Wstyd się przyznać – trochę już lat na tym świecie żyję, od małego byłem „uświadamiany” muzycznie, później sam zacząłem poszukiwać, drążę tak od kilkunastu lat a o Swans usłyszałem dopiero przy okazji premiery The Seer… Wstyd tym bardziej, że ekipa ta ma już ponad 30tkę na karku czyli mniej więcej tyle samo co uwielbiany przeze mnie Killing Joke. Z początku nie planowałem w ogóle poznawać The Seer. Ale nadarzyła się okazja, dodatkowo praktycznie wszędzie recenzenci się nim zachwycają więc nie wypadało nie spróbować;) Muszę przyznać, że przesłuchanie w całości na raz(czyli tak jak się powinno) najnowszego dzieła Swans jest dla słuchacza nie lada wyzwaniem. Wyzwaniem ale i również ciekawym doświadczeniem, swego rodzaju przygodą. I to nie krótką bo albumowi brakuje tylko kilkudziesięciu sekund do pełnych 2 godzin. Zatem duuuuużo czasu – ja spożytkowałem go na poczytanie o zespole i samym The Seer. Wyszło z tego przyjemne z pożytecznym bo poznałem kilka nowych pojęć. Czytaj dalej Swans – The Seer