Metallica – Death Magnetic

metallica death magneticOj, jakie ja mam sprzeczne odczucia co do tego krążka. Z jednej strony nawet go lubię, z drugiej nienawidzę. Zaczniemy od ciemnej strony tego wydawnictwa. Już na początku ocena ogólna powinna startować z bagażem „-2” punkty za brzmienie. Ja rozumiem, fajnie jest nagrywać głośne albumy ale do cholery! Bez przesady. Tu wojna głośności wygrała z rozumem. Audiofilem nie jestem, nie mam jakichś wygórowanych wymagań także jak już mnie to przesterowanie drażni to znaczy, że coś w tym być musi. No i te tłumaczenia, że tak być miało, że brzmi to jak koncert itp. Gówno prawda. Spieprzyli sprawę i tyle. Człowiek płaci grube pieniądze za album (no bo przecież nie kupiłem tej badziewnej polskiej edycji;) a później musi ściągać z internetu wersję z gry komputerowej żeby cieszyć się dobrym brzmieniem i móc wyłapać niektóre smaczki. Żenada? Chyba tak. Drugi minus? Czas trwania. Bardzo lubię jak krążki są wypchane po brzegi, mam wtedy wrażenie, że zapłaciłem za produkt lepszy niż takie 30kilkuminutowe popierdółki. I tak jak np. Toola przez zróżnicowanie człowiek słucha od początku do końca z dużym zainteresowaniem tak tutaj po jakimś czasie odczuwa się znudzenie (jak np. na Hurra! Kultu). A szkoda bo chyba najciekawszy track jest na końcu. Najkrótszy utwór ma tutaj 5 minut, najdłuższy prawie 10. Większość z nich jest fragmentami rozciągnięta na chama, przedłużana nie wiadomo po co. Spokojnie w kilku utworach można by poucinać to i owo – album na pewno by na tym nie stracił a i przyswajalność by wzrosła. Trzeci minus? Brzmienie raz jeszcze. Ale nie pod kątem wojny głośności. Gdy słucha się XXI-wiecznych krążków Exodusa (np. Exhibit B), Overkilla (2 ostatnie albumy), Slayera (np. Christ Illusion), Heathen (Evolution Of Chaos) czy nawet Megadeth (Endgame) to człowiek ma wrażenie jakby było w nich więcej thrashu w thrashu(dotyczy to nawet nowego Testamentu:). Niby to granie dostosowane do dzisiejszych realiów ale czuć też starą szkołę. Tu tego nie ma. Przez te prawie 75 minut gitary napieprzają monotonnie do znudzenia. Trzy najpoważniejsze zarzuty zostały przedstawione – przechodzimy do plusów. Najjaśniej świecą tu dwa: „All Nightmare Long” i „My Apocalypse” – utwory żywe, dynamiczne, świetne. Reszta niby też nie jest zła, szczególnie w wersji z Guitar Hero. Po poprzycinaniu i kosmetycznych poprawkach (np. zagranie tego na brzmieniu reprezentowanym przez ww kapele) mogłoby być naprawdę świetnie. A tak jest przeciętnie w porywach do dobrze. To chyba trochę za mało jak na zespół uznawany za filar gatunku. Ba! Nawet nie filar tylko najlepszą kapelę w branży. A tu gówno prawda. Jakby co roku robić zestawienia „The Big 4” to już od wielu lat Mety byśmy tam nie uświadczyli. Kandydatów do zajęcia ich miejsca na 4miejscowym podium jest wielu np. Overkill, który w ostatnich latach nagrał 2 genialne albumy podczas gdy Metallica jeden średni oraz potworka, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Ale się uwziąłem na ekipę Hetfielda nie??:)

P.S. jeszcze jeden plus. Bardzo fajnie prezentuje się pudełko. Szkoda tylko, że przez ten zabieg teksty są „użarte”.

Moja ocena -> 6/10

9 myśli nt. „Metallica – Death Magnetic”

  1. Nie jestem fanem Metalliki, ale ten album posłuchałem cały. Kiedyś kumpel przyniósł do pracy i włączyliśmy. Odebrałem go jako strasznie nużący. Granie potwornie na siłę, kawałki mogłyby być połowę krótsze i nic by się nie stało (to znaczy stało by się -może było by lepiej!). Zmęczyłem się strasznie i z ulgą wyjąłem płytę z odtwarzacza.

  2. przesłuchałem ze da razy ten krażek i nie wiele mi w głowie zostało. I nawet nie chce mi się słuchać tego jeszcze raz. Właściwie to powinienem napisać że Matallica skończyła się na Kill’em All. Przesadzają wszyscy z tą całą Metallicą. Byli dobrzy ale nie są

  3. A mnie się ten album podoba. Może nie jest rewelacyjny, ale dałbym mu mocną czwórkę. Fakt, nic innowacyjnego ani zapierającego dech w piersiach tu nie ma, ale słucha się całkiem przyjemnie.

