Górskie podsumowanie 2011 roku

smreczyńskiJak wiadomo – Szczecin leży „nad morzem”;) Do gór mamy daleko, wyjazd w Tatry to grubsza wyprawa, ludzi chętnych brakowało, pogoda w lecie nas nie rozpieszczała za bardzo zatem sezon 2011 zakończył się tylko jedną wyprawą w końcówce sierpnia. Tak się akurat złożyło, że w tym czasie w Polsce zagościło konkretne lato także na pogodę nie mogliśmy narzekać. Człowiek uczy się na błędach, ja na zeszłorocznym nauczyłem się, że biletów PKP na wypad w góry nie kupuje się na ostatnią chwilę. W tym roku z chyba 3-tygodniowym wyprzedzeniem mieliśmy już załatwione kuszetki bezpośrednie do Zakopca (człowiek zawsze kombinował na ostatnią chwilę kuszetkami do Krakowa i później męczył się jeszcze busem przez Zakopiankę a tak po spokojnie przespanej nocy po 9 od razu było się na miejscu). Z długiej listy wypraw wypaliły tylko 2 ale i tak byłem zadowolony. DZIEŃ 1. Po „luksusowej” i „bardzo krótkiej” podróży pociągiem wyruszyliśmy od razu do pierwszego celu naszej wycieczki – Schroniska na Ornaku. Na miejscu okazało się, że jest tam ewidentnie za mało miejsca klik, zatem szybki rzut oka na jeden z celów do zdobycia następnego dnia klik i ucieczka nad Smreczyński Staw (panorama na górze oraz odwrócone zdjęcie tu -> klik). Tam było już zdecydowanie luźniej a już zupełnie pusto zrobiło się gdy w przeciągu kilkunastu minut z bezchmurnego nieba zrobiła się gruba ulewa i burza. Po powrocie w schronisku było już zupełnie pusto. Na Ornaku byłem pierwszy raz, schronisko bardzo fajne, miła obsługa, ceny niewygórowane tylko boli mnie to piwo za 8zł:) Ogólnie pełna kultura, chyba najlepsze schronisko po polskiej stronie. Dobra jest świetlica – takiego pomieszczenia ewidentnie brakuje na 5 Stawach, a tak tutaj nie było w ogóle ścisku także można było zorganizować sobie godziwe warunki do spania klik.

Panorama ze Starorobociańskiego na wschódDZIEŃ 2. Pobudka o 5 i jazda na szlak. Plan był następujący klik z opcją dodatkową w postaci zahaczenia o Bystrą i Błyszcz. Tatry Zachodnie to niesamowita przestrzeń i dodatkowo o wiele mniej turystów niż w Wysokich. Pierwszych ludzi spotkaliśmy na szlaku jakoś po 8 na Ornaku. Stamtąd szybki rzut okiem na cel przyszłoroczny – Rohacze klik. Pierwszy dłuższy postój na Siwej Przełęczy, później na Gaborowej Wyżniej. Stamtąd piękny widok na ładny kawałek, który już pokonaliśmy klik. Na Gaborowej doszedłem do wniosku, że Bystra i Błyszcz chętnie poczekają do przyszłego roku, wbrew pozorom jakoś specjalnie blisko to nie jest, tempa nie forsowaliśmy, upał był masakryczny a wody nie przybywało. Także część planu została wykreślona i ruszyliśmy na Starorobociański klik. Widok ze szczytu zacny klik. Stamtąd śmigiem migiem na Kończysty klik i stamtąd przez Trzydniowiański klik na Chochołowską. Ogólnie cała trasa technicznie banalna, dużo podejść i zejść ale nie są one technicznie trudne. Jedyne do czego można się przyczepić to podłoże. Przy wchodzeniu nie robi ono większych problemów, gorzej jest przy zejściu, szczególnie z Trzydniowiańskiego gdzie jest szlakowy burdel, nie ma ściśle wytyczonej ścieżki, wszystko jest wyryte przez deszcz, pełno luźnego piachu i kamieni, można zjechać na czterech literach:) Jak już pisałem trasa jest łatwa, problem pojawia się gdy zaczyna brakować wody. Teoretycznie 4,5l wody na 2 osoby to dużo. Ale nie przy takim upale jaki wtedy był. Woda skończyła się kawałek za Kończystym, do najbliższego źródła mieliśmy ponad godzinę marszu. Suszyło ale radocha po dotarciu do strumyka była nieziemska. Stacjonowała tam grupa turystów, która była jeszcze bardziej zjarana przez słońce niż my. Po uzupełnieniu płynów jeszcze kilkadziesiąt minut marszu w lekkim deszczyku i burzy i hilton na Chochołowskiej wita. Tam chyba jedyną rzeczą w cenie porównywalnej do innych schronisk jest piwo. Ale po całym dniu chodzenia człowiekowi należy się małe co nieco. Chochołowska ma takie plusy, że jest tam mnóstwo miejsca no i mają ciepłą wodę przez całą dobę. Poza tym to samo co w reszcie. Spanie ponownie w świetlicy na podłodze i po pobudce i śniadaniu DZIEŃ 3, który ograniczył się do powrotu do Zakopca, przetransportowaniu na Olczę i wylegiwaniu się na wygodnym łóżku w pensjonacie „U Renaty”.tatry Jedyną rzeczą wartą uwagi było po raz kolejny udowodnienie, że pogoda w górach jest cholernie zdradliwa. W kwadrans z błękitnego nieba zrobiło się to co widać po lewej.Nawałnica była krótka i intensywna. Po jej przejściu znów zrobiło się pięknie a nad Orlą na odcinku Krzyżne – Skrajny Granat w okolicach Orlej Baszty kilka razy kursował helikopter TOPRu.

