Killing Joke – Pandemonium

killing joke pandemoniumPrzez wielu Pandemonium uznawane jest za szczytowe osiągnięcie zespołu (max punktów dał temu krążkowi między innymi Teraz Rock i Kerrang!). A czy tak na prawdę jest? I tak i nie:) Jak dla mnie Pandemonium jest po prostu jednym z wielu genialnych albumów Colemana i spółki. I to w najlepszym – industrialnym wydaniu. Są tutaj killery jak np. utwór tytułowy ze świetnie wkomponowanymi skrzypcami oraz przebojowy „Millennium”, który w wersji coverowej na Transgression umieścił Fear Factory. Ja jestem wielkim fanem dwóch innych kawałków: „Exorcism” oraz „Whiteout”. Pierwszy to rasowy industrial, motoryczny riff oraz genialny wokal – dźwięki generowane przez Colemana. Nie zdradzam o co chodzi – tego trzeba posłuchać samemu. Drugi zbudowany jest na podobnej zasadzie, jako bonus dochodzi syntezator. Oba kawałki są toporne, niesamowicie specyficzne. Puszczałem je znajomym, jeszcze nikt nie przeszedł obok nich obojętnie: albo był zachwyt albo ironiczny uśmieszek i zażenowanie ale ci drudzy zazwyczaj lubią inne klimaty:) Co by nie było – brzmienia elektroniczne słyszymy jeszcze w „Labyrinth” a skrzypce w potężnym „Communion”. Pandemonium jest godzinną dawką ściany dźwięków z bardzo wieloma smaczkami. Jakiś czas temu na łamach wcześniej wspomnianego TR Anja Orthodox uznała to wydawnictwo za najlepszy album do samochodu. No i tu można by polemizować. Moim zdaniem jazda po naszych drogach sama w sobie jest wyzwaniem i lepiej umilić ją sobie lżejszymi klimatami. Natomiast w domu (np. do denerwowania sąsiadów słuchających ZETki:) Pandemonium sprawdza się znakomicie.

Moja ocena -> 10/10

2 myśli nt. „Killing Joke – Pandemonium”

  1. Świetna płyta. Exorcism przypomina do złudzenia dokonania NIN z czasów EPki Broken. Płyta bardzo mocno inspirowana industrialnym brzmieniem i arabskimi motywami muzycznymi. Późniejsze dokonania KJ już są bardziej post punkrockowe dla mnie IMO mniej interesujace

  2. Genialna płyta. Dwa single promujące wyrywają z kapci. Potężne brzmienie udało im się uchwycić w piramidzie. Swoją drogą szkoda, że nie wspomniałeś o tej sesji nagraniowej. Od początku to końca to jest niesamowita historia. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *