Bardzo lubię KNŻ: wszystkie ich płyty – są świetne, koncerty – jeszcze nigdy nie odwalili na nich pańszczyzny. Z wielką nadzieją na coś wspaniałego czekałem na ich nowe wydawnictwo. W końcu minęło już 12 lat od LMDLM. I co? I cholernie się zawiodłem… Nie ma tu ani świeżości z „Na Żywo Ale W Studio”, ani ciężaru z „PPP” ani odrobiny szaleństwa z „LMDLM” ani żywiołości z koncertówki. Jałowizną jedzie tu na kilometr: zarówno muzycznie jak i wokalnie. Część utworów brzmi jak odrzuty Kultu z Hurra!, w części Kazik brzmi jak za czasów Poligono Industrial czyli „nie chce mi się śpiewać”. Tekstowo też rewelacji nie ma, zero polotu. Kiedyś KNŻ miał swój własny styl i z kilometra po kilku dźwiękach można było rozpoznać, że to właśnie ten projekt. Ten album niczym specjalnym nie różni się od ostatnich wydawnictw Kultu, solówek Kazika czy jego albumu z Buldogiem. Wszystko zlało się w jedną jałową papkę. Albumu słuchałem u znajomego. Na raz nie daliśmy rady – można się zanudzić. Dziś miałem kupić swój własny egzemplarz. Po 2 przesłuchaniach doszedłem jednak do wniosku, że nie warto. Wolę te prawie 40zł wydać na ich koncert (byleby nie był tylko oparty na nowych kawałkach). Bar La Curva / Plamy Na Słońcu jest przeciwieństwem wszystkiego tego co KNŻ miał nam wcześniej do zaoferowania. Jak dla mnie to jest to duży krok wstecz. Na płycie jest taki kawałek „Skończyłem Się” – coś w tym chyba jest bo obniżka formy Kazika na przestrzeni ostatnich kilku lat jest zauważalna. Niestety dostosowała się do niej reszta muzyków. Ale co z tego. Kazik powie pewnie coś w stylu Pudziana po ostatniej walce: „jak komuś się nie podoba to kij mu w oko”. Lubię go, jego twórczość(wszystko Kultu, KNŻ i większość solówek leży u mnie na półce) ale ślepo zapatrzony z uwielbieniem we wszystko co wydaje nie będę. Bubli nie toleruję – nowe wydawnictwo nie zagości u mnie obok starych. No chyba, że dostanę w prezencie to przecież nie wyrzucę;)
Moja ocena -> 4/10 (i to tylko z sentymentu do starych czasów)
Wiesz, ja też bardzo lubię KNŻ -pierwsze dwie płyty to naprawdę było COŚ! I czekałem na to nowe wydawnictwo zastanawiając się co też tam, po tylu latach, można jeszcze wymyślić. I właśnie bardzo bałem się tego, co Ty tu opisałeś. Że zjadą z dół. Chciałem kupić tą płytę, teraz już jej nie kupię. Jak będę miał okazję to posłucham, ale po Twojej recenzji to nawet nie wiem, czy chociaż tego mi się chce…
No, pierwsze dwie płyty były świetne. Szczególnie PPP, ten ciężar, dobre teksty, świetna muzyka, która momentami zalatywała RATMem. LMDLM też jest super chociaż już inny niż poprzedniczki. Jeśli lubisz starego KNŻeta i nie chcesz zmieniać o nim opinii to w ogóle nie słuchaj nowego albumu bo będzie wielki zawód tak jak u mnie.
Przed chwilą zauważyłem, że zamiast Kazik Na Żywo dałem w tytule Kult:) Już zmieniłem ale to tylko potwierdza, że wszystkie projekty z Kazikiem w składzie się zlewają. No nic, wracam do słuchania Porozumienia Ponad Podziałami a Barem/Plamami więcej sobie głowy nie zawracam bo szkoda czasu.
