Trzeci i jednocześnie chyba najlepszy album w dorobku grupy – kwintesencja hardkoru lat 90tych. Pamiętam jak na początku XXI wieku strasznie jarałem się tymi klimatami. Później przeszło mi i na kilka lat „pokłóciłem się” z Biohazardem. Przypomniałem sobie o nich przy okazji premiery Reborn In Defiance. Jakiś czas później podczas internetowych zakupów na ebayu znalazłem u jednego użytkownika duży pakiet biohazardowych krążków w dobrej cenie. Wśród nich był właśnie ten ze zdjęcia obok – w limitowanej edycji w pomarańczowym pudełku + logo bio-zagrożenia. Zasadniczo zboczenia na punkcie takich bajerów nie mam ale skoro trafiła się okazja to czemu nie skorzystać?;) Przechodzimy do zawartości krążka. Niby to hardcore – gatunek niezbyt ambitny, różnorodnością też raczej nie grzeszy, taki jakiś monotonny, schematyczny itp. A gówno prawda! State Of World Address daleko jest do schematyczności i monotonii. Trzeba przyznać, że od debiutu wiele się zmieniło, ekipa rozwinęła umiejętności i mamy tu do czynienia z dużą ilością bardzo ciekawych kompozycji. Biohazard potrafi przypieprzyć grubej rury jak np. w kawałku tytułowym, „Down For Life” czy chociażby „Pride” i jeszcze paru innych. Nie brakuje tu trochę lżejszych fragmentów – „Five Blocks To The Subway” czy nawet momentów wyciszenia w pierwszych częściach „Failed Territory” i „Love Denied”. Jest tu też kooperacja z Sen Dogiem z Cypress Hill w „How It Is” – zabieg, który nie specjalnie do mnie przemawia, jest to zdecydowanie najsłabszy fragment tego wydawnictwa. Chwilowe niedogodności po kilku minutach rekompensuje utwór „Each Day” – jeden z najciekawszych na krążku, dodatkowo ze świetnym gitarowym początkiem. No i tak na 14 utworach zlatuje człowiekowi prawie godzina, nawet nie wiadomo kiedy. Po jednym przesłuchaniu ma się ochotę na kolejne i kolejne i kolejne. Krążek jest naładowany gniewem i agresją, czuć to tutaj co chwilę – mnie to świetnie odstresowuje np. po ciężkim dniu w robocie:) Niby hardcore to gatunek prosty dla ludzi o niezbyt wygórowanych oczekiwaniach ale mam to głęboko… State Of The World Address to cholernie dobry krążek i tyle! Jeden punkcik odjęty za niezbyt potrzebnego gościa z CH.
Moja ocena -> 9/10
trochę poza tematem, ale obczaj:
http://www.youtube.com/watch?v=MCiCw9g2Usw&feature=relmfu
niejaki Skubas, fajne!
Jak mi się dobrze słuchało tej płyty w latach 90-tych ,tak teraz……też 🙂 Jak dla mnie ta płyta wcale się nie zestarzała,czego nie mogę powiedzieć o niektórych płytach z lat 90-tych.Fajny blog. pozdrawiam.