O.S.T.R. – Życie Po Śmierci

ostr życie po śmierciW moim dotychczasowym życiu miałem krótki etap fascynacji rapem. Do dziś bardzo chętnie wracam do takich ekip jak Beastie Boys, House Of Pain czy Gang Starr.

Przekopałem też dużą część polskiej sceny. O większości z tych projektów na szczęście zdążyłem zapomnieć już dawno temu. Są jednak 3 osoby, których poczynania śledzę do dziś: Łona, Eldo i Ostry. Nie mogę powiedzieć żebym odliczał dni do premiery kolejnych ich albumów ale prędzej czy później i tak dołączają one do stale powiększającej się kolekcji płyt.

Ostry przez lata miał taką zasadę, że co roku w okolicach lutego wypuszczał coś nowego. „Hurtowa” ilość nagrywanego materiału niestety przełożyła się na jego jakość. I tak jak muzyka praktycznie cały czas stała na najwyższym poziomie tak teksty zaczęły kuleć. I człowiek przyzwyczajony do błyskotliwych linijek z początków kariery łódzkiego rapera mógł czasem odczuwać nawet zażenowanie. A na pewno zniechęcenie. Przełożyło się to na zdecydowanie mniejsze zainteresowanie twórczością artysty w ostatnich latach.

Światełko w tunelu pojawiło się po dłuższej niż zwykle przerwie i wypuszczeniu „Podróż Zwana Życiem”. Czuć tu było powrót do formy ale nie aż taki aby znów jarać się twórczością Ostrego jak Rzym za Nerona;) Losów artysty nadal nie śledziłem. O nowym albumie dowiedziałem się w momencie wypuszczenia jego pierwszej zapowiedzi. Wtedy dopiero przeczytałem informacje o historii powstania „Życia Po Śmierci” i chorobie artysty. Album miał być wyjątkowy i bardzo osobisty. I tak jest.

„Życie Po Śmierci” to spójna opowieść o trudnym dla Ostrego okresie: pełna przemyśleń, rozliczeń i gorzkiej prawdy m.in. na temat tego, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Pod względem tekstowym ogólnie jest dobrze, momentami bardzo dobrze a fragmentami świetnie. Jeśli chodzi o muzykę to zdecydowanie wolę Ostrego w klimatach „jazzowych” z dawnych lat. Na szczęście dla takich ludzi  jak ja przygotowano „Życie Po Śmierci” w wersji Snap Jazz Edition (dodatkowy krążek dorzucany przy zakupie z oficjalnego sklepu Asfaltu). Jest to bardzo fajne rozwiązanie, przy którym jest i wilk syty i owca cała;) I tu trzeba zaznaczyć, że oba warianty prezentują światowy poziom. Na plus działa też długość albumu. Krążek nie jest napchany po brzegi i kończy się krótko po godzinie trwania.

Problem może pojawić się gdzie indziej. Jak już wcześniej pisałem – „Życie Po Śmierci” jest bardzo osobiste i hermetyczne. Ma specyficzną budowę ze „skitami” wprowadzającymi słuchacza w kolejne etapy historii. Przy pierwszym przesłuchaniu – zapoznawaniu się z ostatnimi miesiącami życia Ostrego – wszystko to bardzo wciąga. Przy kilku kolejnych odsłuchach jest podobnie. Ale czy ta konwencja będzie nadal „grała” za rok czy za dwa? Czy może przy n-tym kontakcie za albumem przeje się słuchaczowi jak „Tylko Dla Dorosłych”, do którego sam wracam bardziej ze względu na krążek ukryty niż ten właściwy? Ciężko stwierdzić.

Druga sprawa: „Jaki Ojciec Taki Syn” z gościnnym udziałem Ostrego Juniora na mikrofonie. Dla mnie taki zabieg to zdecydowanie za dużo. Chociaż szanuję decyzję rapera o takim eksperymencie. A sam mogę przełączyć utwór co systematycznie robię (chociaż z lekkim bólem serca bo muzyka jest tutaj świetna).

Podsumowując: „Życie Po Śmierci” to najlepszy album Ostrego wydany w tej dekadzie (a w zasadzie od czasów „Ja Tu Tylko Sprzątam”), najbardziej dojrzały, najrówniejszy i ciekawy tekstowo. Jedyne co może zaszkodzić temu albumowi to to, że przy n-tym przesłuchaniu ta historia po prostu się znudzi.

Ostry towarzyszy mi praktycznie od samego początku czyli od „Masz To Jak W Banku” wydanego w 2001 roku. Fajnie jest obserwować jak na przestrzeni lat zmienia się jego twórczość, pogląd na świat, czy nawet głos i jak to wszystko wygląda na tle mojego zmieniającego się życia: od nastolatka po dorosłego, 30-letniego gościa. Przeraża tylko fakt, że od „Masz To Jak W Banku” minęło już 15 lat czyli praktycznie połowa mojego życia… Jak ten czas leci…

Moja ocena -> 8/10

Jedna myśl nt. „O.S.T.R. – Życie Po Śmierci”

  1. Popieram i jeszcze do tego mam wrazenie że ta plyta ma po prostu nabic kieszenie. Teraz to młodzież wszystko kupi liczy sie nazwisko. W tych czasach nawet na chorobie da sie zarobic. Do tego caly ten tour po polsce.. Po co mu to? Przy jednym plucu to bardzo duze obciazenie dla organizmu. Ja bym na jego miejscu sie oszczedzal… A ostrego juniora tez nie skomentuje….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *