Kilka tygodni temu pewien starszy pan został wielką gwiazdą internetowych memów. Dla dużej części internautów stał się postacią komiczną ze swoimi roztrzepanymi włosami i wytrzeszczem oczu. Jednak z pewnością znalazło się też i grono, które zgłębiło temat i dowiedziało się, że ten starszy pan to Bobby Liebling czyli założyciel Pentagram – ekipy, która zaczęła grać tradycyjny doom metal tylko chwilę później niż zrobili to prekursorzy gatunku czyli Black Sabbath. Ci drudzy na stałe weszli do muzycznego kanonu, stali się inspiracją dla wielu zespołów i stworzyli podwaliny pod kolejne gatunki metalu.
Pentagram takiej kariery się nie doczekał, studyjnie wystartował dopiero w 1985 roku czyli 14 lat od powstania. Dyskografia zespołu jest też zdecydowanie uboższa od tego co pozostawił po sobie Black Sabbath. Jednak warto po nią sięgnąć ponieważ zawiera kilka naprawdę interesujących pozycji, które z pewnością ucieszą fanów ciężkiego grania.
Gdy popatrzymy na historię to okaże się, że Black Sabbath i Pentagram mają wiele wspólnego. Obie ekipy prawdopodobnie miały w sobie całą tablicę Mendelejewa, obie również na przestrzeni lat przeszły sporo przetasowań w składzie. I tak jak na przestrzeni lat jedynym stałym członkiem Black Sabbath był Iommi, tak tu na posterunku od początku stoi jedynie 72-letni Bobby Liebling. Poza tym przez Pentagram przewinęło się ponad 40 muzyków.
Ostatnia duża roszada nastąpiła w zeszłym roku kiedy to poza wokalistą wymienił się cały skład. Praktycznie zupełnie nowy kwartet wszedł do studia i nagrał pierwszy od 10 lat krążek Pentagram. Trzeba przyznać, że zmiany zespole wyszły mu na dobre ponieważ muzycy nagrali album wyjątkowo świeży ale równocześnie głęboko zakorzeniony w tradycji doom/stoner/heavy.
„Lightning In The Bottle” rozpoczyna się bardzo dynamicznym „Live Again”, którego ciężaru i energii mogłoby pozazdrościć wiele młodych kapel stonerowych. Podobnie jest z najbardziej dynamicznym i najkrótszym na płycie „I’ll Certainly See You in Hell”. Noga aż sama rwie się do tupania w rytm muzyki.
Muzykom Pentagram udało się stworzyć album pełen bardzo ciekawych i chwytliwych momentów. Jak nie dynamiczne utwory wspomniane przed chwilą to bardzo charakterystyczny, przytłaczający wręcz, sabbathowski riff w „I Spoke To Death”, bardzo duża przebojowość w „Thundercrest” czy też „Dull Pain”. Do tego dochodzi też świetny, kilku wątkowy i połamany rytmicznie „Lady Heroin” – jeden z najlepszych momentów tego wydawnictwa.
„Lightning In The Bottle” przynosi słuchaczom 14 utworów, 11 oficjalnych i 3 bonusowe. W zasadzie każdy fan ciężkich brzmień bez problemu odnajdzie tu coś dla siebie ponieważ jest to bardzo dobry album: pełen świetnych riffów i chwytliwych kompozycji. Do tego dochodzi bardzo dobra produkcja. Taka muzyka powinna brzmieć ciężko i tak właśnie jest.
Na plus działa również forma wokalna Lieblinga, który udowadnia, że w wieku 72 lat nadal można korzystać z życia i robić coś fajnego. „Lightning In The Bottle” do muzycznych annałów raczej nie wejdzie ale z pewnością wielokrotnie umili nam jazdę samochodem czy bieganie. Dodatkowo świetnie uzupełnia bardzo ciekawą dyskografię tego lekko niedocenionego zespołu.