Exodus – Persona Non Grata

exodus persona non grataSpełnienie marzeń Gary’ego Holta, jakim było zapewne zostanie na 8 lat częścią Slayera odbiło się czkawką fanom jego kapeli macierzystej – Exodusa. Tutaj absencja lidera zespołu doprowadziła do długiej, bo sięgającej 7 lat, studyjnej ciszy. Mimo nieobecności Holta zespół nadal funkcjonował i koncertował jednak na nowe nagrania musieliśmy poczekać do jego powrotu a nawet i dłużej. Tutaj swoje pięć groszy dorzuciła pandemia oraz  przede wszystkim choroba Toma Huntinga.

Przedpremierowe zapowiedzi mogły intensywnie rozpalić apetyty fanów. „The Beatings Will Continue” to z jednej strony spory powiew świeżości, z drugiej jednak to stary dobry Exodus. Sam utwór zdaje się być naturalnym przedłużeniem „Blood In, Blood Out” i ma nawet sporo nawiązań do tytułowego utworu z poprzedniego wydawnictwa.

Jeśli „The Beatings Will Continue” sprawił, że serca fanów zabiły szybciej to „Clickbait” mógł wielu z nich doprowadzić do stanu przedzawałowego. W skondensowanej formie Exodus serwuje nam tutaj to co w zespole najlepsze: ciężar, niesamowitą dynamikę i thrashową wirtuozerię.  Utworowi towarzyszyła dodatkowo bardzo fajna kampania promocyjna w mediach społecznościowych – świetny pomysł.

„The Years Of Death And Dying” ukazuje zespół w zdecydowanie innej odsłonie, wolniejszej i bardziej rozbudowanej. W takiej formie Exodus zaprezentował się chyba ostatnio na „Tempo Of The Damned”. Najmniej „exodusowo” jest w „Prescribing Horror”, który nosi wyraźne ślady obecności Holta w Slayerze. Oba te utwory dają wyraźny sygnał, że mimo nieuchronnie zbliżającej się sześćdziesiątki na karku muzycy mają jeszcze bardzo dużo świeżych pomysłów.

Słuchając „Persona Non Grata” można tylko utwierdzić się w takim przekonaniu bo to kolejny świetny album amerykańskiej legendy i jednocześnie naturalne przedłużenie tego co po powrocie Zetro usłyszeliśmy na poprzednim krążku. Jednak zanim dotrzemy do takich wniosków musimy przedrzeć się przez lekko ponad godzinę grania, podczas którego z pewnością zwrócimy uwagę na bardzo istotny aspekt wpływający na odbiór wydawnictwa – produkcję.

„Persona Non Grata” brzmi po prostu świetnie: potężnie, precyzyjnie i klarownie. Wszystko to sprawia, że z jeszcze większym zainteresowaniem możemy słuchać efektów pracy muzyków. A tutaj już na starcie dostajemy porządnego liścia w postaci utworu tytułowego, gdzie dopiero po zakończeniu dociera do nas, że trwał 7,5 minuty. Ale nie ma czasu na wytchnienie ponieważ zaraz po nim dostajemy „R.E.M.F.” – muzycznie jeden z mocniejszych momentów wydawnictwa.

Jeśli chodzi o wspomniane wytchnienie to czas na złapanie oddechu zespół daje słuchaczowi praktycznie tylko w krótkiej instrumentalnej miniaturze „Cosa Del Pantano” oraz początku następującego po niej „Lunatic-Liar-Lord”.  Poza tym otrzymujemy praktycznie samo „gęste”. I chyba właśnie z tym mam pewien problem.

„Persona Non Grata” jest albumem o 2 minuty krótszym od poprzednika jednak ten czas trwania jest zdecydowanie mocniej odczuwalny. Podczas słuchania pojedynczych utworów nie ma się do czego przyczepić, każdy z nich ma bardzo wiele do zaoferowania, nie znajdziemy tu też żadnych mielizn czy dłużyzn. Jednak słuchając całego krążka dotarcie do zamykającego album „Antiseed” może wydawać się lekkim wyzwaniem.

Myślę, że jest to spowodowane mniejszą różnorodnością i zdecydowanie większą hermetycznością od tej z jaką mieliśmy do czynienia na „Blood In, Blood Out”. „Persona Non Grata” jest wydawnictwem zbitym w podobnym stopniu co „Exhibit A”. Nie zmienia to faktu, że jest to i tak kolejny świetny punkt w dyskografii Exodusa i kandydatem do wszelkiego rodzaju metalowych podsumowań roku.

Moja ocena -> 8/10

Jedna myśl nt. „Exodus – Persona Non Grata”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *