2009 rok, dział recenzji w Teraz Rocku: charakterystyczna okładka, tekst ukazujący album intrygujący, niecodzienny i oryginalny no i do tego wszystkiego możliwość ściągnięcia sobie tego wydawnictwa totalnie za darmo ze strony zespołu. To niektóre z czynników, które zachęciły mnie do sięgnięcia po Dolne Miasto. Album w mp3 pojawił się u mnie na dysku praktycznie zaraz po przeczytaniu recenzji no i leżał tam sobie i „kurzył się” bez ani jednego odsłuchu przez praktycznie 4 lata. Przypomniałem sobie o nim dopiero kilkanaście dni temu robiąc komputerowe porządki. Odpaliłem na zasadzie: „zobaczę co to w ogóle jest, jak mi się spodoba za pierwszym razem to zostaje a jak nie to wypad”. No i Dolne Miasto nadal okupuje mój dysk a dodatkowo pendrive’a (co by na Yamaszce czasem odpalić;) i telefon. Wydawnictwo to totalnie mnie wkręciło, uwiodło i nie wiadomo co jeszcze. Jest to kolejny świetny przykład na to, że trzeba drążyć, poszukiwać i poszerzać horyzonty. No dobra ale o co w ogóle chodzi? Z czym to się je? Dolne Miasto to koncept album/soundtrack do filmu, którego nie ma. Cała koncepcja opiera się tu na kryminałach noir. Jeśli ktoś kiedyś podjąłby się ekranizacji to ja widziałbym ten obraz w okolicach Sin City: czarno-biały, komiksowy klimat z innymi kolorami tylko w przypadku kluczowych rzeczy/momentów, podobny system narracji itp. No właśnie – słowo klucz tutaj to narracja. W Dolnym Mieście raczej się nie śpiewa(chociaż są i takie momenty), warstwa tekstowa jest głównie opowiadana i skupia się na zabójstwie luksusowej prostytutki. Wszystko to nakreślone jest z perspektywy narratora, detektywa i mordercy. Tu i tam pojawiają się nawiązania do 07 Zgłoś Się (m.in. w postaci sampli wplecionych w utwory). Muzycznie album ten umieściłbym w „bezpiecznej” szufladce z etykietą -alternatywa-. Klasyczny rock spotyka się tutaj z ambientem, knajpianym dancingiem, część utworów można by określić jako poezję śpiewaną. Do tego dochodzi niespodzianka w postaci wesołego miasteczka w „Smutnym Miasteczku”:)
Dolne Miasto w formie fizycznej zostało bardzo ciekawie wydane. 997 numerowanych kopii(płytki mają nadruk stylizowany na szpulę z taśmą magnetofonową) zostało umieszczonych w teczkach z milicyjnymi aktami. Dodatkowo dorzucono do tego dowód rzeczowy, fotografie oraz raport z miejsca zbrodni. Ten ostatni wydrukowany maszynową czcionką zawiera informacje o krążku.
Swego czasu w internecie krążkowi towarzyszyła specjalna strona internetowa z filmem kryminalnym, w którym udzielał się m.in. Mirosław Baka. Po jego obejrzeniu dostawaliśmy namiary na kolejną stronę internetową, ta z kolei odsyłała nas na jeszcze następną itd. Było to trochę pokręcone ale drążenie sprawiało całkiem dużą frajdę. Zwłaszcza, że muzycy mieli świetne pomysły na dalsze wkręcanie słuchacza. Dziś strony już niestety nie ma (albo ja jej nie mogę znaleźć). Na szczęście pozostaje album – jedno z bardziej nietuzinkowych polskich wydawnictw ostatnich lat. Czuję, że za jeszcze kilka odsłuchów będę biedniejszy o ok. 50zł bo tyle mniej więcej kosztuje wersja fizyczna Dolnego Miasta.
Moja ocena -> 8/10