Ixnay On The Hombre to ostatnia pozycja w dyskografii The Offspring, którą jestem w stanie przesłuchać w całości bez większego wysiłku. Co tam wysiłek – nawet ją lubię, z każdym przesłuchaniem coraz bardziej. Kiedyś nie mogłem się do niej przekonać i podobnie jak późniejsze dokonania zespołu – omijałem szerokim łukiem. Kilka miesięcy temu krążek trafił mi się na angielskim amazonie w bardzo atrakcyjnej cenie (niecałe 2 funty z przesyłką) więc wyszedłem z założenia: „a dam mu szansę, jak mi się dalej nie będzie podobał to go opchnę na allegro i tyle”:) Płytka wylądowała w napędzie, ruszyła i już na starcie pierwszy minus – „Disclaimer” – niby to tylko wprowadzenie i to w dodatku krótkie. Ale pytam się: po co? Na szczęście chwilową niedogodność rekompensuje po chwili „The Meaning Of Life” – istna dynamiczna petarda do jakich wcześniej zdążył nas przyzwyczaić zespół. Takich pocisków tutaj nie brakuje bo podobne tempo utrzymuje chociażby następny utwór z tracklisty – „Mota”. A dalej mamy jeszcze „Cool To Hate” i „All I Want”(świetny!). Niewiele wolniejsze są „Leave It Behind”, „Way Down The Line”(ten, nie wiem czemu, kojarzy mi się w refrenach z ekipą Rednex:), „Don’t Pick It Up”(całkiem przyjemne ska) i „Change The World”. Gdy zespół zwalnia to robi to zazwyczaj w porządny sposób serwując słuchaczowi np. „Gone Away” – jeden z najlepszych (spokojniejszych) utworów w dorobku grupy. Niczego nie brakuje utrzymanemu w podobnym tempie „Amazed”. Nawet wesołkowaty i jednocześnie bardzo skoczny „I Choose” ma coś w sobie. Mnie osobiście nie przekonuje tylko „Me And My Old Lady” chociaż ma kilka fajnych momentów pod względem muzycznym. Ixnay On The Hombre raczej nie wnosi niczego nowego do twórczości zespołu. Nie jest to pozycja nowatorska, odkrywcza, przełomowa. Zespół czerpie tu garściami ze swoich poprzednich albumów. I wcale nie jest to zarzut tylko raczej zaleta bo przecież Ignition i Smash to bardzo mocne pozycje w świecie „american punk”. No i chyba większość fanów zespołu lubi go najbardziej właśnie w takiej odsłonie, nie?:)
Moja ocena -> 8/10
Dla mnie obecnie przesłuchanie jakiegokolwiek albumu The Offspring byłoby wysiłkiem, mimo że kiedyś uwielbiałem „Smash”, a zwłaszcza „Conspiracy of One” 😉
Ja lubię Ignition, Smash i właśnie Ixnay. Reszty nie jestem w stanie „zrobić” na raz, kilku nigdy nie przesłuchałem do końca:)
Dla mnie najlepsza płyta Offspring 🙂