„Rock to za mało – daj mie mietal” rzecze ekipa Acid Drinkers. Czy ta deklaracja przekłada się na zawartość krążka? Raczej nie bo Rock Is Not Enough w znaczący sposób nie odbiega od tego co zespół robił do tej pory. Krążek nie spotkał się z wielkim hurraoptymizmem i gorącym przyjęciem. Zarzucano mu miałkość, wtórność, jałowość. Czy słusznie? Raczej nie bo jak już napisałem – nie odbiega znacząco od tego co zespół robił wcześniej. Fakt faktem – nie jest to z pewnością szczytowe osiągnięcie ekipy Acidów ale w zasadzie niczego mu nie brakuje. Mamy tu mocarną petardę na otwarcie w postaci „E.E.G.O.O.”. Jednak prawdziwy pocisk znajduje się dopiero w dalszej części krążka. „When You Say to Me „Fuck You” Say It Louder” to takie połączenie TGV z buldożerem – z ekspresową prędkością niszczy wszystko na swej drodze. Mamy tu rasowe „slayerowe” tempo i bałaganiarskie solówki. Różnica polega na tym, że do składników wymienionych przed chwilą dochodzi jeszcze wyjątkowo nośny refren – idealny do skandowania na koncertach. Wariackie obroty utrzymuje jeszcze maksymalnie pokręcony „Primal Nature” oraz mocarny „Fill Me”. Reszta zdecydowanie zwalnia – dobrze, że zachowując ciężar. Rasowego metalu nie brakuje na całym Rock Is Not Enough – nawet na okładce. Sam pomysł na nią muzycy mieli całkiem niezły ale nie zmienia to faktu, że i tak jest jedną z gorszych z acidowej kolekcji. Wracamy do muzyki. Albumu słucha się bardzo przyjemnie jako całości ale poza wymienionymi wcześniej utworami oraz jeszcze jednym trudno znaleźć inne wybitnie wyróżniające się „in plus”. Z drugiej strony na „in minus” też niczego tu raczej nie znajdziemy. Wielką pompą zalatuje w refrenach „Life Hurts More Than Death”. Tym ostatnim najmocniejszym ogniwem jest dla mnie „Ball And The Line”, który na tle całości nie tylko wyróżnia się poziomem ale przede wszystkim innym klimatem i stylistyką. I tak przelatuje sobie cały Rock Is Not Enough pozostawiając po sobie pozytywne wrażenie – równego, porządnego krążka z kilkoma świetnymi momentami. Szczytowym osiągnięciem grupy ten album z pewnością nie jest ale w żadnym wypadku nie jest to drastyczny spadek formy – jak to można było przeczytać w niektórych recenzjach.
Moja ocena -> 7/10
nic o Lipie? ani słowem?
Acid Drinkers to fajna kapela, a zmiany gitarzystów nigdy nie przeszkadzały. Ten album napędzany jest mocą riffów Illusion.
świetna płyta, cały czas gości u mnie w playerze