Trzeci album Korna to kolejna, zupełnie inna od poprzedników, odsłona zespołu. Follow The Leader zaczyna się bardzo oryginalnie: od dwunastu 5sekundowych cichych tracków. Czemu akurat tak? Jest kilka wersji. Jedna z nich mówi, że Jonathan nie chciał na płycie 13 utworów. Inna z kolei iż te łącznie 60 sekund to hołd dla zmarłego na raka fana zespołu. Minuta szybko mija i zaczyna się album właściwy. Tu niby wszystko się zgadza, jest ciężar, jest dudniący bas, wokal Davisowi również się nie zmienił. Ale coś jest nie tak. Tak jak debiut i Life Is Peachy były bardzo specyficzne i skierowane do określonej grupy odbiorców tak Follow The Leader zdaje się otwierać nowe horyzonty. Krążek ten wydaje się być nieziemsko przebojowy. I to nie w złym tego słowa znaczeniu (typu „przebojowe” podboje Linkin Park;) tylko jak najbardziej pozytywnym. Zespół zachował swoje charakterystyczne cechy ale jednocześnie nagrał krążek, z którego znaczną część utworów można puścić w mediach lub postronnym słuchaczom bez strachu o to, że np. zostaniemy wyrzuceni z imprezy czy nasz sprzęt zostanie zarekwirowany. Takich utworów jest tu co najmniej kilka. Wśród nich znajdują się singlowe „Freak On The Leash”, „Got The Life” oraz chociażby „It’s On!” i „Reclaim My Place”. Nawet te cięższe rzeczy typu „Dead Bodies Everywhere” (świetna środkowa część utworu), „B.B.K.” mają w sobie to coś co sprawia, że głowa sama chodzi w rytm muzyki. Na Follow The Leader pojawia się kilku gości. W „Children Of The Korn” na mikrofonie udziela się Ice Cube, w „All In The Family” Fred Durst z Limp Bizkit oraz w „Cameltosis” Tre Hardson z The Pharcyde. Te 3 utwory najbardziej odbiegają od dotychczasowej twórczości zespołu, goście obracają się w klimatach hip hopowych i ten gatunek wnoszą ze sobą na płytę. Dla niektórych takie połączenie jest równoznaczne ze sprzedaniem się, ja akurat te 3 utwory lubię, trzymają poziom i nie widzę w nich nic złego(chociaż „All In The Family” jest totalnie prostacki:). Szczególnie interesujący jest „Cameltosis” oparty o bardzo oryginalny wstęp. Z pozostałych utworów uwagę przykuwa „Pretty”, który w zwrotkach obraca się w chorym klimacie. Davis jest mistrzem w budowie takiej właśnie atmosfery rodem z dziecięcego koszmaru. Bonusowo gra też na dudach w zamykającym krążek „My Gift To You”. Po premierze Follow The Leader wielu fanów odwróciło się od zespołu zarzucając im sprzedanie ideałów, rozmienienie się na drobne itp. Są to zarzuty trochę krzywdzące bo mimo wyraźnej zmiany zespół zachował korzenie dorzucając do nich czynnik nośności i przebojowości. Dodatkowo zrobił to w bardzo dobrym stylu. Chyba nie jestem odosobniony w tej opinii bo do dziś Follow The Leader pozostaje najlepiej sprzedającym się krążkiem w dyskografii Korna. A to, że duża część kopii trafiła w ręce przypadkowych ludzi (którzy usłyszeli w mediach „Freak On The Leash”) to już inna historia;)
Moja ocena -> 9/10