Jeśli ktoś po Tied To A Star oczekiwał rewolucji to srogo się zawiedzie. J Mascis solo jest totalnym zaprzeczeniem twórczości z jego kapelą macierzystą – Dinosaur Jr. W tej kwestii nic się nie zmieniło i najnowsze dziecko Mascisa to bezpośrednia kontynuacja Several Shades Of Why ze wszystkimi jej zaletami i wadami (bo pewnie niektórzy i takie znajdą;). Ja Mascisa bardzo lubię w obu odsłonach zatem zdecydowanie więcej widzę tu tych „plusików” niż minusów. Jednym z największych atutów tego krążka jest „Wide Awake” z gościnnym udziałem Cat Power na wokalu. Kawałek oparty praktycznie na samej delikatnej gitarze powala delikatnością i urokiem. Do tego dochodzi idealnie dopasowany damski głos i w efekcie otrzymujemy najpiękniejszy fragment albumu. Po drugiej stronie barykady stoi „Every Morning” – rzecz energiczna, dynamiczna i niesamowicie pozytywna. Utwór ten brzmi jakby był odegrany przez pełnoprawną, kilkuosobową kapelę: oprócz akustyka pojawia się gitara elektryczna(ta pojawia się jeszcze np. w świetnym „Trailing Off”), perkusja itp. Obok „Every Morning” możemy postawić instrumentalny kawałek „Drifter” jakby żywcem wyciągnięty ze ścieżki dźwiękowej do Into The Wild – jest to kolejna wisienka na torcie. A uwagę słuchacza przyciąga już otwierający całość rozlazły i leniwy „Me Again” z charakterystycznym, lekko znudzonym i sennym głosem Mascisa. Intrygująco brzmi niespokojny „Heal The Star”. No i tak można by wymienić pozostałe utwory z Tied To A Star. A o czym to świadczy? Otóż o tym, że Mascis po raz kolejny nagrał niesamowicie równy materiał. Nie ma tutaj zbędnych zapychaczy ani nabijaczy minut. Każdy z 10 utworów zawartych na krążku ma coś do zaoferowania i coś na niego wnosi. W efekcie Tied To A Star to niecałe 41 minut solidnego grania z dość dużą dozą melancholii i nostalgii. Dla fanów artysty pozycja obowiązkowa, reszta również powinna się skusić bo to bardzo wartościowy krążek a w dzisiejszych czasach coraz trudniej o takie…
Moja ocena -> 8/10