Archiwa tagu: post rock

Swans – The Glowing Man

swans glowing manPrzyznaję się  bez bicia – „The Glowing Man” był jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie albumów w tym roku.

Bezgranicznie zakochany w „The Seer” i zafascynowany „To Be Kind” czekałem… Po drodze była zapowiedź w postaci „When Will I Return?” i urywków z utworu tytułowego, które tylko mocniej rozpaliły mój apetyt. W końcu nadszedł TEN dzień i „The Glowing Man” ujrzał światło dzienne. Czytaj dalej Swans – The Glowing Man

Tides From Nebula – Safehaven

tides from nebula safehavenCo jakiś w czas w różnego rodzaju mediach opiniotwórczych pojawiają się przebąkiwania o tym, że post rock się skończył i jest to gatunek do cna wypalony, że nic już nie da się w nim zrobić.  Oczywiście niczego nowego też już w nim nie odkryjemy… Jako potwierdzenie tej tezy ukazują się takie albumy jak „Wilderness” Explosions In The Sky, który wielkiej rewelacji nie robi.

W tym momencie człowiek chciałby stwierdzić: „no tak – mają rację, post rock się skończył i nic już z niego nie będzie…”. Czytaj dalej Tides From Nebula – Safehaven

Wes Borland – Crystal Machete

wes borland crystal macheteBez jakiejkolwiek promocji, rozgłosu i hucznych zapowiedzi w wersji solowej zadebiutował Wes Borland. Przyczyny takiego akurat zachowania mogły być różne. Po przesłuchaniu „Crystal Machete” każdy może wysnuć swoje wnioski na ten temat. Jedno natomiast jest pewne: najbardziej ekscentryczny z członków Limp Bizkit w wersji solowej to coś totalnie innego niż muzyka, którą tworzył ze swoją kapelą macierzystą. Czytaj dalej Wes Borland – Crystal Machete

Red Sparowes – At The Soundless Dawn

red sparowes at the soundless dawnSą gatunki muzyczne, o których pisze się nieziemsko ciężko. Zadanie to jest jeszcze bardziej utrudnione gdy dotyczy muzyki instrumentalnej. Jeśli na krążku pojawia się wokal to zawsze mamy jakiś punkt zaczepienia. A to można napisać, że teksty są do bani albo, że za mikrofonem stoi amator, któremu słoń na ucho nadepnął. Przy graniu instrumentalnym tego pola manewru nie mamy. A pisanie o post rocku jest w 90% przypadków samobójem na 0:1 w 90 minucie meczu. Pole do interpretacji i oceny jest ogromne, dowolność oceny również nieograniczona. Coś co u jednych wzbudza zachwyt może być dla innych totalnym chłamem. Dodatkowo ten gatunek został „lekko” wyeksploatowany. Chyba wszystko co było już w nim do zagrania zostało już zagrane, wszelkie patenty zostały wykorzystane itp. Chciałbym napisać, że debiutancki krążek Red Sparowes jest inny, nowatorski, przełomowy. Czytaj dalej Red Sparowes – At The Soundless Dawn

Tides From Nebula – Eternal Movement

tides from nebula eternal movementTak jak Aura mnie intrygowała a Earthshine zniewalał i pochłaniał milionami skojarzeń z Tatrami tak pierwszy odsłuch Eternal Movement był dla mnie obojętny. Ta sama sytuacja miała miejsce przy drugim, trzecim i czwartym kontakcie z płytą. I tu nagle wszystko się odmieniło, zaskoczyło i teraz działa już zaskakująco płynnie. Nowy krążek ekipy TFN jest zupełnie inny od swojego poprzednika. Jak już wcześniej wspomniałem – Earthshine to dla mnie idealny podkład do wspomnień związanych z górami. Eternal Movement z kolei jest jakby podróżą w kosmos bez wychodzenia z domu. Klimaty na obu krążkach są skrajnie różne. Tam panował spokój i zaduma, tutaj wszystko jest zdecydowanie żywsze, bardziej dynamiczne. No i przede wszystkim weselsze. Od singlowego „Only With Presence” aż bije optymizmem i pozytywną energią. Czytaj dalej Tides From Nebula – Eternal Movement