Z Zawratu na 5 StawówDZIEŃ 4. Plan był następujący klik. Jako, że człowiek jest z natury leniwy to podejście na Kasprowy sobie odpuściliśmy. Raz wchodziłem i wystarczy. Pobudka przed 6, bus na Kuźnice w okolicach 6.10. Pierwsza kolejka na Kasprowy po 7. Myślałem, że będziemy w ścisłej czołówce, okazało się, że załapaliśmy się dopiero na 3 wjazd. Na miejscu przywitał nas silny wiatr, który niby wiał w porywach 40-50km/h. Momentami ostro zdmuchiwało ze Słowacji do nas. Od Kasprowego do podejścia na Świnicę spokój, ludzi niewiele. Bardziej tłoczno zrobiło się dopiero na podejściu klik. Później w kilku miejscach robiły się zatory, na szczycie luźno. Widoki ze Świnicy są niesamowite klik klik klik. Jak tam ostatnio byłem to widoczność była zerowa i padał śnieg także dopiero teraz można było zrobić zdjęcia. Odcinek Świnica – Zawrat stosunkowo łatwy. No dobra – średni;) Utrudnieniem były większe tłumy (dlatego wolę Zachodnie) idące w naszą jak i przeciwną stronę. W kilku miejscach zatory, chyba największy przy klamrach klik klik bo to chyba najtrudniejszy fragment. Widoki nadal zacne klik. Na Zawracie dość tłoczno klik. Mimo dość późnej jak na koniec sierpnia godziny – po 13:00 kupa ludzi planowała jeszcze przejście całej Orlej – powodzenia;) My po dłuższym odpoczynku zaczęliśmy schodzić do Gąsienicowej klik. Na Zawracie jest kilka trudniejszych momentów klik, ale na spokojnie można je przejść. Ale na spokojnie raczej się nie da jak z góry i z dołu napiera marudzący pod nosem tłum. Niby nikt głośno nie narzeka ale specjalnego zadowolenia jakoś nie widać a ciężko wyminąć się w niektórych miejscach. Ale że ja cenię sobie moje (jak i osób mi towarzyszących) życie to takie marudzenie mam głęboko w dupie i robię swoje. Po dotarciu mniej więcej do tego miejsca klik zacząłem się zastanawiać jakim cudem udało mi się tędy zejść 2 lata wcześniej w topniejącym śniegu po mokrych skałach i łańcuchach. Po następnych kilkudziesięciu minutach powitał nas Staw Gąsienicowy klik. Dalsza droga do Murowańca jest prosta jak konstrukcja cepa. Jedynym utrudnieniem jest chęć odwracania się co chwilę by popatrzeć na ten widok klik. Dalsza droga na Kuźnice jest długa i nudna. Z Wielkiej Królowej Kopy schodziłem obydwoma szlakami. Z dwojga złego chyba żółty jest lepszy. Szybciej gubimy wysokość i później już prawie po prostym po lepszej ścieżce. Niebieski ciągnie się jak Moda Na Sukces a apogeum traumy zaczyna się na kamienistej ścieżce już bliżej Kuźnic. Niezależnie od dokonanego wyboru czeka nas ponad godzina nudnego maszerowania. Po dotarciu do Kuźnic jak zwykle okazało się, że ostatni bus na Olczę odjechał godzinę temu… Także busem na Rondo i dopiero stamtąd do miejsca docelowego. DZIEŃ 5 to z założenia były Czerwone Wierchy z Kasprowego ale po czekaniu poprzedniego dnia i pojawieniu się problemów żołądkowych (nie pijemy wody ze strumyków/cieków podeszczowych, których nie ma zaznaczonych na mapie;) zrobiliśmy sobie dzień wegetowania.

Ogólnie wyjazd udany, pogoda dopisała, było zdecydowanie lżej niż rok wcześniej ale to w sumie dobrze. Plany niezrealizowane: -dokończenie Orlej lub „zrobienie jej” w całości na raz, -Mięguszowiecka pod Chłopkiem, -Z Ornaku na Chochołowską podobnie jak w tym roku z tym, że z bonusowym Błyszczem i Bystrą oraz Wołowcem i zejściem przez Grzesia (czasowo ciężkie do zrobienia) oraz -ugryzienie czegoś na Słowacji w przyszłym roku:) A po wykonaniu planu pozostaje już sama Słowacja a tam lista rzeczy do zrobienia jest tak długa, że wystarczy spokojnie na kilka kolejnych lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *