”. Cholernie mi się spodobał ten kawałek. Jako następny singiel ekipa @440 wypuściła „Heart Go Boom” – rzecz równie fajną. Czytaj dalej Apollo 440 – Gettin’ High On Your Own Supply

Jean Michel Jarre – Odyssey Through O2

jean michel jarre odyssey through o2Moja w pełni świadoma przygoda z Jeanem Michelem Jarre’m rozpoczęła się w 1998 roku. Wcześniej oczywiście znałem kilka jego utworów ale w twórczość raczej się nie zagłębiałem. Były to czasy kiedy to jeszcze oglądało się 30 TON na TVP 2. Nie pamiętam na jakiej dokładnie zasadzie opierał się ten program: czy to była lista singli czy albumów (wg mnie mieszanka jednego z drugim), w każdym razie pojawiła się tam „Odyseja Przez Tlen”. Kilka dni później zostałem posiadaczem tego wydawnictwa na kasecie – płyty w tamtym czasie były w astronomicznych dla mnie cenach. Czym właściwie jest Odyssey Through O2? Nie jest to regularny album Jarre’a tylko jakby zbiór remixów mocniej lub luźniej powiązanych z kultową serią Oxygene. Jedne utwory brzmią jak lekko podkręcone i trochę zmodyfikowane oryginały, Czytaj dalej Jean Michel Jarre – Odyssey Through O2

The Chemical Brothers – Dig Your Own Hole

chemical brothers dig your own holePo fali płyt punkowych i metalowych przeskakujemy w totalnie inne klimaty. Nie jestem specjalistą od tego rodzaju brzmień – dla mnie The Chemical Brothers to po prostu muzyka elektroniczna. Z reguły tego gatunku słucham rzadko a nawet bardzo rzadko także nie wiem na jakim poziomie znajduje się dzisiejsza scena. Jedno jest pewne – lata 90te to bardzo dobry czas dla fanów elektroniki. Do klasyki przeszły albumy Fatboy Slima, The Prodigy czy właśnie chemicznych braci. Dig Your Own Hole wprowadził duet na salony. Potwierdził, że Exit Planet Dust nie był jednorazowym wybrykiem tylko skład naprawdę głowę do tworzenia tego rodzaju muzyki. DYOH to taka mieszanka wybuchowa. Stąd pochodzi jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów duetu czyli „Block Rockin Beats”. Do tego dochodzą dwie totalne jazdy: „Elektrobank” oraz „Setting Sun”. Pierwszy utwór to jakby ekspresowy koszmar schizofrenika, Czytaj dalej The Chemical Brothers – Dig Your Own Hole

Amulet I Atlas Czyli Poszukiwanie Wygiętej Miarki

amulet i atlasDawno, dawno temu bo pod koniec lat 90tych istniało sobie pewne czasopismo Machiną zwane. Jakiś czas temu w jednym z salonów prasowych mignęło mi ich logo więc pewnie Machina znów pojawiła się na rynku – nie ważne. Fajną rzeczą w tym czasopiśmie było to, że w co którymś numerze pojawiał się bonusowy krążek z muzyką różną. Zasadniczo nie lubię składanek, „thebestofy” jeszcze jestem w stanie zdzierżyć ale rzeczy typu various artists staram się omijać. Powyższa reguła nie dotyczy tej płyty. Od wielu lat mam ją na dysku w mp3, ostatnio chciałem posłuchać w lepszej jakości – z płyty. Po 3 dniach poszukiwań, przekopanej piwnicy, przeszukanych wszystkich szafach i szufladach w domu w końcu się udało:) Oto przed państwem Amulet I Atlas Czyli Poszukiwanie Wygiętej Miarki. Discogs opisuje tę płytę jako elektroniczną/dubową. Tych rejonów muzycznych szczegółowo nie znam więc ciężko stwierdzić czy tak jest dokładnie i jakie podgatunki tu występują. Czytaj dalej Amulet I Atlas Czyli Poszukiwanie Wygiętej Miarki

The Prodigy – Fat Of The Land

prodigy fat of the landZ twórczości The Prodigy moim ulubionym wydawnictwem jest Music For The Jilted Generation(i to już raczej się nie zmieni). Ale muszę przyznać, że Fat Of The Land też jest potężny i robi ogromne wrażenie. Z początku tego albumu nie lubiłem ze względu na „Breathe”, którym to molestowały nas swego czasu wszelkie środki przekazu. Jakieś to inne było, inne niż na poprzednim albumie, słabsze, swoje zrobiły też nachalne media. Pierwszy singiel „Firestarter” jakoś przegapiłem i usłyszałem go dopiero po „Breathe”. Już było lepiej, ciekawiej. Później pojawił się „Smack My Bitch Up”. W sumie ciężko powiedzieć, że się pojawił bo kontrowersyjny teledysk był emitowany w późnych godzinach wieczornych albo w ogóle. Dopiero kilka lat temu obejrzałem go w końcu w całości w internecie. Czytaj dalej The Prodigy – Fat Of The Land

The Prodigy – Music For The Jilted Generation

prodigy music for the jilted generationCzy jest ktoś kto nie zna chociaż jednego utworu z tego albumu? Można ich uwielbiać, można nie trawić ale trzeba przyznać, że jest to jedno z najważniejszych wydawnictw lat 90-tych. W stosunku do Experience (też świetnego!) jest dziełem przełomowym, świetnym od początku do końca. Chyba każdy uczeń w latach 90-tych bawił się na dyskotekach szkolnych przy dźwiękach Voodoo People czy No Good. A przecież nie tylko te utwory są tutaj świetne. Howlett stworzył charakterystyczne, rozpoznawalne od razu motywy (Their Law, Voodoo People, Poison), połączył muzykę elektroniczną z gitarowym graniem, wszystko w takich proporcjach, że świetnie się tego słucha. Album jest wszechstronny: nadaje się np. do auta, na rower, do biegania, na domówkę:) Czytaj dalej The Prodigy – Music For The Jilted Generation