Hmmm. Teraz już wiem! To brzmi jak formacja KAZIK NA ŻYWO. Całkiem nie pojmuję odnośników, porównań do innych płodów płytowych Pana Kazika Staszewskiego. Całkiem niezasadny zarzut! 🙂 ___Pałker brzmi jak paker KNŻ, Basista jest wyjątkowo z KNŻ, Pan Struny i Dwa i Jeden są z takiego KNŻ –jakiego powinien być. ____Płytowo: szczere Porozumienie nad Podziałami, prawie równe miejsce, ale raczej na korzyść PP; mentalnie solidne Las Machinas. To tylko i wyłącznie sort z linii rzutu: KAZIK NA ŻYWO. 5-/5 ____Teksty: Tu już przemawia biologia autora, Pana Kazika. Człowiek z takim bagażem doświadczeniem, aż takim trzeźwym pojmowaniem Świata – nie będzie pisał jak młodzian z przed ponad kilkunastu lat nazad! Człowiek, który jest już dziadkiem, chce czy nie chcę ma już inny wiek, lepsiejszy i precyźniejszy obraz dokumentowania rzeczywistości, pisze tak jak chce. To jest Wolność, Wolność Artystyczna przez duże …yyy przez Każdą Literę. Mniej publikacji, a jeśli Pan Kazimierz znajdzie jakąś z sprzecznosć na Świecie co się ponosi bezkarnie – ujmie to w słowach jak Mickiewicz Rockowy z XXI wieku. _______Ze względu na to, że większa część konsumentów płyty, znaczy się mas ma mniej lat niż Kazik to teksty wydadzą się Wam za bardzo mętne, okrężne ujmowanie tematu, interpretacja może być trudna. Tak też może ująć komunikację z podmiotem utworów. 4-/5 ____Cytatowo. Tak piękna i szlachetna nitka – jak celebrowanie nutki AUTOCYTATÓW i muzycznych i tekstowo {powtarzane niemalże na każdym zapisie twórczości Pana Kazika}: liche 2+/5. No ale jak to woli. ______Brzmienie Płyty. Bez zarzutu 🙂
a już na pewno nie tak jak niektórzy piszą, że lipa i słabo. Jest bardzo dobrze. ____Ani to KULT, żadne KAZIK, jest strunowo, riffowo, bębnowo i blaszano, jest pyrowo i poznaniowo. Tak jaki winien być. _____Chłopaki Muzykanty, trzymają instrumenty doświadczonymi dłońmi, rękami. Wyrzucili z siebie dosyć interesujące malowidło gitarowe. Nie jest nudno. _____________A longpłej, znaczy się DWA MINI LONGLPŁEJE to by mogłyby być –pod warunkiem jak by tam w pudełku DWIE PŁYTY. Tak bym wolał. Dwa Mini Longpłeje na jednym CD to minus płyty. ____ Minusy płytyy? Yyy.. wy jesteście minusami 🙂
spokojnego dnia, pozDr-
Muzycznie ta płyta nie boli mnie tak jak tekstowo. Tu masz link do najlepszych rodzynków: http://kaziksieskonczyl.blox.pl/2011/11/Kazik-Staszewski-Najlepszy-teksciarz-w-Polsce.html Jeśli to wszystko wytłumaczyć bagażem doświadczeń, wnukami itp. to ja się boję co to za kilka lat będzie jak bagaż się powiększy. Kazik pisał czasem głupie teksty, tragiczne rymy ale one wcześniej budziły lekki uśmiech na twarzy, teraz budzą we mnie coraz większe zażenowanie. A te cytaty wyłowione na Kazik Się Skończył są apogeum miernoty, kiczu, niemocy twórczej albo próby wciśnięcia ludziom gówna mówiąc, że to fiołki. Po człowieku, który tekstowo odpowiada za Spokojnie, Posłuchaj…, Kult, OKSK czy nawet solowe 12 Groszy oczekuję czegoś więcej niż np.
„Nie wezmę myszy do ręki/teraz słowa poprzedniej piosenki
co była ale się zmyła/a śladów nie zostawiła”. Momentami jedzie to wszystko podstawówką (jak np. „Kto nie otworzy serca, nie dostanie widelca” z 41 Kazika). Bo w sumie racja – Kazimierz tekstowo cofa się w rozwoju. Kiedyś jego płyty broniły się same. Dziś trzeba narobić szumu kłócąc się z Eską o singiel (tragiczny swoją drogą), czy obrażając ludzi, którzy przed zakupem Hurra! posłuchali sobie przecieku w internecie (tak, też jestem w tej grupie złodziei, którzy nie lubią kupować niektórych wydawnictw w ciemno bez przesłuchania). Amen:)
Słuchanie nowej płyty KNŻ jest jak picie zielonej herbaty. Pijesz ją pierwszy raz i czujesz, że jest gorzka i niedobra. Czegoś jej brak, miodu? cukru? a może soku malinowego? Dziwisz się, myślisz sobie, coś takiego mógł wymyślić ktoś bez polotu. Ale jeśli przyjdzie Ci do głowy, że ta zielona herbata (KNŻ) może jednak ma coś w sobie i dasz jej szansę, weźmiesz ją do ust jeszcze raz, to poczujesz, że za ta goryczą kryje się nieporównywalna z niczym słodycz. Polecam każdemu spróbować nowego KNŻ dwa razy, a jeśli nadal będzie gorzko, to RZUĆ PALENIE! Posługując się inną jeszcze metaforą – jeśli ktoś nie zna np. języka angielskiego, to wydaje mu się takim samym bełkotem Shakespeare w oryginale, jak i angielska instrukcja obsługi komputera.
Cóż ja mogę powiedzieć. Po napisaniu recenzji zostałem kilkukrotnie zmuszony do przesłuchania tego wydawnictwa (a bo na domówce leciało, a to u kogoś w aucie) i nadal uważam, że poprzednim krążkom do pięt nie dorasta i jest świadectwem niemocy twórczej Kazimierza S. Muzycznie natomiast album jest do zaakceptowania chociaż wszystko wydane wcześniej jest lepsze. Amen:)
Swoją drogą – bardzo lubię zieloną herbatę czego nie mogę powiedzieć o Barze La Curva:) Mimo szczerych chęci nie jestem w stanie wychwalać tego „dzieła”.
Pozostaje mi rzucić truizmem. Każdy ma prawo do własnego zdania. Mnie przekonali 🙂