Ostatni studyjny album Alicja wydała w 1995 roku. W 2002 roku zmarł Layne. Kilka lat później Cantrell zapowiedział powrót zespołu pod starym szyldem. Nie jestem fanem takich zabiegów, w sumie mogę powiedzieć, że jestem ich przeciwnikiem. Nie podoba mi się Queen bez Freddiego, nawet pod zmienionym szyldem – Queen + Paul Rodgers. Do tego projektu też podchodziłem z dużym dystansem. Mój „powrotowy stereotyp” rozsypał się totalnie po usłyszeniu zapowiedzi albumu w postaci 2 kawałków: „Check My Brain” i „A Looking In View”. Zaraz, zaraz przecież to stara dobra Alicja! Nie ma Staleya – to fakt. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: nie on a Cantrell był i jest mózgiem zespołu. Poza brakiem rozpoznawalnego od razu wokalu Layne’a wszystko się zgadza: jest ciężki, mroczny klimat, są charakterystyczne dla AIC kompozycje, Jerry udziela się jak zwykle na mikrofonie, DuVall wokalnie nie reprezentuje poziomu swojego poprzednika ale też kawał głosu ma i spokojnie daje radę. To wszystko składa się na świetny album, jeden z najlepszych wydanych w 2009 roku. A wyżej wymienione utwory spokojnie można zaliczyć do klasyki zespołu. A przecież oprócz nich jest tutaj jeszcze 9 innych, równie dobrych kawałków. Na szczególną uwagę zasługują 2 utwory: „Private Hell” brzmiący jak gdyby Staley był obecny podczas jego nagrywania oraz tytułowy z gościnnym udziałem Eltona Johna na fortepianie. Reszta to przekrój przez twórczość AIC. Począwszy od cięższych utworów jak np. te z zapowiedzi czy „Acid Bubble” po taki „Your Decision” czy „When The Sun Rose Again” brzmiące jak gdyby ktoś je wyciągnął z Jar Of Flies albo Sap. Na Black Gives Way To Blue Cantrell z ekipą popsuł całą moją koncepcję dobra i zła, tego, że bez jednej z czołowych postaci zespołu nie da się nagrać czegoś dobrego nie szmacąc przy tym szyldu zespołu. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych płyt starej grunge’owej gwardii ostatnich kilku(nastu) lat. Czekamy na nowego Soundgardena, który może zepchnie ten album z tronu:)
Moja ocena -> 10/10