Pytanie za 100 punktów: kiedy ostatnio Killing Joke wydał słabszy album? W 1986? No góra w 1988. Absolute Dissent nic nie zmienia – nadal po gorsze nagrania trzeba sięgać do połowy lat 80-tych. Nawet nie tyle gorsze co inne. Na „Brighter Than Than A Thousand Suns” i „Outside The Gate” zespół pobłądził w poszukiwaniu czegoś innego, no i wyszło im to średnio:) Chociaż od czasu do czasu lubię posłuchać tych albumów. Wracając do Absolute Dissent – album jest o wiele łatwiej przyswajalny niż jego poprzednik czyli „Hosannas…”. AD bliżej do Killing Joke z 2003 chociaż też nie do końca. Mamy tu trochę industrialu jak np. utwór tytułowy, chyba najlepszy na płycie Great Cull, This World’s Hell, Depthcharge(zalatuje czasami Pandemonium i utworem Whiteout) czy Endgame. Czytaj dalej Killing Joke – Absolute Dissent
Archiwa tagu: post punk
Killing Joke (1980)
Ostatnio zastanawiałem się jak poznałem Killing Joke. Dokładnie nie pamiętam ale obstawiam, że przez cover „The Wait” w wykonaniu kapeli wiadomo jakiej:) Na pewno był rok 2003, jakoś krótko po premierze ich albumu bo w internecie krążyły nowe utwory np. Asteroid czy Impact. No ale wracając do debiutu to trzeba przyznać, że kapela już na starcie ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Są tutaj genialne The Wait, Requiem, Wardance, ale zaraz. Po co ja je tutaj wymieniam. Praktycznie wszystkie utwory są świetne. Od reszty odstają może trochę S.O.36 i Tomorrow’s World(przez to, że są dłuższe i wolniejsze) ale one też mają swój klimat i po kilku przesłuchaniach zrównują się poziomem z resztą. Grupa od początku prezentuje swój oryginalny styl z charakterystycznymi gitarami i wokalem także od razu wiadomo kogo słuchamy. Czytaj dalej Killing Joke (1980)
Killing Joke (2003)
Siedem lat (od świetnego Democracy) musieli czekać fani na nowy – pierwszy w XXI wieku – album Killing Joke. Czy drugi „beznazwowy” krążek w dorobku zespołu był tego warty? Jakby to powiedział były premier: „yes, yes, yes!!!”. Killing Joke w wersji 2003 również jest wybitny. Jest też na swój sposób fenomenem: brzmi jednocześnie nowocześnie i klasycznie. Już od pierwszych dźwięków „The Death & Ressurection Show” czuć, że mamy do czynienia właśnie z ekipą Colemana. Gitary są od razu rozpoznawalne ale jednocześnie jakby świeższe i bardziej wyraziste niż na Pandemonium. W błąd może początkowo wprowadzić Jaz brzmiący delikatniej niż zwykle. Ale po kilkudziesięciu sekundach od startu uruchamia swój „wydzier” i już wszystko znajduje się na swoim miejscu a sam utwór daje słuchaczowi porządnego kopa. Czytaj dalej Killing Joke (2003)
Killing Joke – Hosannas From The Basements Of Hell
Po wydaniu kilku świetnych płyt pod rząd większość zespołów dalej szłaby tą drogą i tworzyła rzeczy sprawdzone – podobające się słuchaczom. Problem w tym, że Killing Joke nie należy do większości i nie jest to normalny zespół;) Po wydaniu w 2003 roku albumu świetnie przyjętego przez fanów, grupa nie odcięła kuponów tylko zamknęła się w piwnicy gdzieś w Pradze(Jaz jest zafascynowany tym miastem, ja w gruncie rzeczy też:) i nagrała najbardziej bezkompromisowe dzieło w swoim dorobku. Bezkompromisowe i jednocześnie najtrudniejsze w odbiorze. Lekko ponad 62 minuty grania zamknięte zostało w 9 utworach: najkrótszy z nich trwa 4:15, najdłuższemu niewiele brakuje do 10 minut. Otwierający Hosanny „This Tribal Antidote” nie zapowiada jeszcze w pełni tego co ma dopiero nadejść. Utwór jest w miarę normalny jak na twórczość KJ. Czytaj dalej Killing Joke – Hosannas From The Basements Of Hell