W czasach liceum miałem krótki ale dość intensywny epizod związany z Akurat. Systematycznie jeździłem na obozy żeglarskie do Myśliborza, w 2001 roku ktoś zabrał ze sobą „Pomarańczę”. I tak przez 2 tygodnie katowaliśmy ten album.
Po powrocie do domu przez jakiś czas debiutancki album Akurat towarzyszył mi prawie codziennie. Druga fala „fascynacji” krążkiem nastąpiła rok później – ponownie na żaglach. Po powrocie do domu entuzjazm systematycznie opadał aż „Pomarańcza” wylądowała w kącie. Nadal jednak jest kilka utworów, do których lubię wracać („Nuta O Ptakach”, „Pomarańczowa Mantra”, „Jak Zioła”).
Dwa kolejne krążki Akurat przeszły bez większego echa. Po kolejne albumy nawet nie sięgałem. Jedyną istotną informacją jaką przyswoiłem w ostatnich latach (czyli 8 lat temu;) był fakt, że bardzo charyzmatyczny Tomek Kłaptocz odszedł z zespołu i jego miejsce na wokalu zajął Piotr Wróbel.
„Nowy Lepszy Świat” reklamowany był jako album przełomowy w karierze Akurat. Czy dzięki niemu bielska ekipa wydostała się z marazmu i udało jej się odczepić etykietę festynowego ska, która przylgnęła do grupy ponad 10 lat temu? Wypadało to sprawdzić osobiście;)
Duże zaskoczenie nastąpiło już w momencie odpalenia krążka. Utwór tytułowy to nie radosna mieszanka raggae, ska, rocka i popu tylko elektronika! I to nie byle jaka. „Nowy Lepszy Świat” sam się niesie i jest niesamowicie przebojowy. Zatem po pierwszym szoku związanym z całkowitą zmianą stylistyki do słuchacza dociera fakt, że utwór jest na prawdę bardzo dobry i wpada w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu.
Ciekawie wypadają sentymentalne, melancholijne „Trochę” i „Miłość” jednak w ich przypadku pojawia się pewne „ale”, o którym później. W warstwie muzycznej świetnie brzmi orientalizujący „Sędzia”. „Broń” jest chyba najbardziej zbliżona do dawnych dokonań grupy, które pamiętam sprzed lat. Z kolei „Fan” ze swoją stylizacją ocierającą się o d’n’b mógłby się znaleźć na solowym debiucie Kasi Nosowskiej. Momentami fajnie można pobujać się przy raggae’ującym „Butelki I Kamienie”.
W pewnym momencie musi jednak paść pytanie: co mi tu nie gra? Odpowiedź nasuwa się sama: wokalista (wspomniane wcześniej „ale”;) ! Primo: Piotr Wróbel nie ma niestety takiej charyzmy jak jego poprzednik, w jego śpiewie brakuje emocji i „tego czegoś” co sprawiałoby, że momentami przeciętne teksty byłyby do przełknięcia. Spójrzmy prawdzie w oczy: Tomek Kłaptocz również momentami śpiewał o „dupie Maryni” ale robił to w taki sposób, że słuchaczowi to nie przeszkadzało. Ba! Momentami chciało się dołączyć do niego i wspólnie odśpiewać np. „ten sok z marchwi ci chyba nie służyyyyyyyyyyy”.
Tutaj nie udało mi się odnaleźć takiego fragmentu. Co więcej – niektóre momenty zwyczajnie drażnią. Przykład? „Biegnę” – utwór instrumentalnie na prawdę ciekawy, w zwrotkach również przyzwoity, rozpada się całkowicie w tragicznych refrenach. Wspomniana wcześniej „Miłość” (również muzycznie ciekawa) razi naiwnym tekstem. Apogeum dramatu osiągamy w przedostatnim na płycie utworze „Lato Festiwalowe”. Tutaj jednak, biorąc pod uwagę tematykę kawałka, obstawiam, że tak być miało. Nie zmienia to faktu, że jest to rzecz, którą systematycznie muszę omijać żeby w ogóle usłyszeć zamykający całość przyjemny rock’n’rollowy „Bunt”.
I tak kończy się „Nowy Lepszy Świat”. Ale czy aby na pewno lepszy? Pod względem muzycznym jest na prawdę dobrze: kilka utworów to rzeczy do których na pewno wrócę (ze szczególnym naciskiem na kawałek tytułowy, który mnie zwyczajnie oczarował). Produkcja również wypada dobrze.
Niestety problemem jest wspomniana wcześniej warstwa wokalno-tekstowa, która ciągnie „Nowy Lepszy Świat” w dół. Zmiana za mikrofonem na kogoś z większą charyzmą i ekspresją na pewno wypadałaby na plus. W obecnym składzie pomogłoby popracowanie nad tekstami. Słuchacz jest w stanie wiele wybaczyć gdy twórca ma coś ciekawego do przekazania, wtedy nie zwraca się aż takiej uwagi na formę.
Trzeba przyznać, że „Nowy Lepszy Świat” jest faktycznie przełomowym albumem w karierze Akurat. Nie jest to jednak rewolucja do końca udana bo niestety dobrą muzyczną zmianę sabotuje nieszczęsny mikrofon. Gdy zespół popracuje nad tą warstwą to może jeszcze wrócić do łask starych fanów i wypłynąć na szerokie wody bo potencjał jest! Ale na chwilę obecną niestety nie do końca wykorzystany.