Queen – Sheer Heart Attack

queen sheer heart attackPo pokombinowanym Queen II na Sheer Heart Attack mamy powrót do grania bardziej rockowego i łatwiejszego do przyswojenia. A co album ma do zaoferowania? Dwa najbardziej znane z niego przeboje: „Killer Queen” (pierwszy duży hit grupy) i „Now I’m Here”? A i owszem. Ale przede wszystkim „Brighton Rock” – gitarową jazdę ukazującą kunszt i finezję Maya. Zawsze kiedy odpalam tę płytę numery od 2 w dal muszą poczekać aż Brighton poleci co najmniej 2-3 razy(zazwyczaj przynajmniej na 1/2 mocy sprzętu:). To co gitarzysta Queen prezentuje w tym utworze to czysta poezja. W ogóle Brian popisał się na SHA bo oprócz gitarowej zabawy w Brightonie stworzył też świetny, nośny, metalowy riff w „Stone Cold Crazy”(Iommi by się nie powstydził) oraz zaśpiewał w lekko sennym (ale dobrym) „She Makes Me”. Wokalnie udziela się też Taylor w „Tenement Funster”. Album jest bardzo różnorodny. Oprócz utworów typowo rockowych mamy tu też miniaturę fortepianową „Dear Friends”, dynamiczny „Flick Of The Wrist”, pierwszy utwór stworzony w całości przez Deacona – spokojny „Misfire”, żartobliwy „Bring Back That Leroy Brown” ze świetnym ukulele Maya oraz „In The Laps Of The Gods” w dwóch odsłonach. Ta druga odsłona robi zdecydowanie większe wrażenie, ma coś w sobie z hymnu stadionowego(ach te chóralne przyśpiewki:). Tak właśnie zlepek różnego rodzaju niepowiązanych ze sobą utworów tworzy genialną całość, której świetnie się słucha i często się do niej wraca. Jak do tej pory najlepszy album Queen. Ale najciekawsze dopiero przed nami.

Moja ocena -> 9/10

Jedna myśl nt. „Queen – Sheer Heart Attack”

  1. Warto by podkreślić, że nagrywanie tego albumu odbywało się w bardzo trudnych i mało przyjemnych okolicznościach. Chodzi o Maya, który miał wyjątkowo złą passę. Najpierw dopadło go wirusowe zapalenie wątroby, a później w krótkim czasie wrzody dwunastnicy. Sytuacja była na tyle poważna, że rozważał nawet odejście z grupy, stąd zrodził się utwór Dear Friends. Now I’m Here powstało w czasie rekonwalescencji w szpitalu. Natomiast Stone Cold Crazy napisał Freddie jeszcze przed dołączeniem do Queen, ale utwór został na nowo zaaranżowany w studiu przez cały zespół, stąd wszyscy członkowie są pod nim ostatecznie podpisani. Lubię ten album średnio. Słabszy od sąsiadów: dwójki i opery, ze względu na 2, a właściwe 3 poważne niewypały: obie części Lap of the Gods Freddiego oraz She Makes Me Briana. Misfire też genialnym utworem nie jest, ale możemy to wybaczyć, jako że to był debiut Deacona jako kompozytora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *