Kasia Nosowska jest fajną artystką – w przeciwieństwie do np. (w ostatnich latach) Kazika odpalając płytę od razu wiemy, że jest to Kasia solo a nie Hey. Szczególnie dotyczy to pierwszych trzech wydawnictw: Puk Puk, Sushi i właśnie Mileny. Jakby się uprzeć na chama to na Unisexblues i 8 można odnaleźć jakieś podobieństwa do jej formacji macierzystej, zwłaszcza z czasów Echosystemu czy MURP. No ale dziś nie o tym tylko o Milenie. Jest to płyta kojarząca mi się z deszczową nocą w samochodzie na miejskich drogach. Szczególnie klimat ten czuję w sennych, powolnych utworach typu „Słuchaj” czy też „Czego Tu Się Bać?”. Po trip hopowym Puk Puk Nosowska poszerzyła repertuar o elementy dnb i głównie na tych dwóch gatunkach opiera się cały album. Rocka tu nie odnajdziemy, królują klimaty elektroniczne. Często jest spokojnie, powolnie (np. „Niż”), momentami płyta przyspiesza np. w utworze tytułowym, „Nasz Truskawa” i najbardziej znanym – „Zoil” z gościnnym Kazikiem na mikrofonie. Milena to utwory tekstowe, instrumentalne i śpiewane (jak to Kasia mawia) po norwesku:) Jest to bardzo ciekawy chociaż jeszcze bardziej specyficzny krążek, ewidentnie nie dla wszystkich. Pamiętam jak kilku moich znajomych kupiło album po usłyszeniu „Zoila” z nastawieniem, że całość będzie w podobnych klimatach no i później było wielkie rozczarowanie. Ja Milenę od wielu lat bardzo lubię, z każdym przesłuchaniem coraz bardziej. W ogóle cała dyskografia Nosowskiej jest świetna, chociażby z tego względu, że praktycznie każdy krążek jest inny. Ale o reszcie kiedy indziej:)
Moja ocena -> 9/10