Gdyby stworzyć zestawienie najbardziej znienawidzonych płyt Megadeth So Far… byłby pewnie w ścisłej czołówce tuż za Risk i Super Colliderem. Krążek zarówno przez „fachowców” jak i duże grono fanów uznawany jest za duży spadek formy pomiędzy dwoma genialnymi wydawnictwami rudego i spółki. Totalnie nie rozumiem negatywnego odbioru tego albumu. Zwłaszcza, że jego krytyka opiera się głównie na argumentach: wtórny, wtórny, wtórny, skopiowany, wtórny… Jeśli już wychodzimy z takiego założenia to Master Of Puppets jest totalnym gniotem bo przecież to wszystko mieliśmy już na Kill’em All i Ride The Lightning. Podobnie jest z Overkillem zatem zespół ten nie nagrał dobrego albumu od kilkunastu lat? No nie bardzo;) So Far… przesłuchałem już pewnie setki razy i nigdy nie znalazłem żadnego powodu do narzekania na ten album. Instrumentalne wprowadzenie – „Into The Lungs Of Hell” zaczyna się śmiesznie (świetne są te fanfary;) Czytaj dalej Megadeth – So Far, So Good… So What!
Archiwa tagu: megadeth
Megadeth – Peace Sells… But Who’s Buying?
„The most overrated Megadeth’s album ever” – i na tym mógłbym zakończyć recenzję tego wydawnictwa. Dla fanów jest to filar twórczości zespołu, jeden z najlepszych trashowych albumów w ogóle itp itd. Wystarczy popatrzeć na oceny Peace Sells… Krytycy się nad nim rozpływają, poparte jest to ogólną aprobatą fanów (wśród użytkowników Sputnik Music krążek ma ocenę 4,3 przy ponad 2500 oddanych głosów czyli wynik genialny). Są jednak i tacy jak ja, którzy muszą trochę ponarzekać;) Oczywiście nie można powiedzieć, że Peace Sells…. to słaby krążek bo tak nie jest. Drugi album w dyskografii Megadeth to bardzo porządny materiał ale gdybym miał ułożyć ranking złożony z czterech pierwszych albumów to akurat ten na podium by się nie załapał – reszta jest zwyczajnie lepsza. Chociaż i na Peace Sells… jest bardzo dużo dobrych momentów. Najmocniejszym jest chyba „Devils Island” z obłąkaną gitarą na początku. Dalej do czynienia mamy już z rasowym thrashem (tutaj nawet o punkowym zacięciu). Czytaj dalej Megadeth – Peace Sells… But Who’s Buying?
Megadeth – Killing Is My Business… And Business Is Good!
W 1983 roku z Metalliki został wyrzucony Dave Mustaine. Większość zespołów (nie tylko) thrashowych rozpoczynających karierę w tamtych czasach raczej w celibacie nie żyła zatem wywalenie z kapeli za nadmierne spożycie różnego rodzaju używek może budzić podziw/szacunek(chyba że używki były tylko pretekstem a główny powód tak na prawdę był inny – nie byłoby to dziwne ze względu na specyficzny charakter Mustaine’a;). Jedno jest pewne – gdyby w tamtym okresie Dave urządził sobie odwyk to nigdy nie poznalibyśmy Megadeth i nie mielibyśmy powodów do zachwytu/psioczenia/marudzenia/narzekania. Przez te ponad 30 lat były wzloty i upadki ale nie ma co ukrywać – ekipa Megadeth wniosła bardzo wiele do gatunku i stworzyła dużo thrashowych klasyków. Po wyrzuceniu z Mety rozbrat Dave’a z muzyką nie trwał długo. Szybko spotkał Ellefsona i z nim założył nowy zespół. W 1985 roku światło dzienne ujrzał debiutancki krążek – Killing Is My Business… Czytaj dalej Megadeth – Killing Is My Business… And Business Is Good!
Megadeth – Endgame
Kariera Megadeth to swego rodzaju sinusoida tudzież inne matematyczne – wykresowe ustrojstwo. W każdym razie te prawie 30 lat na scenie to pasma wzlotów i upadków. Po 4 pierwszych typowo thrashowych płytach nastąpił etap kombinowania, zmiany brzmienia. Jedne eksperymenty wyszły zespołowi całkiem dobrze, inne zdecydowanie gorzej. Co by nie było – dla fanów stylu wyjściowego ekipy Megadeth był to ciężki okres. Zalążki zmian tego stanu można było odczuć w nowym milenium. Przełamanie nastąpiło w 2009 roku wraz z premierą Endgame – moim zdaniem najlepszego krążka od czasów Rust In Peace. Oczywiście każdy z albumów mieszczących się między nimi ma swoje plusy ale nie jest to zdecydowanie to co w ekipie rudego lubię najbardziej. A tu Endgame wywołuje uśmiech na twarzy już od pierwszych sekund. Czytaj dalej Megadeth – Endgame
Megadeth – Super Collider
Metallica kręci, błądzi, ostatnio pojawiły się informacje o tym, że nowego albumu nie należy się spodziewać przed 2015 roku. Anthrax zamiast prac nad nowym materiałem zdecydował się na EPkę z coverami. Slayer już nigdy nie będzie taki sam… Gary Holt jest bardziej skupiony na graniu z ekipą Kerry’ego Kinga niż na swoim macierzystym Exodusie. W tym samym czasie rudy ze swoją ekipą systematycznie – co 2 lata częstuje fanów nowym krążkiem Megadeth(swoją drogą – jak ten czas od Trzynastki szybko zleciał…). Podobną częstotliwość wydawniczą ze sceny amerykańskiej utrzymuje chyba tylko Overkill. Ale dziś swoje 5 minut ma Super Collider – album, którego zakup chciałem sobie odpuścić po przesłuchaniu utworu tytułowego zapowiadającego krążek. Ciężko nawet nazwać to przesłuchaniem. Mój kontakt z tym kawałkiem trwał jakieś 30 sekund. Czytaj dalej Megadeth – Super Collider
Megadeth – Th1rt3en
Po pierwszym przesłuchaniu lekkie rozczarowanie – łeee, nie jest to Endgame czy Rust In Peace(i wszystkie albumy od niego wstecz). Z drugiej strony – nie jest to Risk. Po kilku następnych odsłuchach diametralna zmiana – cholera ale to jest nośne. Album jest przebojowy, ale oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Na początek z grubej rury – 3 killery. Nie jest to może tak „czysty” thrash jak w wypadku początku Endgame ale jak nieziemsko wpada w ucho. Po tym świetnym początku zwalniamy na 2 utwory by po krótkim wstępie znów rozkręcić się w „Never Dead” – klasycznej megadethowej jeździe bez trzymanki, po której zwalniamy na trochę by za chwilę usłyszeć „Fast Lane”, po którym znów prędkość spada z punktem kulminacyjnym w „Millenium Of The Blind”. Czytaj dalej Megadeth – Th1rt3en