Pearl Jamowe awokado spotkało się raczej z mieszanym/średnimi ocenami fanów jak i krytyki. Faktycznie – z jednej strony – nie jest to ich szczytowe osiągnięcie, album na miarę Ten. Z drugiej – jest to zdecydowanie ich najbardziej wyrazisty i żywiołowy krążek wydany w tym millenium. Brzmieniem zawstydza Binaural, pod każdym względem bije na głowę przeciętny Riot Act i jest bardziej niegrzeczny i energiczny niż Backspacer. Momentami Vedder z ekipą brzmi tutaj nie jak pan po 40tce tylko jak młodzieniec pełen agresji i gniewu na otaczający go świat. Przykłady? Już na starcie: „Life Wasted”, momentami „World Wide Suicide”, w całości najmocniejszy na płycie „Comatose”. Mocny start, nie? Później album troszkę zwalnia(z przerwą na niezłego buta w „Big Wave”) ale nie do poziomu niektórych „smutów” z Backspacera. Tylko odrobinę niższe obroty od początkowej trójki prezentuje „Severed Hand” oraz „Marker In The Sand”, cholernie chwytliwy jest „Unemployable”. I tu kończą się prawdziwe żywioły a zaczyna druga odsłona tego krążka. Czy gorsza? Zdecydowanie nie. Wśród spokojnych fragmentów króluje duet „Gone” oraz „Inside Job”. Ten drugi ma w sobie jakąś magię, urok, który sprawia, że długo nie można o nim zapomnieć. Co jeszcze? Oderwany od rzeczywistości „Parachutes”, troszkę niepotrzebna moim zdaniem miniatura „Wasted (reprise)”, całkiem fajny „Army Reserve” oraz przeciętny „Come Back”. To wszystko składa się na naprawdę udane wydawnictwo. Nie jest to Ten czy Vitalogy – nie ma co ukrywać. Mamy tu jednak do czynienia z kawałkiem porządnego rockowego grania na najwyższym poziomie. Po co najwyżej przeciętnym Riot Act ekipa Pearl Jam udowodniła, że czerpią w niej jeszcze pokłady młodzieńczej energii i werwy. To odczucie stłamsili brutalnie na swoim kolejnym wydawnictwie ale to już inna historia:) I na koniec: Awokado świetnie sprawdza się podczas jazdy samochodem – polecam:)
Moja ocena -> 8/10
Ja lubię „Riot Act”, do którego dosyć negatywnie się tutaj odnosisz, może dlatego, że to był mój pierwszy kontakt z Pearl Jam, stąd taki sentyment. Za to ta płyta jest mi dosyć obojętna. Tak jak piszesz, nie jest to szczyt ich możliwości (który był dawno temu i już chyba niestety nie wróci- obym się mylił) tylko zwykły, całkiem niezły album.
Swoją drogą jestem ciekawy czy już zaopatrzyłeś się w nowych Acidów? Ja się do tego zabieram. Wiesz może jak to wygląda cenowo? Lepiej zamówić w oficjalnym czy w sieciówkach mają lepszą cenę?
Acidów kupiłem wczoraj w empiku za 37zl. W saturnie mieli za 35,z oficjalki z przesyłką wychodzi 42,w mm jeszcze nie mieli. Przesłuchałem 3 razy i mnie nie powaliło na kolana. Ale jeszcze parę razy odsłucham zanim coś naskrobię-może mi się odmieni:)
Dzięki. Czyli nie pozostaje mi nic innego jak przejść się do któregoś z tych sklepów, bo muszę sam się przekonać co tam nowego Kwasożłopy wykombinowali.
Rolu wrzucaj jakiś tekst o Acidach. Jestem go strasznie ciekaw, ale domyślam się, że skoro Cię powaliło na kolana to mamy podobne odczucia :>
Dziś 14 rocznica wydania , i mi się w końcu odmieniło, polubiłem ją! Pozdro
No i dzisiaj też 7 rocznica śmierci Hannemana:(