Nie mogę sobie przypomnieć w jakich okolicznościach rozpoczęła się moja przygoda z FF, co mnie nakierowało na ten zespół. Jedno jest pewne: zacząłem od Demanufacture i album kojarzy mi się z graniem w GTA: San Andreas czyli wychodziłoby na to, że poznałem ich w okolicach 2005 roku. Pierwsze przesłuchanie było dla mnie szokiem – taka miłość od pierwszego wejrzenia. Do dziś darzę Demanufacture największym sentymentem i uważam, że to najlepszy krążek w dorobku FF. Uwielbiam stąd praktycznie wszystko: od lekkiego covera „Dog Day Sunrise” po hardcory typu „Flashpoint” czy „New Breed”. Już otwarcie albumu w postaci utworu tytułowego daje słuchaczowi solidnego kopa, którego co chwilę powtarza w dalszej części krążka. Album jest niesamowicie równy, nic tu nie odstaje na minus(no może oprócz zakończenia albumu ale o tym za chwilę), na plus w moim prywatnym rankingu: „Zero Signal” (ze świdrującym początkiem), „H-K” i „Body Hammer”. Po przesłuchaniu najnowszego wydawnictwa FF – The Industrialist uświadomiłem sobie jak mocną stronę stanowią na Demanufacture fragmenty ze spokojnym śpiewem Bella. Nie ma tutaj żadnego rzeźbienia na siłę, wszystko szybko wpada w ucho, pięknie gra i się uzupełnia. Później bywało z tym różnie. Tu nie mam żadnego „ale”. No i przechodzimy na sam koniec płyty – „A Therapy For Pain” – utwór wyciszacz po 10 molestujących nas wcześniejszych kawałkach – prawie 10 minut spokoju, niby nie jest to złe, od czasu do czasu słucham ale zazwyczaj wyłączam po utworze nr 10. Co nie zmienia faktu, że jako całość Demanufacture robi ogromne wrażenie i jest to cholernie mocna rzecz. Chociaż może przyprawić o ból głowy wielu słuchaczy. Nie mniej jednak jest to jeden z najważniejszych albumów gatunku i każdy powinien go poznać;)
Moja ocena -> 10/10
płyta genialna, poznałem ją w moemncie jej premiery, bo jestem starszy od ciebie hehehe. Niezmiennie czad na maksa, od lat nie straciła nic ze swojej mocy a jeszcze nawet zyskuje, bo nikt i nic nie może jej się równać.
No zyskuje zyskuje zwłaszcza jak się posłucha ich nowego wydawnictwa. W ogóle do Demanufacture tylko Obsolete i Mechanize zbliżyły się poziomem chociaż trochę im brakuje tego czegoś. Nie zmienia to faktu, że Obsolete też uwielbiam a Mechanize bardzo lubię;)
A się nie zgodzę. „A Therapy For Pain” jest istotną i ważną częścią tej płyty – właśnie wyciszeniem po 45 minutach bezlitosnego kopania leżącego 😉 Z tym, że to wyciszenie nie niesie z sobą nadziei, mamy tu do czynienia raczej z obrazem totalnego spustoszenia, gdzie pozostał tylko hulający wiatr, roznoszący jakieś już nieważne papiery…