  4. Nawiązując do końca posta, tak, uwziąłeś się, uwziął się też tabun innych ludzi (na całe szczęście dla kapeli są miliony na świecie, które się nie uwzięły i na tych uwziętych Hetfield i spółka mogą mieć wyjebane).
    OK, zgadzam się, że brzmienie z Giutar Hero jest lepsze, przy miksowaniu albumu dano dupy. Ale na boga, nie kumam o co ludziom idzie z tą Metalliką. Większość osób zachowuje się jakby w szkole prześladował ich koleś w bluzie „Master of Puppets” i z tego powodu mieli awersję do kapeli. Serio. Nie kumam tego ciągłego biadolenia. Dlaczego nikt nie czepia się innych starych kapel, jak Iron Maiden, U2 czy Rolling Stones, że od dekad nie wydali nic lepszego niż materiał z czasów ich młodości, że odcinają kupony itd. itp. To jest przecież normalne, że artyści (pisarze, muzycy, aktorzy nawet), mają okresy lepsze i gorsze, powieść/album/rola życia trafia się z dwa trzy razy w życiu (przy dobrych wiatrach), nie co rok czy dwa. Metallica i tak trzyma poziom, gówna nie wydaje (bo „St.Anger” gównem nie jest), w sumie nawet krytycy mówią: gdyby to inna kapela nagrała to byłoby OK, ale Metallica… Kurde, ludzie na serio oczekują od nich, że z każdym kolejnym krążkiem będą coraz lepsi? Tak nawet Beatlesi nie umieli przecież.
    Że Metallica wypadła z wielkiej czwórki? Wg mnie dawno temu sama wyszła. To co robiła w latach 90. to przecież nie był thrash, to nawet metal miejscami nie był. Ale i tak to było dobre. Wielka 4 to był termin dziennikarski, teraz dla mnie to głównie termin marketingowy, na pewno nie żaden realny ranking kapel grających thrash.

  5. Dużo prawdy jest w tym co napisał Two Bored Man. Właściwie to samam prawda. Wkurza mnie dziennikarski bełkot o big 4. St Anger znakomite jest kopie tyłek! Lubie dyskusje w komentarzach

  6. Dyskusje w komentach są fajne;)
    Czy Big 4 to tylko dziennikarski bełkot? Gdyby ta „wielka czwórka” miała to głęboko w dupie to nie robiłaby objazdówki po świecie pod tym szyldem. Dokładnie nie pamiętam historii tego przedsięwzięcia ale coś mi się zdaje, że to sami muzycy się zgadali żeby coś takiego zorganizować, nie była to tylko inicjatywa ze strony mediów(bo przecież dziennikarze Mustaine’a z Metą nie pogodzili nie?). Nie chce mi się teraz grzebać i szukać artykułów, możliwe, że jestem w błędzie.
    @twoboredmen: nikt mnie w życiu nie prześladował – tym bardziej koleś w bluzie Mety:) 4 pierwsze krążki uwielbiam, stoją u mnie na półce na honorowym miejscu(w kolejności: Ride, Kill’em, Justice, Master – moim zdaniem lekko przeceniany;). Kiedyś też ich broniłem ale zacząłem drążyć w gatunku i doszedłem do wniosku, że zdecydowanie bardziej podoba mi się droga, którą podążyły inne ekipy. Chociaż tam też nie u wszystkich jest kolorowo (np. „Risk” od Megadeth czy 3 krążki po „Seasons In The Abyss” Slayera). Ale ogólny wydźwięk jest zdecydowanie lepszy bo na przestrzeni ostatnich lat thrashowa czołówka prezentuje się zdecydowanie ciekawiej od Mety. Ta – tak jak piszesz – gówna nie nagrywa. St. Anger gównem nie jest o czym można było się przekonać czytając jakiś czas temu moją opinię na temat tego krążka. Uważam nawet, że tamten album jest lepszy i ciekawszy od DMagnetic. A dlaczego? Bo jest inny. Różnorodny. DM (zwłaszcza w wersji sklepowej) to ponad godzinne napierdalanie, z którego można by wyciąć kilkanaście minut bez jakiegoś większego uszczerbku dla tego wydawnictwa.
    Za jechanie po U2 zabieram się już od dłuższego czasu ale na razie mam wiele ciekawszych płyt do rozreklamowania:) Podobnie jest w przypadku Iron Maiden chociaż uważam, że akurat oni w nowym millenium wydali 2 fajne krążki: na przełomie Brave New World i później A Matter… chociaż ten drugi już taki świetny i równy nie jest.
    Też uważam, że używanie terminu „big 4” jest trochę bezsensowne ale zespoły same na to przystały i korzystają z tego określenia także czy tego chcemy czy nie – tak się przyjęło;)
    Podsumowując: Meta nagrała 4 klasyki gatunku (+ świetny stary Garage), od czarnego bywało różnie (Czarny, Anger i Magnetic raczej na plus, Load i Reload mam ale praktycznie ich nie słucham chociaż przyznaję, że kilka perełek się na nich znajduje), ja raczej jestem thrashowcem także Hetfield z ekipą w moim rankingu są raczej na ogonie. btw. jesteś raczej „metalikofanem” czy też śledzisz inne kapele z nurtu? Jeśli ogólny thrashowiec z Ciebie to co myślisz o tym co robią w ostatnich latach kapele, o których piszę w recenzji?:)

    1. nie, nie jestem fanem thrashu jako takiego. Takiego Megadeath nie lubię programowo (w końcu Mustaine to tylko gitarzysta, która był za słaby do grania w pewnej kapeli), Co u Slayera przestałem śledzić jakoś w okolicach 2004 roku, nie, nie siedzę w gatunku. Anthrax był i będzie dla mnie zawsze kapelą, która ciągnęła się gdzieś za Metalliką, balowali w tych samych hotelach i dzielili się groupies, W końcu mieli na początku wspólnego wydawcę.
      Metallica wg mnie zrobiła więcej rzeczy niethrashowych niż thrashowych, nie widzę sensu sensu zestawiać jej z kapelami, które siedzą w tym gatunku niemal od początku do końca.
      A że Metallica, Slayer, Anthrax i Megadeath przystały na trasę Big 4? Kasa i marketing. Bardzo fajny pomysł zresztą, genialny poniekąd, jak sprzedać coś starego jako coś nowego. No i to wspólne zagranie „Am i Evil?” …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *