O ekipie C.O.P. UK (dawniej Crimes Of Passion) dowiedziałem się dopiero w momencie gdy dostałem płytkę do zrecenzowania. Po szybkim przekopaniu internetu dowiedziałem się, że na „No Place For Heaven” odnajdę „świetne melodie, chwytliwe refreny i wyjątkową siłę”. Po przesłuchaniu albumu stwierdzam, że mój brak jakiejkolwiek wiedzy na temat tej brytyjskiej grupy jednak o czymś świadczył.Ale zacznijmy od początku. Pierwsze co rzuca się w oczy to okładka: tandetna do bólu ale nie to jest w niej najgorsze. Grafika ta może wprowadzić w błąd nieświadomych słuchaczy: UK, COP, czaszka, nóż i inne elementy mogą przywodzić na myśl chuligańskie, kibicowskie granie a’la punk, oi! czy podobne klimaty. Nic bardziej mylnego! „No Place For Heaven” to zwyczajny przedstawiciel n-tej fali brytyjskiego heavy metalu pomieszanego z hard rockiem.
W albumowych zapowiedziach odnaleźć możemy informację, że „na płycie znajdzie się 11 uzależniających hard rockowych kawałków, zainspirowanych twórczością Def Leppard, Saxon, Megadeth czy White Lion”. Po kilku kontaktach z „No Place For Heaven” stwierdzam – nie uzależniłem się. Co gorsze – C.O.P. UK swoją twórczością nawet na chwilę nie zbliża się do poziomu kapel wymienionych przed chwilą.
Heavy metal zatoczył już któreś koło z rzędu, praktycznie wszystko w tym gatunku zostało już powiedziane także aby zaistnieć trzeba wyróżnić się czymś wyjątkowym. Akurat tej grupie to nie wychodzi a podobnych zespołów mamy na pęczki. Oczywiście „No Place For Heaven” nie jest albumem złym. Jest albumem przeciętnym, ginącym w ligowej szarzyźnie. Zdarzają się tu lepsze momenty jak np. utwór tytułowy, który łatwiej zapamiętać ale głównie ze względu, że pojawia się tu damski wokal.
Reszta jest bo jest. Nie wywołuje praktycznie żadnych emocji. Oprócz utworu zamykającego album – „Stranger Than Fiction”, który sprawia, że przygodę z muzyką Brytyjczyków chcemy zakończyć parę minut wcześniej. Krążek nadaje się do posłuchania w tle ale 47 minut spędzonych z ekipą C.O.P. UK sam na sam to zdecydowanie za dużo. Przeciętnemu słuchaczowi krążek znudzi się pewnie w okolicach połowy track listy. Z tym słuchaniem w tle też może być problem – jest tyle ciekawszych płyt, którym warto poświęcić swój czas.
Zatem co z tym „No Place For Heaven”? Fani brytyjskiego heavy metalu mogą spróbować, niektórym pewnie album nawet się spodoba. Te osoby spokojnie mogą dorzucić 1-2 oczka do oceny końcowej. Reszta, która podobnie jak ja nie słyszała wcześniej o C.O.P. UK, spokojnie może sobie odpuścić.