Hypnotize to druga część niezbyt szczęśliwego duetu ostatnich jak do tej pory wydawnictw studyjnych System Of A Down. Album ten, podobnie jak Mezmerize, trafił do mnie ze względu na chęć posiadania całej dyskografii oraz cenę(niecałe 10zł). Na tym podobieństwa się nie kończą – Hypnotize jest porównywalnie miałki i przeciętny co jego „brat bliźniak”, również i tutaj wokalnie w dużych dawkach straszy nas Malakian. Gdy w końcu raz na ruski rok zmotywuję się do przesłuchania obu wydawnictw to zastanawiam się jaki był w ogóle cel rozbijania tego całego materiału na dwa krążki? Co autor miał na myśli? Skok na kasę fanów? Brak umiejętności wyboru lepszych spośród łącznie 23 utworów? Zdecydowanie obstawiam to pierwsze bo przecież chyba nawet ktoś totalnie koślawy muzycznie jest w stanie wskazać kilka/kilkanaście(w tym przypadku ta pierwsza opcja) ciekawszych fragmentów i odrzucić najgorszy chłam(oj, dużo tego tutaj…). I w takiej formie duet Mezmerize/Hypnotize mógłby się sprawdzić a jakość materiału byłaby zdecydowanie lepsza. Bo przecież tutaj również nie brakuje dobrych momentów. Swego rodzaju obuchem w łeb jest otwierający album „Attack”. Wyróżnia się również spokojny, balladowy „Lonely Day”. Kawałek ten został lekko skrzywdzony przez nachalną promocję w mediach ale nadal ma swój urok. A co z resztą? Reszta hmmm…. jest… Ciężko wybrać jakikolwiek utwór, który wyróżniałby się na plus w całości. Fajne momenty ma „Dreaming”, coś pewnie udałoby się wyciągnąć z „Holy Mountains”. I to chyba na tyle – przynajmniej dla mnie. Niech ktoś zatrzyma ten autobus bo chcę wysiąść… Co jakiś czas przebąkuje się o ostatecznym powrocie System Of A Down i nowym albumie. Jeśli miałby on brzmieć podobnie do Mezmerize/Hypnotize lub ostatnich solowych wymysłów Tankiana to ja chyba nie chcę ich powrotu… Wolę zachować miłe wspomnienia o tej grupie związane (głównie) z debiutem i Steal This Album! oraz (w mniejszym stopniu) z Toxicity.
Moja ocena -> 4/10
Mi się średnio ten kawałek podoba, ale sam zespół podziwiam i cenię za jego twórczość.
Na uwagę, moim skromnym zdaniem, zasługuje również utwór Tentative (niesamowicie niedoceniony numer), ale przyznaję, że to wydawnictwo nie zachwyca, podobnie jak poprzednie. Niestety.