Kazik – 12 Groszy

kazik 12 groszyCzy jest ktoś kto nie chciał zadać Kazikowi pytania: „Jak powstają twoje teksty”?:) Ach co to jest za album. Totalny muzyczny burdel. Od rocka po zapędy hip hopowe. Totalny tekstowy burdel. O wszystkim i o niczym. Chaos kompletny, momenty ambitne jak i takie, którym do ambicji daleko. Ale nie wywołują one zażenowania, raczej uśmiech na twarzy. 15 lat po premierze nic się nie zmieniło, słuchając 12 Groszy nadal zamiast irytacji w niektórych momentach mam cały czas banana od ucha do ucha i dziesiątki wspomnień w jakiś sposób związanych z tym wydawnictwem. W 1997 roku album Kazika narobił dużego zamieszania – wszyscy chodzili i nucili sobie refren utworu tytułowego pod nosem, człowiek miał akurat 12 lat, znał tekst na pamięć, nie wiedział za bardzo o co chodzi w niektórych miejscach ale to się nie liczyło. Później od kuzyna pożyczyłem kasetę i szok: ile tu jest fajnych utworów. Oczywiście były też takie, które człowiek przewijał. Ale z czasem i do nich się dorosło. Utwory z krążka można zasadniczo podzielić na 3 rodzaje: lekkie/łatwe/przyjemne typu „Maciek, Ja Tylko Żartowałem”, „Zagubiłem Się W Mieście”, „Sztos” czy też genialny „Nie Mam Nogi”; ciężkostrawne jak np. „Spowiedź Święta”, „Mój Los”, „Inwazja Waranów” (chyba najsłabszy, ale nie zły, na płycie obok „Przesłuchiwałem Całą Noc” i „Nie Ma Towaru W Mieście”); pozostałe. Na tekstach skupiać się nie będę – trzeba ich posłuchać samemu. Wspomnę tylko o jednym – „Jak Bardzo Możesz Zmienić Się, By Sprzedać Swą Muzykę”. Genialny temat o sprzedawaniu się w celu, który jest umieszczony w tytule. Temat proroczy po części bo na przestrzeni kilku ostatnich lat i paru spraw Kazika można pod niego podciągnąć. Wracając do 12 Groszy. 19 utworów, prawie 80 minut dźwięków wszelakich o totalnym rozstrzale stylistycznym. Na tle całości wybitnie wyróżnia się, zarówno tekstowo jak i muzycznie, „W Obliczu Końca” – genialna rzecz. W pamięci pozostaje też wspomniany wcześniej „Nie Mam Nogi” z wpadającym w ucho refrenem („… inni mają jeszcze gorzej …”:), przebojowy jest „Sztos” jak i reszta utworów lekkich/łatwych/przyjemnych. Reszta jest specyficzna, raczej nie dla wszystkich. Ja osobiście wciągam ją w całości, 12 Groszy uwielbiam chociaż jakoś wybitnie często w moim sprzęcie grającym ten krążek nie gości, jest to raczej rzecz do przesłuchania raz na jakiś czas. Co nie zmienia faktu, że jest to najlepsza solówka Kazika. A jakby ktoś się chciał kłócić w tej kwestii to ewentualnie mogę powiedzieć, że po 12 Groszach Kazik już niczego lepszego nie nagrał:)

Moja ocena -> 9/10

8 myśli nt. „Kazik – 12 Groszy”

  1. Oj, cóż to jest za płyta! Ile to razy zastanawiałem się, cóż to autor miał na myśli! Bardzo lubię „Nie ma towaru w mieście”, myślę, że Kazik go napisał po lekturze „Przez Ciemne Zwierciadło” Philipa Dicka. Tak mi się tekst kojarzy. Czytałeś może? Jeśli nie, to bardzo polecam.

  2. Czytajac ten ciekawy tekst w glowie kolatala mi sie ta sama sentencja, ktora zakonczyles. Niestety, od 1997 roku nic lepszego nie stworzyl.

  3. Najlepszy Kazik, to kolejno : Spalam się, Spalaj się, Oddalenie, 12 groszy, Melassa, Czterdziesty pierwszy i Los się musi odmienić. Czym później tym gorzej, ale zawsze znajdę coś dla siebie.

  4. moj los i inwazja waranow to najwieksze klasyki, ale reszta plyty jest na zajebiscie wysokim poziomie, najlepsza plyta z serii Kazik, szacun dla wszystkich chlopakow, ktorzy mieli udział przy stworzeniu tego klaska!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *