Moja przygoda z Mastodonem zaczęła się dość niedawno bo w tym roku. Z nazwy kojarzyłem ich od kilku lat ale twórczości nie znałem. Pewnie dalej bym nie kojarzył gdyby nie Sonisphere 2011. Mimo że na imprezie nie byłem to musiałem sprawdzić kto (Mastodon + 2 inne kapele które w pamięci mi nie utkwiły jakoś specjalnie) mi legendę – Killing Joke wypchnął na taką barbarzyńską godzinę – 14:40. Poczytałem trochę w internecie: krytyka i „normalni” ludzie wychwalali pod niebiosa Leviathana. Odpaliłem yt, przesłuchałem i kilka dni później mój portfel był chudszy o 50zł. Ale warto było. Leviathan jest niesamowity. Jest to concept oparty na powieści Hermana Melville’a „Moby Dick albo Wieloryb”. A co ma do zaoferowania? Kupę świetnych ciężkich, metalowych melodii, tony połamanych, skomplikowanych, matematycznych(?) riffów w połączeniu z bardzo dobrymi wokalami. Momentami są one czyste i spokojnie można wyłowić o co chodzi, czasem jest nieczytelnie i trzeba sięgnąć do tekstów(świetna poligrafia w albumie!) żeby zrozumieć „co autor miał na myśli”. Swoją drogą kto takiej muzyki słucha dla tekstów? Niczego tej płycie nie mogę zarzucić. Wszystkie utwory są genialne: od singlowych „Blood And Thunder”, „Iron Tusk”, „Seabeast” i „I Am Ahab” po ciężkostrawny „Island”, prawie 14-minutową kobyłę „Hearts Alive” czy „Megalodon” ze świetnym instrumentalnym środkiem. No i ta okładka. Hmm… Miodzio:)
Moja ocena -> 10/10
Cóż, ja akurat byłem na Sonisphere 2011 i to co tam zaprezentował Mastodon skutecznie zniechęciło mnie do poznawania ich twórczości. Tak okropnego występu w życiu nie słyszałem (wizualnie nie było ani źle, ani dobrze – po prostu czterech gości z instrumentami) . Przez 40 minut miałem wrażenie, że zespół cały czas gra to samo, a był to po prostu przesterowany łomot, bez żadnej melodii 😉 Mogła to być wina złego nagłośnienia, ale jakoś na innych zespołach, które wtedy grały, wszystko brzmiało dobrze. Może na płytach brzmią lepiej, ale wolę się trzymać od nich z daleka 😉
Czytałem gdzieś, że na tym koncercie mieli strasznie spieprzone nagłośnienie(w Teraz Rocku?). Widziałem na YT kilka ich występów, też nie powalały. Ale w wersji studyjnej jest świetnie – warto sprawdzić Leviathana. W ogóle zauważyłem, że kapele sludge’owe (i nie tylko) mają problemy z występami. Baroness na koncertach też wielkiej rewelacji nie prezentuje, Kylesa to samo, nie mówię już o ekipe Black Tusk:)