Zasadniczo nie lubię soundtracków. Większość świetnie współgra z filmami, ale osobno już tak kolorowo nie jest. W wypadku tego albumu ów problem nie występuje:) Bardzo lubię Pearl Jam i głos Veddera. Po Into The Wild sięgnąłem od razu po premierze, film obejrzałem kilka miesięcy później (swoją drogą kto to spolszczył na Wszystko Za Życie?!). Po kilku latach rzeźbienia tego albumu nadal widzę w nim tylko jeden minus – czas trwania. Reszta to same „ochy” i „achy”. Niby jest to proste granie, nic odkrywczego tutaj nie ma, ale jak świetnie się tego słucha. Dużo daje też obejrzenie filmu, pięknego na swój sposób. Główny bohater udowadnia, że można przeżyć swe życie inaczej niż jako trybik w systemie (oczywiście bez zakończenia). Czytaj dalej Eddie Vedder – Into The Wild