Z Fear Factory jest podobny problem jak z rosyjskim gazem. Ktoś od czasu do czasu przykręca kurek… Ekipa FF systematycznie przeplata wydawnictwa świetne z takimi, które świadczą o dość znacznym spadku formy. Transgression z pewnością nie należy do grupy „świetnych”. Ale mam też mieszane uczucia odnośnie wrzucenia go do tego drugiego kotła „tak po prostu”. Album dość wyraźnie dzieli się na dwie części: pierwsza wypada dobrze, momentami nawet bardzo dobrze, druga zdecydowanie słabiej. Nad całością wisi brzemię tego nieszczęsnego przykręconego kurka – w porównaniu chociażby z Archetype czy Obsolete Transgression brzmi grzecznie, jest wygładzony, bardziej stonowany. Brakuje tu tej mocy i ciężaru z kilku wcześniejszych krążków. Ma to też swoją „zaletę”(?) – album stał się o wiele bardziej przystępny dla przeciętnego odbiorcy. Kilka z utworów tutaj zawartych od biedy można by puścić w mediach bez strachu, że słuchacze nas przeklną. Czytaj dalej Fear Factory – Transgression